Ze wszystkich cnót wybieram uśmiech – Wincenty Łaszewski

Jedna z najbardziej nielubianych przeze mnie prac to autorska korekta tekstu, który w redakcji trafił na niewłaściwą osobę. Ślęczysz, człowieku, nad literami, sprawdzasz wyraz po wyrazie, zdanie po zdaniu. Tak, robię to od trzech tygodni… Bo w tekście czają się, jedna po drugiej, pomyłki. To się zdarza, gdy redaktor jest pozbawiony wystarczającej wiedzy i nie widzi błędów.

REKLAMA

Pomyślałem, że trochę tak jest z naszą pobożnością. Jeśli nie znamy jej kościelnych reguł, zdarzają się w niej błędy. I nie umiemy ich nawet dostrzec! Marni z nas „redaktorzy” własnej pobożności. Nie odróżniamy „eleganckiego” fałszu od „banalnej” prawdy.
Potem aniołowie będą cierpliwie pochylać się nad nami i nas poprawiać. Okaże się, że nawet guziki naszej pobożności mamy krzywo pozapinane.
Mam do dyspozycji (aż) siedem tysięcy znaków, nie zaproponuję więc nikomu odrabiania wszelkich zaległości. Zaproponuję moim Czytelnikom – mam nadzieję, że są tacy – zaledwie krótką wycieczkę do pewnej starej maryjnej tradycji. A potem zejdziemy na chwilę ze ścieżki, by zobaczyć coś jeszcze. Dla mnie – coś najciekawszego.

Malarz Łukasz

Ekskursja prowadzi nas do „krainy św. Łukasza”. Pewnie wiecie, że uważa się go za ojca ikonopisarzy – tradycja przypisuje mu namalowanie wizerunku Matki Bożej z Dzieciątkiem. Dokładnie Hodegetrii – ikony przedstawiającej Maryję prawą dłonią wskazującą na Chrystusa (jak nasza Jasnogórska Ikona). Zdajemy sobie sprawę, że to legenda. Ale nie jest nią do końca. Informacja ma silny fundament w faktach. Bo Łukasz namalował Maryję, tyle że nie pędzlem, lecz piórem. Ukazał Ją w swej Ewangelii, tworząc listę przymiotów i cech Matki Najświętszej, których obecność w kanonicznej ikonie jest obowiązkowa.
Łukasz pozostawił nam swego rodzaju identyfikator Matki Najświętszej, który decyduje o prawdziwej pobożności i o prawdziwym naśladowaniu Maryi. Wymienia on sześć charakterystycznych cech. Lwia ich część jest – przepraszam, że użyję tego słowa – banalna i ociera się o wytarte frazesy, ale dwie zaskakują, zaciekawiają, przykuwają uwagę. To dla nich jest ta wycieczka.

Podstawowy kanon

Gdy napiszę, że Bożą Rodzicielkę cechuje pokora, będzie to truizm. To – znowu wybaczcie! – nic nie znaczy… Wpadamy w typowe kościelne słownictwo, często dla nas puste. Pewnie za chwilę usłyszymy jeszcze o naśladowaniu wiary Matki Najświętszej i mieszkającej w Jej sercu chrześcijańskiej nadziei. Trudno mi naśladować taką „hasłologię”. Ale – tak się zastanawiam – gdy opuścimy frazesy i powiemy na przykład, że Ona oddała całą siebie wyższej, świętej woli – Bogu, przyznajmy, że brzmi to już mniej banalnie i bardziej konkretnie.
On wie, Ona nie wie. On zna cel, Ona nie zna. On rządzi, Ona służy. On zbawia, Ona chce Mu w tym pomóc zgodnie z Jego wolą. Tylko tyle. Nagle utożsamiam się z Nią! Bóg wie – ja nie wiem, On zna cel – ja nie, On jest Panem – ja ostatnim sługą.
Słyszę też, że Maryja jest pełna miłości. To znowu może brzmieć banalnie. Ale dzieje się inaczej, gdy słyszę: liczy się Jezus – nie Ona, w centrum jest Jezus – nie Ona, wszystko jest podporządkowane Jezusowi – nie Jej. I jeszcze: liczy się drugi człowiek – nie Ona. Liczę się ja – nie Ona. To zaczyna być ważne!
Z pomocą Łukasza demitologizujemy kolejną cechę. Matkę naszego Odkupiciela cechuje potężna wiara. Tak wielka, że mogłaby bez trudu przenosić nie tylko góry! Ta wiara każe Jej towarzyszyć Jezusowi do końca, oczekując spełnienia się słów Jej Syna – aż do poranka Zmartwychwstania.
Wierzyć wbrew faktom, wierzyć, gdy nikt nie wierzy, wierzyć, gdy zgasła cała nadzieja. Przed taką Maryję ściągam w pośpiechu czapkę z głowy. Taka właśnie jest Matka Najświętsza w opisie św. Łukasza, świadka Jej życia. Taka jest Jej „sześciokrotna świętość”.

Dwie dziwne cechy

„Sześciokrotna”? Na razie mamy cztery wyróżniki. Nagle w Łukaszowej krainie słyszę jeszcze jedno słowo o Matce Bożej. Jest ono dla mnie zaskoczeniem. Maryja posiada charakter – twardy, zdecydowany! Kiedy wie, co należy uczynić, swą wiedzę przekuwa na decyzję, a decyzję na czyn. Zawsze. Nie leni się. Nie waha się, jest konsekwentna. Do końca. Gdy jest przedstawiana na ikonach musi mieć silny podbródek. Podoba mi się to.
Jest jeszcze jedna cecha – i ta jest dla mnie jeszcze bardziej fascynująca. Matkę Najświętszą cechuje niezwykły intelekt. Czytałem niedawno książkę o tajnikach mózgu i podczas jej lektury przyszło mi na myśl, że intelekt Najświętszej Maryi Panny musiał być szczególny. Teraz słyszę, że o jego jasności i wielkości nie tyle świadczy iloraz inteligencji, co zupełnie inny wyróżnik – bycie nieskalanym przez grzech. Maryję cechuje zupełnie inny sposób myślenia niż nasz. Jej myślenie najlepiej określić słowem „jasne” i „wysokie”. Jej inteligencja duchowa (czy jest taki termin?) rzutuje na wszystko, co wiążemy ze światem umysłu, i czyni z Maryi Bożego geniusza. Nie mam co do tego wątpliwości.

Pogodna twarz

Czas na zejście z poprawnej Łukaszowej ścieżki i spotkanie z postacią mroczną. Jest nim Kain. Idziemy posłuchać, ale nie jego (nie warto), lecz słów skierowanych do niego. Rozmowa Pana z Kainem wskazuje nam na jeszcze jeden wyróżnik Matki Bożej. Jaki? Maryja była – wesoła. Skąd pewność, że była właśnie taka? Bo Bóg pyta Kaina: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4,6–7). Nie ma wątpliwości, że Maryja, zachowana od grzechu pierworodnego, ma twarz pogodną i pogodnie panuje nad grzechem. Tak więc prowadzi Ona życie niezwykłe (bo czyż świętość i nieprzyjaźń z grzechem nie jest czymś niezwykłym?).
Czy ludzie wiążą Jej radość z bogactwem życia wewnętrznego i wolnością od zła? Nie, fragment Ewangelii według św. Mateusza zdaje się temu przeczyć. Mieszkańcy Nazaretu pytają: „Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam (…)? Skądże więc ma to wszystko?”. Czytamy dalej, że „powątpiewali o Nim” (Mt 13,54–57). Skoro powątpiewali, kimże jest dla nich Maryja? Kobietą, o której można powiedzieć, że nosi aramejskie imię Mariam i że jest zawsze radosna. Nie znają jednak źródła Jej uśmiechu. Nie wiedzą, że istnieje coś takiego, co daje Bożą radość. Zawsze, zawsze, zawsze…

Mój wybór

Kończy się nasza wycieczka. Może wiemy coś więcej o Maryi, może trochę lepiej rozumiemy Jej cechy i to, co jest nam zadane. Bo Ona to człowiek w pełni, a nam jest pisana pełnia człowieczeństwa, czyli szczęście.
Nie wiem, jak Czytelnicy, ale nie zabiorę się za naśladowanie wszystkiego. To się mi nie uda. Więc korekta mojego życia będzie polegała na poprawianiu tylko jednego rodzaju błędów. Mam nadzieję, że może nawet nie będę musiał potem raz jeszcze wszystkiego sprawdzać. Po cichu wierzę, że korekta tego jednego błędu automatycznie skoryguje inne.
Tak, lepiej zrobię, gdy wybiorę tę „najważniejszą” cechę Maryi. Wybiorę uśmiech. Zresztą, gdyby go nie było, czyż moja wiara, pokora, miłość nie byłyby banałem?

„Pielgrzym” [5 i 12 lutego 2023 R. XXXIV Nr 3 (866)], str. 28-29

Dwutygodnik „Pielgrzym” można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

UWAGA!
Czasopismo do nabycia także w wersji elektronicznej (PDF)!

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *