Łazarz i Weronika – Adam Hlebowicz

Kolejność postaci nie jest przypadkowa. Najpierw na drodze Jezusa staje Łazarz z Betanii, później Weronika.

REKLAMA

Coś dla mężczyzn. Nie ma piękniejszej przyjaźni męskiej niż ta Jezusa i Łazarza. To miłość braterska, bezinteresowna, pełna oddania. W dzisiejszych czasach zapewne przez tak zwane złe języki niewłaściwie zostałaby zinterpretowana. Ale nie martwmy się naszymi czasami. Kiedy Jezus wskrzesza przyjaciela, ten wychodzi z grobu niczym zapowiedź jego zmartwychwstania. Jest jak ikona. To zmartwychwstanie dokonało się na oczach ludzi i dla nich było przeznaczone. Ale powstaje pytanie: dlaczego przyjaciel skazuje przyjaciela na podwójne umieranie? Tu go uratował, wyrwał z okowów śmierci, ale przecież Łazarz musiał, jak każdy człowiek, potem jeszcze raz umrzeć. Lękamy się swojej śmierci, a tu Łazarzowi przychodzi umierać dwukrotnie. Pozornie brzmi to strasznie, a przecież brat Marii i Marty po pierwszej śmierci i wskrzeszeniu już wszystko wiedział. Przez cztery dni był po drugiej stronie. Niczego nie musiał się już lękać. Przyjaźń Jezusa i Łazarza jest jak braterstwo broni na polu walki, oni dwaj są jak ludzie, którzy w ekstremalnych warunkach są gotowi oddać za siebie życie, po to, żeby ratować tego drugiego.

Coś dla kobiet. Weronika zasłużyła na to, żeby otrzymać wizerunek Chrystusa. Dlaczego? Bo nie bała się żołnierzy, nieprzyjaznego tłumu. Nie bała się okazać Skazańcowi swego miłosierdzia. Nie była bierna, nie schowała się w bezpieczny tłum. To taka trudna postawa w każdym czasie, także dzisiejszym. Kiedy trzeba dać świadectwo prawdzie, kiedy niekoniecznie trzeba coś powiedzieć, ale wykazać się odważnym czynem. Niektórzy widzą Weronikę jako jedną z płaczących niewiast nad Chrystusem w jego drodze na Golgotę. Jeśli nawet, to różni się ona od pozostałych tą właśnie odwagą, tym konkretnym gestem. Od rzymskich słów – vera icon („prawdziwy wizerunek”) – powstało jej imię, a zatem nie wiemy, jakie imię naprawdę nosiła. Nie wiemy nawet, czy rzeczywiście istniała. Żadna z Ewangelii o niej nie wspomina. Mówią o Weronice dopiero apokryfy, czyli pisma nieuznane za natchnione przez Boga. Nie znaczy to jednak, że mówią nieprawdę. Za oryginalną chustę świętej uznaje się całun z Manopello. Jezus ma tam otwarte oczy, jest żywy. To temat na odrębną opowieść.

Co łączy te dwie postacie? Pozornie niewiele. Łazarz i Weronika żyli w tym samym czasie, stanęli na drodze Boga wcielonego w człowieka, i on, i ona obdarzyli Go miłością, choć w różnym wydaniu. I w tych postawach możemy znaleźć miejsce i przykład także dla siebie.

Adam Hlebowicz

„Pielgrzym” [16 i 23 kwietnia 2023 R. XXXIV Nr 8 (871)], str. 5

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *