Być dla chorych – ks. Stanisław Stolc

Po ponad dwudziestu latach bycia kapelanem Szpitala Specjalistycznego i Hospicjum Zwiastowania NMP i prawie trzynastu latach bycia dyrektorem Domu Kapłana Seniora pragnę podzielić się refleksjami z mojego towarzyszenia ludziom chorym, umierającym, a także z mojej opieki nad chorymi księżmi. Wszystkie te ośrodki znajdują się w Chojnicach, gdzie od wielu lat toczy się moje duszpasterskie życie.

REKLAMA

Kaplica

Zwykle w szpitalu znajduje się kaplica, gdzie chory może przyjść do Pana Jezusa, który jest pierwszym Lekarzem duszy i ciała człowieka. W kaplicy chojnickiego szpitala, zawsze podświetlony jest obraz Jezusa Miłosiernego, także wtedy, gdy wokół jest ciemno, bo kaplica zawsze jest otwarta, w dzień i w nocy. Często można spotkać tutaj osoby, które wstępują do niej, choć na chwilkę. Są to chorzy pacjenci, rodziny odwiedzające, osoby przychodzące na zabiegi do poradni szpitalnych, ale także pracownicy szpitala i osoby, które szukają duchowego wsparcia.

Kaplica jest pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego i została poświęcona wraz z oddaniem nowego szpitala w 2002 roku. Stało się to krótko po ostatniej pielgrzymce św. Jana Pawła II do Ojczyzny, kiedy papież zawierzył w Łagiewnikach cały świat Miłosierdziu Bożemu. Codziennie w Godzinie Miłosierdzia w dni powszednie odprawiane są msze święte. To miejsce jest dla mnie taką szczególną duchową przestrzenią, a może najlepszym żywym pomnikiem, którego chciałby Święty Papież. Takie przecież było Jego pragnienie, aby Chrystus był obecny właśnie w takich miejscach, gdzie jest ból, gdzie jest cierpienie i gdzie są ludzkie dramaty i rozterki. Pośród  wszystkich ludzkich spraw związanych z pobytem w szpitalu, dokonują się sprawy Boże i Chrystus działa z całą mocą. Święty Jan Paweł II mówił, że siła Kościoła nie bierze się z jakichś wielkich ludzkich dzieł i dokonań, choćby i bardzo pobożnych, ale rodzi się wtedy, kiedy Kościół jest z ludźmi słabymi, a więc z chorymi. Wtedy ma siłę, by przetrwać różne burze, które niewątpliwie obecnie przechodzi.

Kapelan

Oprócz tego, że w szpitalu jest kaplica, to potrzeba jeszcze kogoś, kto będzie niósł Chrystusa na różne sposoby do chorych, którzy przyjść nie mogą. Potrzeba więc, aby ksiądz do nich wyszedł, zwłaszcza by był do dyspozycji umierających, ale i wszystkich tych, którzy w swoim cierpieniu czują się zagubieni i którzy właśnie w tej sytuacji swojego życia najbardziej potrzebują Boga. Jestem więc tutaj jakimś zapewne nieudolnym narzędziem Bożym, którym Chrystus pragnie się posługiwać. Sam tego chciałem, bo prawie od początku mojego kapłaństwa czułem, że to będzie najlepsza droga jego realizacji. W tym celu skończyłem specjalne studium z bioetyki, przygotowujące mnie do takiej pracy. Później to pragnienie się zrealizowało, choć nie wiedziałem, że przygoda ze szpitalem będzie trwała tyle lat, a końca nie widać. Tak więc wrosłem już w to środowisko medyczne i czuję się takim księdzem od chorych i do ich dyspozycji.

Wrażliwość księdza

Jakich umiejętności potrzebuje kapelan szpitalny? Przede wszystkim trzeba chcieć tu być i być przekonanym, że takie życie dla księdza może być wartościowe i spełniające. A to, czego potrzeba najbardziej, to mieć serce i empatię, czyli umiejętność zrozumienia i wczucia się w to, co cierpiąca osoba przeżywa. Trzeba dostrzec, że będąc księdzem, jestem też człowiekiem, który nie może zatracić owej wewnętrznej wrażliwości serca na cierpienie.

Kiedy idę do chorych, to wiem, że spotkam różnych ludzi, ale idę do nich z otwartością, wierząc, że każdy człowiek, nawet ten, który będzie zachowywał dużą rezerwę wobec księdza, w sercu potrzebuje Boga. Dla chorego taka otwartość księdza to już jest bardzo dużo, bo to jest dla niego znak, że sam może się przed nim otworzyć. Dlatego chorych, którzy nie są w dyspozycji duchowej, by przyjąć Pana Jezusa w komunii świętej, zawsze błogosławię. Często nawet ci, którzy są oporni religijnie, przyjmują to z wdzięcznością i czynią znak krzyża. Jest w tym już jakaś forma modlitwy i świadectwo wiary.

W szpitalu są osoby o różnym usposobieniu duchowym i religijnym. Nie wszyscy są gotowi przyjąć komunię świętą czy skorzystać ze spowiedzi świętej. Ale jest zawsze wiele osób, które czekają z żywą wiarą i głębokim pragnieniem przyjmują Ciało Chrystusa. Co jakiś czas ludzie proszą o spowiedź świętą. W szpitalu jest ona często jakąś głębszą refleksją nad swoim życiem, nie czymś formalnym, co zdarza się w konfesjonale. Czasem dokonują się nawrócenia wielkie, a czasem te małe, ale zawsze może dokonać się duchowe uzdrowienie i przemiana serca, których z pozoru nie widać, ale które jako ksiądz nieraz widziałem. Zapewne zależy to od szczególnej umiejętności i rozeznania chwili, aby zaproponować udzielenie sakramentu namaszczenia chorych. Trzeba umieć zauważyć, że u chorego zbliża się kres życia, a wtedy cierpiąca osoba sama wyraża taką wolę i pragnienie. Jednym z ważnych zadań kapelana szpitalnego jest przygotowanie osoby umierającej na przejście do wieczności, poprzez udzielane sakramenty święte i pojednanie z Bogiem i swoim życiem.  Przez te wszystkie lata towarzyszyłem zapewne tysiącom umierającym w szpitalu i w hospicjum.

Chorzy księża seniorzy

Szczególną moją troską są objęci księża w podeszłym wieku, którzy przebywają w Domu Kapłana Seniora. Najpierw byłem przez kilka lat kapelanem szpitala, co w naturalny sposób predysponowało mnie do tego, aby gdy powstała ta placówka nią kierować. Jest to na pewno wielkie dobrodziejstwo naszej pelplińskiej diecezji, że taki Dom istnieje, gdzie schorowani i w swojej starości księża mają zapewnioną całodobową opiekę. Czasem to miejsce dla księży seniorów staje się takim małym szpitalem.

Moim zadaniem jest to wszystko dobrze zorganizować, by księża mieli zapewnioną jak najlepszą opiekę lekarską i opiekuńczą, kiedy są niedołężni, obłożnie chorzy i potrzebują stałej pomocy. Obecnie w Domu znajduje się czternastu księży. Ale od początku istnienia przeszło przez niego prawie czterdziestu kapłanów. Razem odprawiają mszę świętą, razem jedzą posiłki, razem z opiekunkami stanowią szczególną wspólnotę Domu. Każdy ksiądz ma do dyspozycji własne mieszkanie. Czasem dany ksiądz inaczej wyobrażał sobie swoją starość, czasem chciałby być w parafii, ale nie zawsze jest to możliwe. Może najtrudniej przyjść z pomocą księdzu, który jest niepogodzony ze swoją zdrowotną sytuacją, wtedy nie jest on łatwym pacjentem. Z czasem jednak dostrzega, że tu ma zapewnioną opiekę, może czuć się bezpiecznie, nie będzie sam, bo są osoby, które się o niego zatroszczą. Są też księża, którzy nie są emerytami, ale ze względu na swoją życiową sytuację potrzebują pomocy w naszym Domu. Niektórzy dożyli tu sędziwego wieku, najstarszy ma już przeszło sto lat. Ten Dom jest też ich miejscem odchodzenia do wieczności. Ważne, aby kiedy przyjdzie czas, także ksiądz miał możliwie godną, błogosławioną i pełną pokoju śmierć i przejście do Domu Ojca. Pan Jezus przychodzi wtedy po swojego sługę i zabiera go do Siebie.

To, co w tych wszystkich miejscach – w szpitalu, w hospicjum i Domu Kapłana Seniora – daje siłę, to wewnętrzne przeświadczenie, wspierane przez różne duchowe znaki, które daje Pan Jezus, że On jest tu, gdzie jest cierpienie. Dba o swoje sługi, a szczególnie o swoich kapłanów. Potrzebuje jednak zawsze nas, księży, którzy Go do cierpiących ludzi zaniesiemy.

ks. Stanisław Stolc

„Pielgrzym” [25 czerwca i 2 lipca 2023 R. XXXIV Nr 13 (876)], str. 16-17

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *