Dorota – mistyczka Północy – Adam Hlebowicz

Stygmatyczka, matka dziewięciorga dzieci, cierpliwa i wyrozumiała żona, pątnik – przez kilka stuleci Dorota z Mątowów Wielkich znana była jedynie w wąskim kręgu, głównie niemieckich katolików. Choć urodziła się w XIV wieku, beatyfikowana została dopiero w 1976 roku. Od kilkunastu lat można zauważyć wyraźny wzrost jej kultu.

REKLAMA


Pozornie wiele praktyk duchowych i umartwień Doroty jest dzisiaj kompletnie niezrozumiałych. Modlili się u jej grobu król Władysław Jagiełło i kardynał Joseph Ratzinger. Była inspiracją twórczą dla tak różnych pisarzy, jak Adam Mickiewicz i Günter Grass. Na czym polega fenomen tej świętej kobiety, mimo upływu całych stuleci, że nadal potrafi pobudzać wyobraźnię i duchowość współczesnych ludzi?


Pomorze, Gdańsk i mąż Adalbert
Urodziła się w 1347 roku w rodzinie zamożnych rolników w Mątowach Wielkich, kilkanaście kilometrów od głównej siedziby zakonu krzyżackiego znajdującego się w Malborku. Ojciec był Holendrem z pochodzenia, matka, co bardzo prawdopodobne, Polką. W domu mówiono jednak na co dzień po niemiecku. Dorota musiała nieźle mówić także po polsku, skoro na pielgrzymkę do Rzymu wybrała się w gronie Polaków. Kiedy miała sześć lat zdarzyło się coś, co zadecydowało o jej życiu. Poparzona od wrzątku przeżyła wypadek, niedługo potem otrzymała dar ukrytych stygmatów, niezauważalnych gołym okiem, jednak bolesnych w taki sposób, jaki odczuwał je Jezus na krzyżu. Nie bardzo to rozumiała, wiedziała jednak, że chce się dużo modlić i przyjmować jak najczęściej Najświętszy Sakrament. W ówczesnym świecie uchodziło to za wielkie dziwactwo, komunia osobom świeckim udzielana była raz, dwa razy do roku, nawet kapłani i zakonnicy przyjmowali Ciało Jezusa jedynie w niedziele i święta.
Dorota zaczęła mieć wizje Zmartwychwstałego, które następowały po przyjęciu przez nią Komunii. Jest rzeczą znamienną, że jej wizje pokrywały się ze świętami liturgicznymi i były z nimi ściśle powiązane. Mimo bardzo młodego wieku zaczęła żyć życiem Boga, a nie swoim.
Mając 16 lat, wówczas był to najlepszy wiek do zamążpójścia, pod mocnym naciskiem starszego brata, zgodziła się poślubić starszego o 20 lat płatnerza z Gdańska Adalberta Swertveghera. Zamieszkała z nim w najpiękniejszym miejscu starego Gdańska przy ulicy Długiej. Małżeństwo jednak nie było udane. Ona chciała być jak najbliżej Boga, on tego nie rozumiał i nie akceptował, wobec czego oskarżał ją o nie wypełnianie obowiązków małżeńskich, z jego strony dochodziło do rękoczynów. Mimo to Dorota i jej mąż doczekali się potomstwa, łącznie urodziło im się dziewięcioro dzieci.
Któregoś razu Adalbert, rozwścieczony prowadzonym przez Dorotę rozdawnictwem ubogim ciężko zarobionego przez niego grosza, pobił ją do tego stopnia, że sądzono, że ta tego nie przeżyje. Ten czyn i jego efekty spowodowały jednak przełom w jego życiu. Przez kilka tygodni pielęgnował żonę, która powoli wracała do zdrowia. Kiedy jej stan się poprawił, sam zaprowadził ją do kościoła i odtąd wraz z nią modlił się, przyjmował sakramenty i karmił ubogich. Z czasem razem wyruszyli na pielgrzymi szlak. Ona coraz bardziej rozwijała swoje pokuty: po narodzinach kolejnych dzieci przypalała sobie piersi, zimą polewała się lodowatą wodą, często spała na gołej podłodze z kamieniem pod głową. Jej wielkim wzorem stała się św. Brygida Szwedzka, której relikwie trafiły do miasta nad Motławą, kiedy tam mieszkała Dorota.
Nieszczęście rodzinne zaczęło się w 1373 roku, kiedy w czasie panującej w mieście zarazy zmarło troje dzieci Doroty i Adalberta. W 1379 roku wezwana wewnętrznym głosem do domu uratowała swoje potomstwo od wielkiego pożaru. W roku 1382 – kolejna zaraza i następne pięcioro dzieci odeszło do Boga. Na świecie została tylko jedna córka, najmłodsza Gertruda, która potem wstąpiła do zakonu cysterek w Chełmnie. Utrata dzieci spowodowała, że małżonkowie Swertvegher zaczęli pielgrzymowanie do różnych sanktuariów Europy.


Jak i gdzie wtedy pielgrzymowano?
Dorota chodziła z pielgrzymkami do pobliskich Kartuz, nie tak bardzo odległego Koszalina, ale i do Akwizgranu czy Rzymu. W Akwizgranie oddała cześć relikwiom Męki Pańskiej. Razem z mężem znosiła pątniczy trud w drodze do benedyktyńskiej pustelni w szwajcarskim Einsiedeln. Ta jedna wyprawa i dłuższy pobyt u eremitów zabrały jej około półtora roku. Wtedy mogła po raz pierwszy w życiu zaobserwować powstałe przy klasztorach żeńskich tzw. rekluzy, czyli odseparowane od innych ludzi miejsca kontemplacji i modlitwy dla zakonnic. Pobyt w Einsiedeln wywarł na małżonkach Swetvegher tak silne wrażenie, że po powrocie do domu sprzedali go wraz z warsztatem i udali się z nową pielgrzymką do sanktuariów europejskich. Trwała ona dwa lata (1385–1387), przebiegała wśród wielkich niewygód i niebezpieczeństw związanych z trudnościami podróżowania, jak i napaściami różnych rzezimieszków. Małżonkowie dotarli prawdopodobnie do Santiago de Compostella i Marsylii.
W 1389 roku Dorota, tym razem bez męża, wybrała się w gronie polskich pątników na Rok Jubileuszowy do Rzymu, ogłoszony przez ówczesnego papieża Urbana V. Podróż piechotą do Wiecznego Miasta zajęła jej niecałe dwa miesiące. W Rzymie boso nawiedziła siedem głównych świątyń miasta, trwało to osiem tygodni, aż do grudnia tego samego roku. W tym czasie otrzymała z Gdańska informację, że jej mąż Adalbert zmarł.

Jan z Kwidzyna
Już po śmierci męża Dorota po raz pierwszy wybrała się do Kwidzyna (Marienwerder). Tam jej spowiednikiem został człowiek, którego widziała wcześniej w jednej ze swych wizji. Był to kapłan krzyżacki Jan z Kwidzyna, wybitny teolog, który po pierwszym kontakcie z nią rozpoznał w słowach nowej spowiednicy głębię jej przeżyć mistycznych, które zaczął systematycznie spisywać. To dzięki niemu wiemy tak wiele o Dorocie, a zwłaszcza o jej życiu duchowym; to on obrazowo opisał, jakim przemianom Bóg poddawał życie tej niezwykłej kobiety: „Zasadził ją najpierw w ogrodzie zieleni dziewiczej czystości. Następnie przesadził ją, przenosząc na rolę płodności i małżeńskiej powściągliwości. Potem uwalniając ją od prawa męża, przesadził na pole duchowo urodzajnej świętości wdowiej. Wreszcie wprowadził ją na miejsce uniesienia i radości, mianowicie kontemplacji Bóstwa”.
Dorota zamieszkała przy wolno stojącym budynku nieopodal katedry, gdzie pościła, modliła się i przyjmowała ludzi, którym udzielała różnych porad, głównie natury duchowej. Z czasem doszło do jej odseparowania od świata. W celi miała trzy okienka. Jedno w stronę kościoła, przez które codziennie przyjmowała Najświętszy Sakrament, drugie w stronę nieba, gdzie się modliła, i trzecie w stronę cmentarza, przez które rozmawiała z przychodzącymi do niej ludźmi. Z niewyjaśnionych przyczyn nie musiała się myć ani załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych. Doświadczeniom mistycznym towarzyszyły objawy zewnętrzne: obfite poty, płacze, jęki, westchnienia. W tym czasie otworzyły się jej stygmaty, do tej pory tylko bolesne, ale niewidoczne. Codziennie spowiadała się, niekiedy nawet czyniła to dwa razy dziennie. W ostatnich miesiącach życia jej serce przebiły dwie włócznie, Bóg powiększył jej serce „i sam się w nim zamknął”. Na wielu wizerunkach Doroty widzimy jej serce przebite włóczniami. Zmarła w odosobnieniu 25 czerwca 1394 roku. Cieszyła się już wówczas opinią świętej wśród miejscowej ludności, ale nie tylko, co spowodowało, że jej uroczystości pogrzebowe przybrały niezwykle bogaty i wydłużony do 30 dni charakter. Pochowano ją w podziemiach katedry z udziałem biskupa, kapituły, wielkiej liczby kapłanów i jeszcze większej liczby wiernych. Jej sława objęła całe terytorium krzyżackie i przeszła dalej do Polski, Niemiec i Czech. Ponieważ liczba pielgrzymek zwiększała się z każdym dniem, biskup nakazał wybudować dla błogosławionej osobną kryptę, gdzie umieszczono jej ciało i wystawiono ołtarz. W miejscu pochówku zaczęły dokonywać się liczne uzdrowienia i nawrócenia.
Przy grobie Doroty modlił się król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem w 1410 roku. Jan Długosz napisał w swojej kronice, że król został zaprowadzony do Doroty, „niewiasty pobożnej i świętobliwej, która wiodąc w tym miejscu życie ostre i pustelnicze, słynęła wielu cudami, lecz nie była jeszcze kanonizowana”.


Inspiracja dla literatury
„Konrada Wallendroda” większość z nas przeczytała w szkole jako obowiązującą lekturę. Mało kto jednak uświadamiał sobie, że inspiracją do postaci Aldony, wiernej żony Waltera Alfa, zamurowanej w wieży zamku w Malborku, która przez wskazanie Wallenroda jako „tego, który zniszczy swymi decyzjami zakon” przyczyniła się do wybrania go na Wielkiego Mistrza, kryje się Dorota z Mątowów. Prawdziwa Dorota faktycznie niejednokrotnie w swoich wizjach przestrzegała zakon krzyżacki przed pychą i odejściem od pierwotnych ideałów, według niektórych źródeł przepowiedziała także jego rychłą klęskę.
Odmiennie potraktował ją laureat Nagrody Nobla Günter Grass, który w powieści „Turbot”, będącej opisem gdańskich losów na przestrzeni dziejów, opisał mistyczkę jako złą żonę i matkę, niemalże średniowieczną feministkę, co jednak w twórczości pisarza o tak zdecydowanych poglądach lewicowych nie może dziwić. Grass nie rozumiał Kościoła, był agnostykiem, ale wyczuwa się w jego pisarstwie swoisty podziw dla mocy tej wspólnoty i ludzi, którzy potrafili poświęcić życie za wiarę w Ukrzyżowanego.

Święta
9 stycznia 1976 roku papież Paweł VI podpisał dekret Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zatwierdzający długotrwały kult Doroty z Mątowów. Uroczystości dziękczynne z tej okazji odbyły się w Gdańsku w katedrze oliwskiej 13 grudnia 1976 roku. Trzeba podkreślić, że to katolicy niemieccy przez stulecia zachowali pamięć o tej niezwykłej kobiecie. W tym kraju istniały towarzystwa nawiązujące do jej działalności, tutaj także w XX wieku pojawił się pomysł, żeby sprawę jej świętości formalnie sfinalizować. Co ciekawe, w Niemczech uznawana jest już za świętą, w Polsce nosi tytuł błogosławionej.
Jednym z wielkich admiratorów Doroty jest emerytowany papież Benedykt XVI, który w 1999 roku miał okazję modlić się w Kwidzynie, który powszechnie uważa się za miejsce jej pochówku. Wziął wtedy kamień z grobu, który jako relikwię umieścił w katedrze w Monachium. Wcześniej, w 1987 roku, kardynał Ratzinger wygłosił w tej katedrze obszerną homilię poświęconą błogosławionej z Kwidzyna, która jest czczona także w Bawarii.
W kościele bł. Doroty w Mątowach Wielkich zachowała się chrzcielnica, w której przyjęła pierwszy sakrament, a także znajduje się cudowna figura Matki Boskiej, przed którą najpewniej Dorota się modliła. Z roku na rok wzrasta tu ruch pielgrzymi. Obecny kustosz sanktuarium ks. Sławomir Małkowski, sam zapalony orędownik jej kultu i znawca żywota, zaprasza do tutejszego Domu Pielgrzyma, gdzie około 35-osobowa grupa może odbyć niepowtarzalne rekolekcje, które skupiają się na tym, co dla Doroty w jej życiu było najważniejsze – na Eucharystii.

Adam Hlebowicz


„Pielgrzym” 2016, nr 4 (684), s. 28-30


Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *