Droga Redakcjo!
Moje małżeństwo się rozpadło ponad 3 lata temu. Życie z moim mężem okazało się niemożliwe. Nie był on człowiekiem odpowiedzialnym i w pełni dojrzałym. Był bezkrytyczny wobec samego siebie, a jednocześnie czepiał się wszystkiego i wszystkich, jakby się czegoś bał. Pochodził z rodziny patologicznej z problemem alkoholowym. Już po ślubie, po podjęciu terapii, stwierdzono u niego zespół Dorosłego Dziecka Alkoholika (DDA). W związku z tym mam pytanie, czy syndrom DDA może być przyczyną nieważności małżeństwa?
Najpierw należałoby określić, co to jest syndrom DDA. W literaturze trudno o jakąś jednoznaczną definicję. Sam termin jest jedynie raczej pewną koncepcją, wypracowaną na bazie terapeutycznych doświadczeń, wykorzystywanych w ruchach samopomocowych. Generalnie samopomocowe grupy wsparcia DDA działają na bazie nieco zmodyfikowanego i odpowiednio zaadaptowanego programu Dwunastu Kroków ruchu AA. Grupy te powstały z myślą o osobach, które dorastały w domu, gdzie pojawiał się problem z chorobą alkoholową rodzica i opierają się na założeniu, że ludziom z określonymi problemami najlepiej mogą pomóc w zdrowieniu – albo lepiej – w pokonywaniu życiowych trudności spotkania z innymi osobami o podobnych problemach. W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-10) syndrom DDA nie istnieje jako odrębna choroba, jako oddzielne zaburzenie osobowości.
Za Zofią Sobolewską-Miellibrudą, autorką pionierskiego programu psychoterapeutycznego dla DDA, opisywany syndrom można scharakteryzować jako utrwalony zespół osobowościowych schematów postępowania psychospołecznego powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej. Owe utrwalone schematy postępowania osobie z syndromem DDA utrudniają odpowiedni kontakt z życiem teraźniejszym, powodując psychologiczne zamknięcie się w przeszłości. Innymi słowy osoby z syndromem DDA charakteryzują się m.in. obawą przed utratą kontroli, lękiem przed sytuacjami konfliktowymi i trudnościami z wyrażaniem uczuć. Ich wspólną cechą jest nadmierne poczucie odpowiedzialności i winy towarzyszące obronie siebie. Takie osoby często przeżywają trudności w relacjach międzyosobowych, intymnych, myląc miłość z litością, postrzegają te relacje z pozycji ofiary. Wśród innych cech charakterystycznych spotykanych u DDA wymienia się obawę przed krytyką i osądzaniem, przy jednoczesnej skłonności do krytykowania i osądzania innych. Wiąże się z tym stałe poszukiwanie aprobaty dla swojej osoby i lęk przed odrzuceniem przez innych. Przejawia się to brakiem zaufania i obawą przed nawiązaniem bliskich kontaktów z innymi osobami.
Wydaje się, że z osobą z DDA trudno stworzyć prawdziwe małżeństwo, trwając w nim w rozumieniu nauki katolickiej jako realizowanie prawdziwie „głębokiej wspólnoty życia i miłości” (KDK, 48). Niemniej trzeba pamiętać, że nieudany związek małżeński czy też trudności w jego realizowaniu nie stanowią dowodu za jego nieważnością. Prawodawca kościelny stanowi, iż „niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich” (kan. 1095 n. 3). Owa niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich, a zatem także nieważne zawarcie małżeństwa, musi być konsekwencją jakiejś „przyczyny natury psychicznej”. Ta, zgodnie z judykaturą, jest jakąś anomalią bądź poważnym stanem patologicznym, zaburzeniem osobowościowym możliwym do zdiagnozowania. Mimo iż syndrom DDA nie jest ujęty w klasyfikacji chorób, jest on możliwy do zdiagnozowania przez biegłych sądowych specjalistów z zakresu psychologii. Jeśli osoba z tak zdiagnozowanym zaburzeniem nie jest w stanie podjąć istotnych obowiązków małżeńskich, małżeństwo przez nią zawarte będzie nieważne.
ks. Wiesław Mazurowski
„Pielgrzym” 2017, nr 6 (712), s. 8