Gdańsk na przestrzeni dziejów zmieniał się parokrotnie. Najpierw słowiański, potem krzyżacki, przez znaczną część swych dziejów kulturowo niemiecki, wreszcie pruski i nazistowski, na koniec niemal stuprocentowo polski.
Pamiętam takie zdarzenia z pomorskich, a potem gdańskich pielgrzymek na Jasną Górę na początku lat siemdziesiątych, gdy nasze grupy, ubrane w czapki z napisem „Gdańsk” pisanym tzw. „solidarycą”, były witane na trasie, niemal jak emanacja wolnego świata, jak podziemne struktury „Solidarności”, które właśnie na chwilę wyszły z podziemia. Wolne Miasto Gdańsk – to hasło często wtedy się pojawiało. (…)