O misjach nigdy dość – ks. Andrzej Szopiński

Kiedy przychodzi mówić o misjach, a szczególnie wtedy, gdy docierają do nas informacje o zamordowanych misjonarzach czy wolontariuszach misyjnych, rodzi się wiele pytań i wątpliwości. Dlaczego misje? Czy trzeba się aż tak narażać? Czy na pewno potrzebna jest ofiara życia i niekiedy przelanej krwi?

REKLAMA

Na te wszystkie pytania można odpowiedzieć zwyczajnie: gdyby nie misjonarze, to nasza ojczyzna do tej pory byłaby pogańska. Spróbujmy jednak znaleźć inne argumenty dla działalności misyjnej Kościoła.

Najbardziej istotnym motywem zaangażowania misyjnego jest wola samego Chrystusa. On –  założyciel Kościoła – w swojej ziemskiej działalności nie ograniczał się tylko narodu wybranego, do czego przykładem mogą być spotkania z Syrofenicjanką czy Samarytanką.

Jednak najbardziej poważnym argumentem przemawiającym za działalnością misyjną Kościoła jest ogłoszenie przez Chrystusa mandatu misyjnego, co miało miejsce po Jego zmartwychwstaniu. Zaświadczają o tym ewangeliści synoptyczni: święci Mateusz, Marek i Łukasz (por. Mt, 18–20; Mk 16, 15–18; Łk 24, 46–49): „Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (czyńcie wszystkie narody moimi uczniami). A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Wgłębiając się w Jezusowe słowa posłania Apostołów, zauważamy, że misyjny charakter głoszenia Ewangelii ma dokonywać się wielowymiarowo. Wpierw zauważamy geograficzny wątek misyjności – Ewangelia ma być głoszona całym globie ziemskim. Ta misja nie ogranicza się tylko do jakiejś rasy ludzi czy nawet konkretnego narodu – jest powszechna i dotyczy całej ludzkości. Jej zadaniem jest przemiana ludzkości w Nowy Lud Boży, czego świadectwem są słowa o czynieniu wszystkich narodów uczniami Chrystusa. Co więcej, misja głoszenia Ewangelii ma charakter globalny. Działalność misyjną ma prowadzić cały Kościół, a wszyscy wierni powinni się poczuć wezwani do ewangelizacji. Ta misja ma charakter czasowy, choć zarazem nieokreślony, bo aż do skończenia świata, czyli do dnia paruzji, dnia ponownego przyjścia Chrystusa na ziemię. Jeszcze jedno jest bardzo istotne. W misyjnej działalności Kościół nie pozostanie sam, Chrystus z nim będzie po wszystkie dni. Działalność misyjna to zbawcze działanie Jezusa Chrystusa, a Kościół ma być Jego – oby skutecznym, co zależy od każdego z nas – narzędziem.

Szukamy jak najgłębszych motywów do działalności misyjnej. Biorą one swój  początek w serii posłań wynikających z Trójcy Świętej. To Bóg Ojciec posyła Syna. Ojciec i Syn posyłają Ducha Świętego. Cała zaś Trójca Święta posyła apostołów i ich następców. Ta prawda tak jest określona w „Dekrecie o działalności misyjnej Kościoła” Soboru Watykańskiego II: „Kościół pielgrzymujący jest misyjny ze swej natury, ponieważ swój początek bierze wedle planu Ojca z posłania (ex missione) Syna i z posłania Ducha Świętego. Plan ten zaś wypływa «ze źródła miłości», czyli z miłości Boga Ojca” (DM 2).

Patrząc całościowo na dzieło głoszenia Ewangelii przez Kościół, zauważamy, że dokonuje się ono na trzech płaszczyznach. Pierwszą z nich jest duszpasterstwo, czyli głoszenie Ewangelii wśród ludzi znających Chrystusa i tam, gdzie Kościół działa w sposób zorganizowany i samodzielny. Drugą płaszczyznę stanowi reewangelizacja czy nowa ewangelizacja, a więc głoszenie Ewangelii pośród ludzi już nieznających Chrystusa. Trzecia płaszczyzna to misje, czyli docieranie z Ewangelią do narodów czy grup społecznych, które jeszcze nie wierzy w Chrystusa, gdzie Kościół jeszcze nie został zakorzeniony. Tak tę działalność określa już wcześniej wspomniany dekret misyjny: „Misje to specjalne przedsięwzięcie, którego podejmują się wysłani przez Kościół głosiciele Ewangelii. Idą oni na cały świat, głosząc Ewangelię i zakładając Kościół wszędzie tam, gdzie ludzie jeszcze nie wierzą w Chrystusa” (DM 6).

Wiemy więc, czym są misje. Teraz pytamy o to, kim jest misjonarz. Samo słowo misjonarz pochodzi od łacińskiego określenia „missus”, co dokładnie oznacza „posłany”. Misjonarz to osoba obdarzona specjalnym powołaniem, a także posłana przez Kościół, by głosić Ewangelię ludziom nieznającym Chrystusa. Domyślamy się, że aby było to możliwe, misjonarz musi przejść gruntowne przygotowanie dotyczące między innymi nauki języka i poznania zwyczajów tubylczego ludu.

Można być misjonarzem na całe życie (ad vitam), wstępując do zgromadzenia zakonnego, którego charyzmatem jest działalność misyjna. Wtedy każda praca i zadanie w takiej wspólnocie mają wymiar misyjny. Można być też misjonarzem na pewien czas (ad tempus), podejmując pracę na misjach tylko na określony czas. Misjonarzami mogą być: kapłan zakonny, kapłan diecezjalny, siostra zakonna, brat zakonny i wierny świecki. Nie wszyscy jednak wierzący będą misjonarzami w sensie ścisłym. Misjonarze to jakby nasi reprezentanci na pierwszym froncie głoszenia Ewangelii. Skoro nie wszyscy wierzący są bezpośrednio misjonarzami, to jednak we współpracę na rzecz misyjnej działalności Kościoła winniśmy angażować się wszyscy, każdy zgodnie ze swoim stanem i możliwościami. Tak więc osobami odpowiedzialnymi za misje są hierarchicznie: papież, biskupi, misjonarze, instytuty misyjne, kapłani diecezjalni, osoby życia konsekrowanego i wierni świeccy.

Z natury posłania wypływającego z sakramentu chrztu świętego wszyscy członkowie Kościoła powinni być przeniknięci duchem misyjnym. Może brzmi to trochę górnolotnie, ale powinno być przekute na codzienność życia wszystkich wierzących. Tenże duch misyjny skłania nas, byśmy prowadzili głębokie życie chrześcijańskie, mieli żywą świadomość naszej odpowiedzialności za świat, umieli pielęgnować w sobie powszechność, czyli katolicyzm, posłania misyjnego i umieli chętnie poświęcać swoje siły dziełu ewangelizacji.

O misjach nigdy dość. To prawda, byśmy nie zapomnieli o podstawowej misji Kościoła, a więc odpowiedzialności wszystkich wierzących. Misje to zadanie każdego z nas.

ks. Andrzej Szopiński

„Pielgrzym” 2018, nr 4 (737), s. 8-9

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *