Rozgrzeszenie w obliczu śmierci

Droga Redakcjo!

REKLAMA

Mam taki problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Przed laty poznałam pewnego księdza, który następnie wystąpił z zakonu i ożenił się. Wiem, że miał dzieci i żył normalnie w założonej przez siebie rodzinie. Po kilkudziesięciu latach spotkałam go ponownie w szpitalu na moim oddziale, gdzie pracuję jako pielęgniarka. Był w krytycznym stanie, bardzo ciężko chorował i zmarł po jakimś czasie. Przed śmiercią nasz kapelan był u niego, chyba nawet go wyspowiadał, ponieważ widziałam, że udzielił mu Komunii św. i namaszczenia chorych.
Czy on mógł ważnie przyjąć te sakramenty? Jak to wygląda od strony przepisów kościelnych? Bo jeśli chodzi o Boże przebaczenie, to tylko sam Bóg wie, co tego księdza czeka po śmierci. Osobiście ufam, że okaże mu miłosierdzie, bo w sumie, jak go pamiętam, był dobrym człowiekiem.

Karolina R.


Pani Karolino!

Niewątpliwie w Kościele takie przypadki się zdarzają. Dowodzi to, że tworzący wspólnotę wierzących nie są ludźmi świętymi, nawet ci, którzy nią kierują, ale dopiero dążą do świętości i dlatego także w tym sensie cały Kościół – jako wspólnota wierzących – jest święty. Kościół święty dysponując środkami koniecznymi do zbawienia, czyli sakramentami, nawet na łożu śmierci każdemu grzesznikowi pomaga osiągnąć szczęśliwość wieczną, czyli świętość. Owo pomaganie każdemu w osiągnięciu zbawienia jest niczym innym, jak realizowaniem woli Jezusa Chrystusa, założyciela Kościoła, który został przez Boga Ojca na świat posłany po to, aby świat odkupił (por. J 3,17). Dlatego Chrystus po swoim zmartwychwstaniu przekazał Apostołom i ich następcom władzę odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,22-23). Słusznie należy mieć nadzieję, że Bóg umierającym, którzy ufają w Jego miłosierdzie, okazuje łaskę odpuszczenia wszystkich grzechów.
A jak opisana przez Panią sprawa wygląda od strony przepisów kościelnych? Trafnie Pani zauważa, że duchowny ten w normalnych warunkach nie mógłby przystąpić do sakramentów świętych, jednakże w niebezpieczeństwie śmierci wszystko wygląda inaczej. „Każdy kapłan, chociaż nie ma upoważnienia do spowiadania, ważnie i godziwie rozgrzesza jakichkolwiek penitentów znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci z wszelkich cenzur i grzechów, nawet gdy jest obecny kapłan upoważniony” (kan. 976).
Nietrudno zauważyć, że przytoczony przepis prawa kanonicznego dotyczy wprost innego przypadku, mianowicie czy owego rozgrzeszenia i zwolnienia z wszelkich kar może dokonać kapłan, który porzucił kapłaństwo. Ale przy okazji jest to też stwierdzenie, że każdy kapłan może w niebezpieczeństwie śmierci jakiegokolwiek penitenta uwolnić od wszelkich kar i pojednać z Bogiem poprzez sakrament pokuty i pojednania. Wyrażenie „jakichkolwiek penitentów znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci” oznacza wszystkich wiernych, świeckich i duchownych, żyjących w związkach nieformalnych i innych trwających w publicznym grzechu ciężkim, którym poza niebezpieczeństwem śmierci nie udziela się rozgrzeszenia sakramentalnego i Eucharystii (por. kan. 915).
Podsumowując tę odpowiedź, powiedzmy sobie, że w niebezpieczeństwie śmierci nie ma problemów natury prawnej z udzielaniem sakramentów ochrzczonemu wyznania rzymskokatolickiego, ale są inne problemy, nazwijmy je „problemami natury duchowej”.
Do ważnego przyjęcia sakramentu pokuty i pojednania potrzebny jest żal za grzech. Jego szczerość mierzy się silnym postanowieniem poprawy. W niebezpieczeństwie śmierci udziela się wiernym sakramentów, ponieważ na łożu śmierci raczej nikt nie planuje powrotu do zdrady, do życia w grzechu.

Ks. Wiesław Mazurowski


„Pielgrzym” 2009, nr 2 (500), s. 8

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *