Ślub katoliczki z muzułmaninem

Droga Redakcjo!

REKLAMA

Powszechnie się słyszy o pewnych zagrożeniach związanych ze ślubami kobiet wyznania katolickiego z muzułmanami. Są różne opinie na ten temat. Na czym to niebezpieczeństwo miałoby polegać? Czy prawdą jest, że kobieta w małżeństwie z wyznawcą islamu nie ma takich samych praw?

Najpierw należy zauważyć, że takie małżeństwo, zresztą jak każde inne zawierane między stroną katolicką a nieochrzczoną bez uzyskania dyspensy, jest nieważne. Chodzi tu o przeszkodę różnej religii, która jest pochodzenia kościelnego i dlatego można od niej dyspensować, jak wspomniano wyżej. Jednakże jej udzielenie uzależnione jest od wypełnienia pewnych określonych warunków (kan. 1086). Dotyczą one tzw. rękojmi albo oświadczeń, jakie przed zawarciem małżeństwa musi złożyć strona katolicka, a mianowicie, że jest gotowa odsunąć od siebie wszelkie niebezpieczeństwo utraty wiary oraz to, że wykona wszystko, co możliwe, aby jej dzieci zostały ochrzczone i wychowane w wierze katolickiej. Ponadto stronę nieochrzczoną należy powiadomić o przyrzeczeniach złożonych przez stronę ochrzczoną.

Już z powyższego wynika, na czym polega niebezpieczeństwo związku katoliczki z muzułmaninem. Polega ono na ewentualnej możliwości utraty wiary. Zgodnie z nauką Kościoła małżeństwo to „głęboka wspólnota życia i miłości”. Ze swej natury skierowana jest ona ku dobru małżonków i ma obejmować całość ich życia, zatem nie tylko pożycie, lecz także wzajemną pomoc, partnerski dialog, wzajemne obdarowywanie się wsparciem i pomocą, wspólny rozwój osobowościowy, zrozumienie i wyrozumiałość, cierpliwość w prezentowaniu „innych” poglądów, przekonań oraz wzajemne wzrastanie w świętości. Łatwiej i prościej takie cele osiągnąć w małżeństwie, kiedy mąż i żona pochodzą z tego samego kręgu kulturowego, kiedy nie różnią się między sobą w sprawie tak istotnej, jaką jest wyznawana wiara.

Mimo to w Europie obserwuje się coraz większą liczbę małżeństw zawieranych przez stronę katolicką z wyznawcami religii muzułmańskiej, jakby nie brano pod uwagę oddzielnej koncepcji zarówno samego małżeństwa, jak i funkcjonowania rodziny. Małżeństwa te były i są zawierane nie tylko w Polsce czy krajach Europy Zachodniej, ale również w krajach, w których islam jest religią dominującą. Zdecydowana większość kobiet wyznania rzymskokatolickiego, wychodząc za mąż za muzułmanina, nie zdawała sobie sprawy, że w krajach, w których islam jest religią państwową, całe prawo rodzinne jest regulowane przez szariat, święte prawo islamu. Według muzułmańskiej koncepcji małżeństwa kobieta nie posiada równych praw z mężczyzną w tym, co dotyczy wspólnoty życia małżeńskiego. Z punktu widzenia prawnego szariat uznaje wyższość nie tylko muzułmanina nad osobą innego wyznania, ale także wyższość mężczyzny nad kobietą. Ponadto wielka rodzina mężczyzny muzułmanina ma prawo do jego dzieci. W świetle powyższego wydaje się wprost nieprawdomówne, aby mogły być one wychowane w religii katolickiej, różnej od religii ojca. Zresztą zgodnie z prawem muzułmańskim dzieci muszą wyznawać religię ojca.

W islamie małżeństwo jest kontraktem cywilnym. Zostaje on zawarty na mocy porozumienia stron mężczyzny i kobiety. Mimo to jednak, chociaż kobieta jest stroną kontraktu, to w praktyce nie bierze udziału w jego powstawaniu. Niekiedy nawet nie musi wyrażać zgody na jego zawarcie. Wystarczy jej milcząca zgoda lub zgoda wyrażona post factum. Warto też dodać, że islamskie prawo małżeńskie zezwala na poligynię, tj. związek jednego mężczyzny z kilkoma kobietami. Mężczyzna muzułmanin w małżeństwie może posiadać nawet cztery żony. Jest to szczególnie trudne do zaakceptowania dla kogoś, kto dorastał i wychował się w kulturze i religii, w których przymiot jedności małżeńskiej, tj. związek jednego mężczyzny i jednej kobiety, jest powszechnie akceptowany i ceniony.

ks. Wiesław Mazurowski

„Pielgrzym” 2018, nr 1 (734), s. 8

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *