Nastrój Bożego Narodzenia – Bp Wiesław Śmigiel

Święta Bożego Narodzenia to uobecnienie w liturgii i w życiu wierzących tego, co wydarzyło się w Betlejem, ale to również czas duchowej odnowy, radości i życzliwości. Jednak kto zbyt wcześnie rozpoczyna świętowanie, ten ryzykuje, że zabraknie mu sił i radości do dobrego przeżycia świąt.

REKLAMA

Przygotowania do świąt w przestrzeni publicznej są wprost proporcjonalne do komercjalizacji życia. Świąteczna atmosfera została wykorzystana przez świat reklamy i handlu, aby rozbudzić w człowieku potrzeby, a wszystko ma zachęcać do zakupów lub skorzystania z odpowiednich usług. Niestety zbyt wczesne wejście w świąteczny klimat może zmęczyć, znudzić i odebrać siły, aby naprawdę ucieszyć się Bożym Narodzeniem. Jeszcze do niedawna świąteczny nastrój w tzw. sklepach wielkopowierzchniowych zaczynał się już po uroczystości Wszystkich Świętych. Św. Mikołaj (w wersji laickiej gwiazdor) już w listopadzie zapraszał na zakupy, a kolędy sączyły się z głośników, zanim oczyszczono cmentarze ze zniczy i kwiatów, które pozostały po listopadowej zadumie. Na całe szczęście mądrzy Polacy nie zaakceptowali tych praktyk. Przecież można tak daleko zatopić się w przygotowaniach, że staną się one ważniejsze niż samo wydarzenie, do którego mają prowadzić. 

Dziś witryny sklepowe przyozdabiają choinki, zaczynamy śpiewać kolędy i łamać się opłatkiem od I niedzieli adwentu. Zdaje się, że i tak sporo za wcześnie, ale cóż… komercja ma swoje prawa, które trudno przezwyciężyć. Ponadto upowszechnił się zwyczaj adwentowych spotkań opłatkowych, które są organizowane przez różne instytucje, firmy i wspólnoty. Może to zakłócić nastrój radosnego przeżywania adwentu, któremu sprzyjają wyciszenie, rekolekcje, spowiedź św. oraz pomoc potrzebującym. Samorządowcy, politycy i kapłani wraz z wchodzeniem w okres adwentu zaczynają stopniowo przechodzić na tzw. dietę opłatkową, by tuż przed Bożym Narodzeniem karmić się już prawie wyłącznie chlebem życzliwości. Opłatek to piękna polska tradycja, ale związana przede wszystkim z wigilijnym wieczorem i rodzinną wieczerzą. Zwierzyła mi się kiedyś starsza pani, że ona nie lubi świąt, ponieważ kojarzą jej się tylko ze sprzątaniem, gotowaniem, zakupami, strojeniem choinki, pieczeniem, wszechobecnym pośpiechem i marudzeniem rodziny. Poza tym spokój adwentu od pewnego czasu nieco zakłócają politycy, którzy w tym ważnym czasie wszczynają kłótnie i konflikty, jakby całego roku im było mało na spory i rozwiązywanie ważnych problemów. Zapewne chcą dokończyć jak najwięcej spraw, ale szkoda, że w atmosferze mało adwentowej. Nie odnoszę tego do konkretnej partii politycznej, ale do całego środowiska, które radykalizuje swój elektorat, a powinno być przede wszystkim zatroskane o dobro wspólne i budowanie zgody narodowej.

Tymczasem święta Bożego Narodzenia to rodzinne i bardzo radosne święta, przepełnione modlitwą, szacunkiem, śpiewem kolęd, zapachem choinki, pierników i pomarańczy. Św. Jan Paweł II zapisał, że „jeśli tak uroczyście obchodzimy narodzenie Jezusa, czynimy to dlatego, aby dać świadectwo, że każdy człowiek jest kimś jedynym i niepowtarzalnym…”. Trzeba do świąt tak się przygotować, by opłatek w wigilijny wieczór nie był pustym znakiem, ale okazją do pojednania i przekazania znaku miłości, by pasterska była radosnym dziękczynieniem za dar Bożej Dzieciny oraz by rodzinny stół, rozmowy i wspólne śpiewanie kolęd były okazją do pogłębiania więzi rodzinnych i okazania życzliwości. Ponadto – nawet jeśli skończy się czas Bożego Narodzenia, to świąteczny klimat powinien trwać w naszych sercach, najlepiej przez cały rok.

Bp Wiesław Śmigiel

„Pielgrzym” 2017, nr 27 (733), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *