Kochajmy zabytki! – rozmowa z dr Michałem Laszczkowskim z Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków

Lubimy i podziwiamy zabytkowe kamienice, parki i pałace. Zachwycamy się francuskimi, włoskimi czy hiszpańskimi reliktami. Historia sprawiła, że w ciągu ostatnich stu lat Zachodnia Europa nie straciła tylu cennych zbiorów czy budowli, co Polska. Warto jednak poszukiwać i dbać o otaczające nas zabytki, bo to my jesteśmy dziś za nie odpowiedzialni – przekonuje dr Michał Laszczkowski z Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w rozmowie z Patrycją Michońską-Dynek.

REKLAMA

– Jaką mamy dziś w Polsce sytuację związaną z zabytkami? Czy mamy być z czego dumni?

– Zacznę od tego, że przeprowadziliśmy badania opinii publicznej, które potwierdzają nastawienie obecne w Polsce od 1989 roku, że Polacy kochają zabytki, a renowacje zabytków są dla nich ważne, natomiast nie zawsze wiedzą, co tak naprawdę uznaje się za zabytek. Oczywiście co do tego, że zabytkami są Wawel, Łazienki, Zamek Królewski w Warszawie, jesteśmy zgodni. Jeśli jednak mielibyśmy określić, czy budynek mieszkalny, który ma trzysta lat, jest zabytkiem, to z tym mielibyśmy trudność. Bowiem zdaniem Polaków jest to po prostu dom. Przed nami więc duże wyzwanie, by zrozumieć, że teraz to my decydujemy, co jest zabytkiem, a co nie. To na nas spoczywa odpowiedzialność, co przekażemy kolejnym pokoleniom. Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami tworzy prawne formy ochrony, ale nasza historia sprawia, że sytuacja się komplikuje. Mamy trudną przeszłość: od potopu szwedzkiego co drugie pokolenie musi zaczynać wszystko od nowa, ktoś nas najeżdża, ktoś nas grabi, ktoś nam coś kradnie, ktoś niszczy. A my wciąż chcemy zaczynać od początku.

– Chcemy czy jesteśmy zmuszeni?

– Jedno i drugie. Koniec PRL-u pokazał, że jest to w nas głęboko zakorzenione i że często nie doceniamy tego, co mamy. Chcemy być nowocześni i czujemy potrzebę, aby nieustannie coś zmieniać. Dopiero po kilkunastu latach zaczęliśmy doceniać to, co zostało stworzone także w czasach PRL-u, dlatego ochrona prawna niektórych obiektów jest konieczna

– W czasach komunizmu niszczono polskie dziedzictwo.

– I tutaj znowu – i tak, i nie. Jak zawsze w Polsce jest to skomplikowane, ale to prawda, że nasza część Europy zarówno w czasie II wojny światowej, jak po jej zakończeniu z powodów ideologicznych została narażona na duże straty. W Polsce w dużych miastach straszą nas kolaże zabytkowych murów otoczonych blokami, często w centrum stawia się coś problematycznego i szpecącego. Powstaje pytanie, jak myśleć o miastach w dwóch płaszczyznach: z jednej strony – ochrony zabytków, a z drugiej – kształtowania ładu przestrzennego. W Polsce mamy bardzo dużo obiektów zabytkowych, które powinniśmy chronić, i to powinien być nasz priorytet, ale przecież  zabytek w oderwaniu od otoczenia, od ludzi, od obiegu społecznego czy gospodarczego – nie przetrwa.

– Jakie są największe błędy popełniane w dziedzinie ochrony zabytków?

– Jednym z błędów popełnianych po 1989 roku jest wiara, że nowoczesne materiały zastąpią nam dobre rzemiosło. Lubimy iść na skróty i w Polsce zrezygnowaliśmy ze szkolenia w dziedzinie rzemiosła i prostych prac technicznych. Mamy problemy na przykład ze znalezieniem wykonawców, którzy będą nakładać tynk „z ręki”, a właśnie tak powinny być kładzione tynki na starych budynkach. Pięknym przykładem jest Toruń, który został odnowiony z wykorzystaniem starych technik, natomiast w wielu miastach to katastrofa. Bo wydaje nam się, że jak zrobimy coś w sposób nowoczesny z wykorzystaniem nowej technologii, to będzie trwałe. Nie będzie. Widzimy na przykład sztukaterie, które nie są wykonane w zaprawie, nie są ręcznie modelowane, tylko powstały z matrycy, a często – o zgrozo – wykonane są ze styropianu.

– Na czym dziś powinna polegać ochrona zabytków?

– W Polsce mamy 80 tysięcy obiektów wpisanych do rejestru zabytków i około 600 tysięcy objętych wpisem do ewidencji zabytków. W tej liczbie znajdują się także obiekty ruchome, jak nagrobki na cmentarzach. Ochrona zabytków i opieka nad zabytkami to dwie uzupełniające się kwestie. Ochrona jest prawna – państwo przez swoich urzędników (którymi są wojewódzcy konserwatorzy zabytków) wskazuje, które obiekty są na tyle ważne, cenne i unikatowe, aby je chronić. Obowiązek wdrożenia tej ochrony spoczywa na właścicielach. Mogą oni korzystać także z pewnych narzędzi wsparcia, na przykład ulg podatkowych i różnych dotacji. Według mnie powinniśmy na opiekę nad zabytkami patrzeć szerzej – ona dotyczy nas wszystkich. Zabytek musi albo służyć jakiemuś celowi, albo ten cel trzeba dla niego wymyślić. Ludzie coraz częściej chcą dzielić się tym, co posiadają. Często udostępniają swoje zabytkowe domy turystom do zwiedzania. Nie nakładałbym jednak żadnego prawnego obowiązku na właścicieli zabytków, bo to jest cenne, gdy wychodzi z potrzeby serca. Pamiętajmy, że zabytki bywają także nieoczywiste, zabytkowa może być na przykład stara kopalnia.

– Czy to oznacza, że jeśli obiekt ma ponad sto lat, to jest zabytkowy?

– Wiek nie ma znaczenia. To, co jest stare – warte jest ochrony, ale nie zawsze ma charakter zabytkowy. Cenne są obiekty wyróżniające się także pod względem artystycznym. Starajmy się więc myśleć o naszym dziedzictwie w sposób przyszłościowy. Próbujmy tworzyć z myślą nie tylko o następnych dziesięciu czy dwudziestu latach, ale w perspektywie dwustu lat. Inwestujmy w dobrą architekturę i dobre materiały po to, żeby w przyszłości ludzie mogli spoglądać na to, co pozostawimy, z szacunkiem i uznaniem. Naszym największym problemem jest to, że myślimy krótkofalowo. 

– Jednym z ogromnych przedsięwzięć niedawno rozpoczętych jest odbudowa Pałacu Saskiego w Warszawie.

– Ciąży na nas ogromna odpowiedzialność – musimy zrobić to jak najlepiej. Kilka tygodni temu zostałem powołany do Rady Odbudowy Pałacu Saskiego, która jest społecznym organem doradczym ministra kultury. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudne w kontekście dzisiejszych przepisów i norm (na przykład przeciwpożarowych), jest zrekonstruowanie obiektu historycznego, choćby tylko w bryle. Z mojej perspektywy największym problemem będzie to, czy do rekonstrukcji zostaną wykorzystane oryginalne materiały – do kolumn czy ich głowic, w jaki sposób będą rekonstruowane rzeźby na fasadzie, w jakich technologiach będą kładzione tynki. Niektórzy uznają te kwestie za drobiazgi, ale są one naprawdę istotne. Wiemy, że w Pałacu Saskim, Brühla i kamienicach przy ul. Królewskiej swoje siedziby znajdą Senat, Urząd Wojewódzki czy instytucje kultury – za tym idzie także infrastruktura, na którą trzeba będzie znaleźć miejsce. Wyzwań jest sporo. Pamiętajmy, że zabytki muszą żyć, muszą być przekształcane i dostosowywane do wymogów dzisiejszego świata. Kibicuję władzom spółki Pałac Saski, bo w Polsce w ostatnich kilkudziesięciu latach nie było projektu na taką skalę.

– Spójrzmy teraz na nasze wioski i miasteczka. W wielu z nich znajdują się stare, przedwojenne budynki, na przykład zabytkowe kościoły. Niestety wspólnot parafialnych nie stać na ich utrzymanie i renowację. Co można zrobić w takiej sytuacji?

– W wielu miejscach mamy jeszcze zaszłości własnościowe. Lata dziewięćdziesiąte przysporzyły wielu problemów próbą uregulowania kwestii użytkowania wieczystego, bo po wojnie nie było prawa własności. Wiele samorządów wyprzedawało wówczas co się da, chcąc pozbyć się kłopotu. Zdaję sobie sprawę z problemów finansowych małych wspólnot, także religijnych. Myślę, że utrzymanie niektórych obiektów sakralnych powinno leżeć po stronie państwa. Obiekty sakralne są często najcenniejszymi zbytkami, jakie posiadamy, i już na dzień dzisiejszy 90 procent dotacji kierowanych jest na rzecz zabytkowych kościołów. Przypomnijmy jeszcze, że Polska zawsze była krajem wielokulturowym, co widać w zasobie zabytkowym. Dziedzictwo niemieckie, które pozostało w kilkudziesięciu procentach naszego kraju, jest obecnie naszym dziedzictwem i korzystamy z niego na co dzień.

– „Cudze chwalicie, swego nie znacie” – to powiedzenie sprawdza się także w odniesieniu  do polskich zabytków. Które według pana warto zobaczyć w pierwszej kolejności?

– Odpowiem przewrotnie. To, czego nie doceniamy, to zabytki w naszej bezpośredniej okolicy. Nie patrzymy na obiekty, które znamy z sąsiedztwa, jak na coś wartościowego. To błąd. O naszej tożsamości świadczy nie tylko Wawel czy Zamek Królewski w Warszawie, ale także stary dwór, stodoła, kapliczka czy cmentarz leżący bezpośrednio obok nas. Te zabytki znamy najsłabiej, a to one świadczą o tym, kim dzisiaj jesteśmy. Polecam lokalność. Sporo się możemy z niej dowiedzieć.

„Pielgrzym” [19 i 26 lutego 2023 R. XXXIV Nr 4 (867)], str. 20-23

Dwutygodnik „Pielgrzym” można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

UWAGA!
Czasopismo do nabycia także w wersji elektronicznej (PDF)!

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *