Myślący – może aż za bardzo po chrześcijańsku – król Bolesław Chrobry postanowił, że skoro „pierwociny” należą się Panu Bogu, to jego pierwszy syn imieniem Bezprym powinien zostać osobą duchowną, a dopiero drugi, imieniem Mieszko – królem.
Traktując jako słuszne podejrzenie, a nawet przekonanie, że o chrystianizacji Polski zadecydował nie tylko chrzest i „wodzowska” aktywność Mieszka I, ale także kontynuacja tego procesu przez następnych władców (np. Bolesława Chrobrego), to jednak trzeba zauważyć, że proces ten nie przebiegał po jakiejś „równi pochyłej”. Przybierał raczej postać nieregularnej sinusoidy. Już losy naszego kolejnego władcy Mieszka II (rządził w latach 1025–1034) ujawniły nieuniknioną dramaturgię tego procesu.
Myślący – może aż za bardzo po chrześcijańsku – król Bolesław Chrobry postanowił, że skoro „pierwociny” należą się Panu Bogu, to jego pierwszy syn imieniem Bezprym powinien zostać osobą duchowną, a dopiero drugi, po dziadku imieniem Mieszko – królem. (…)