A jednak po nas coś zostanie… – Adam Hlebowicz

Tak od lat śpiewa olsztyński zespół Czerwony Tulipan. Śpiewa o sobie, o swoim pokoleniu, o Polsce, o nas, wyrażając tęsknotę za nieśmiertelnością, a zarazem nadzieję, że coś w życiu nam się udało.

REKLAMA

Rok 2017 był rokiem św. brata Alberta, błogosławionego Honorata Koźmińskiego, Józefa Conrada Korzeniowskiego, Józefa Piłsudskiego, Tadeusza Kościuszki. Każda z tych wielkich postaci polskiej historii, a dwie pierwsze także Kościoła katolickiego, inaczej przemawia do każdego z nas. Marszałek Piłsudski łączy stary rok z nowym. Urodził się on przed 150 laty, pół wieku później Rzeczpospolita odzyskała swoją wolność. Mi szczególnie bliska jest postać nietuzinkowego malarza, a potem zakonnika, jałmużnika ubogich Adama Chmielowskiego, znanego również pod imieniem zakonnym – Albert. Tak się ciekawie składa w moim życiu, że św. Albert nie pozwala mi o sobie zapomnieć. Kiedy jeszcze nie był świętym – ani nawet błogosławionym – pojawiał się nie tylko w moim życiu, ale także mojej narzeczonej – a potem żony – w sposób najmniej oczekiwany. Kiedy byliśmy razem w Krakowie, Albert ciągle nas naprowadzał na swój szlak, choć tego kompletnie nie planowaliśmy. Cmentarz Rakowicki, kościół karmelitów, siostry albertynki na Czerwonym Prądniku – wszystko to działo się niby przypadkowo, a jednak raczej nieprzypadkowo. Kiedy poznałem jego życie, zrozumiałem fascynację Karola Wojtyły tą postacią. Artysta, malarz, powstaniec, który porzuca dotychczasowy świat po to, żeby całkowicie poświęcić się najuboższym. „Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny” – te jego słowa często powtarzam, wiedząc, jak trudno zbliżyć się do takiej codziennej postawy. 

Rok 2018 natomiast to szczególne wspomnienie między innymi Ireny Sendlerowej, abp. Ignacego Tokarczuka i Zbigniewa Herberta. Wspaniale byłoby zaczerpnąć coś od każdej z tych postaci. Oczywiście to, co dobre, co w nich najlepsze, bo przecież byli ludźmi, mieli także swoje słabości. Irenę Sendlerową, nieustraszoną obrończynię życia żydowskich dzieci, wspominać będziemy w 10. rocznicę jej śmierci. Dzielnego budowniczego świątyń w diecezji przemyskiej, arcybiskupa Ignacego, rówieśnika Niepodległej – w stulecie jego urodzenia. Genialnego poetę, wieszcza XX-wiecznej Polski, w 20. rocznicę jego odejścia z tego świata. Od każdej z tych osób możemy się bardzo wiele nauczyć. Po nich z całą pewnością coś pozostało, a po nas? I nie myślę tu jedynie o czynach bohaterskich, pisaniu genialnych wierszy czy byciu dobrym biskupem, bo to ogromnej większości z nas nie jest dane. Myślę raczej o byciu dobrym mężem, żoną, rodzicem, pracownikiem, sąsiadem. To może każdy, nie każdy jednak chce i potrafi. Wyzwania roku 2018 czekają.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” 2018, nr 1 (734), s. 5

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *