Głuchoniemi – Adam Hlebowicz

Pisząc o głuchoniemych, mam na myśli tych współczesnych, cywilizacyjnych głuchoniemych, a nie ludzi dotkniętych ograniczeniami słuchu lub mowy. Ci prawdziwi głuchoniemi to częstokroć ludzie bohaterscy, co udowodnił choćby w Powstaniu Warszawskim pluton głuchoniemych, jedyna taka formacja w dziejach II wojny światowej. A Instytut Głuchoniemych w Warszawie, założony przez ks. Jakuba Falkowskiego, istnieje i działa z powodzeniem od dwustu sześciu lat.

REKLAMA

Kiedy piszę o cywilizacyjnym upośledzeniu słuchu lub mowy odnoszę się do osób niekoniecznie tylko młodych, które nie reagują na dźwięki lub same stwarzają własną głuchotę. Przez kilka lat dość intensywnie podróżowałem pociągami dalekobieżnymi, co najmniej dwa razy w tygodniu. W pociągach Intercity jest wagon, w którym jest tak zwana strefa ciszy, gdzie nie rozmawia się głośno i nie używa telefonów do prowadzenia głośnych rozmów. Wielokrotnie, gdy zajmowałem wykupione miejsce, a obok siedziała już jakaś osoba, witałem się zwykłym powitaniem „dzień dobry” – tymczasem po drugiej stronie trwała cisza. Dziwna to praktyka, bo jednak trzeba z taką osobą spędzić w bliskim sąsiedztwie, a pendolino nie rozpieszcza ilością miejsca, kilka godzin. Częstokroć te same milczące osoby, gdy chciały wstać i wyjść z miejsca przy oknie zapominały o prostym „przepraszam”. Z tęsknotą wspominam zwyczaj mówienia „dzień dobry”, niekiedy „szczęść Boże” każdej napotkanej osobie, choćbym ją widział po raz pierwszy w życiu. Na szczęście w wielu mniejszych miejscowościach to jeszcze jest codzienność i normalność.

Jeśli chodzi o cywilizacyjną głuchotę, to przejawia się ona przede wszystkim w nałożeniu słuchawek na uszy i odgrodzeniu się od świata. Sam bardzo chętnie słucham muzyki przez słuchawki. Zazwyczaj gdy idę wieczorem z kijkami, niekiedy w podróży, korzystam z tego bezcennego narzędzia. Wszystko jest dla ludzi. Coraz częstsze są jednak obrazki, gdy jakaś całkiem spora grupa ludzi zgromadzona w jednym miejscu w ogóle ze sobą nie rozmawia, a zamyka się we własnym świecie dźwięków. Kiedyś, pamiętam, że było to w Reykjaviku, widziałem w pewnym sieciowym barze kilkunastoosobową grupę nastolatków, wszyscy się znali, ale jeśli się ze sobą porozumiewali, to tylko za pomocą esemesów – mimo że wszyscy siedzieli przy stolikach obok siebie. Ekstremalną wersją tej głuchoty jest jazda rowerem ze słuchawkami na uszach. Ta głuchota grozi śmiercią lub poważnym wypadkiem, nie mówiąc już o narażaniu innych na kolizję. Współcześni ludzie coraz mocniej się alienują. Stąd coraz dłuższe kolejki u psychologów i psychiatrów. A wystarczyłoby do tego nie dopuścić, zwyczajnie ze sobą rozmawiając w domu, szkole i pracy.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” [12 i 19 listopada 2023 R. XXXIV Nr 23 (886)], str. 5.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *