Adwent uczy nas oczekiwania z nadzieją. Słyszymy Jezusowe wezwanie do życia w postawie oczekiwania i czujności: „A wy bądźcie podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze” (Łk 12,36).
Wciąż przeżywamy zadziwiające powracanie czasu. Cyklicznie powracają dni i miesiące o tych samych nazwach, cyklicznie powracają rozmaite święta. Ale nigdy ten poniedziałek nie jest identyczny z tymi, które już minęły, ani też tegoroczny grudzień nie będzie jak grudnie w minionych latach i święta Bożego Narodzenia, chociaż wydają się nam tak znane, przyniosą ze sobą coś nowego… Te cykliczne powroty czasu pozwalają zobaczyć, że życie ubogaca nas za każdym razem, jak brzeg morza wzbogaca się dzięki morskim falom, które jedna za drugą przynoszą na brzeg wciąż nowe muszelki dotąd ukryte w głębinach.
Spacer po plaży
Oto stajemy na progu Adwentu Anno Domini 2009. Chciałbym przeżyć ten Adwent jak spacer po pustej plaży nad brzegiem morza i spróbować odkryć, co przynoszą nowe fale czasu. Może uda się napełnić serce i umysł ciszą, w której słychać tylko lekki wiatr, szum fal i głosy ptaków, czyli doświadczyć ciszy adwentowego poranka w drodze do kościoła na roraty, w której da się usłyszeć głos Boży przychodzący z adwentowych czytań proroków i Ewangelii. Może patrząc na morską toń aż po horyzont, przydarzy się chwila zadumy nad bezkresem życia, a gdy zapadać zacznie zmrok, to w sercu ożywi się wdzięczność za to, że są gwiazdy na niebie, że jest „Gwiazda, co wschodzi z Jakuba”… Może, wędrując tak dłużej, uda się zobaczyć na morzu mały punkcik płynącego do brzegu statku lub gdzieś dalej na brzegu pojawi się idący w moją stronę człowiek – będzie to chwila, by zobaczyć, co jest we własnym sercu: czy lęk przed przychodzącym, czy niechęć, by go spotkać, czy też otwartość i gotowość na spotkanie…
Adwent to właśnie taka wędrówka, w której z każdym dniem przybliża się chwila spotkania z przychodzącym Bogiem; Adwent to czas przygotowania serca na to spotkanie.
W oddali Bóg i człowiek
Adwent zwraca nasze serca ku Bogu. Jest to tak bardzo ważne w naszych czasach. Podczas gdy wiele trendów kulturowych i politycznych wyrzuca dziś wiarę w Boga z życia ludzi, odrzuca Chrystusa i znaki o Nim mówiące, to właśnie Adwent przypomina o odwiecznej tęsknocie człowieka za Bogiem i o oczekiwaniu na Mesjasza. Podczas gdy czas przedświąteczny i świąt jest dla świata komercji czasem troski o jak największą sprzedaż różnych produktów i o rozbudzenie ludzkich pragnień posiadania rozmaitych rzeczy, adwentowa liturgia Kościoła staje się drogą, na której wołamy: „Przyjdź Panie Jezu!”, nie pozwalając, aby cokolwiek stłumiło ten głos zrodzony z pragnienia Boga. Adwent przynagla nas także, by mieć serce dla drugiego człowieka. Choćby przez sam fakt, że celem Adwentu jest to wyjątkowe święto Bożego Narodzenia, a święta są piękne właśnie przez jedność między ludźmi, bycie razem z bliskimi, przez zgodę i dzielenie się uśmiechem, śpiewem, modlitwą, opłatkiem, życzeniami, posiłkiem. Aby to zrobić trzeba przygotować serce przez przebaczenie i pojednanie się, przez nawrócenie.
Adwentowa nadzieja
Adwent uczy nas oczekiwania z nadzieją. Słyszymy Jezusowe wezwanie do życia w postawie oczekiwania i czujności: „A wy bądźcie podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze” (Łk 12,36). Oczekiwać mamy roztropnie, czyniąc właściwe przygotowania, nie biernie – taki jest sens przypowieści Pana Jezusa o pannach mądrych i głupich. W Ewangeliach nie tylko człowiek oczekuje, lecz – co bardzo ciekawe – i sam Bóg oczekuje! Czeka na człowieka! Oczekuje od człowieka jego miłości! W przypowieści o ojcu i dwóch synach oczekujący ojciec to przecież Pan Bóg; tak samo właściciel winnicy, który posyła do dzierżawców swoje sługi, a w końcu i syna, oczekuje jednego: „uszanują mojego syna”. Zawodzi się jednak w swym oczekiwaniu… Może Adwent to także dobry czas, aby przemyśleć, jak często zawodzimy w odpowiedzi na Boże oczekiwanie.
Życiodajna rosa
Adwent to czas rosy… Śpiewamy rorate, coeli desuper… czyli „niebiosa rosę spuście nam z góry; Sprawiedliwego wylejcie chmury…” i stąd „roraty”, czyli Msza święta zaczynająca się tymi słowami. Prosimy o rosę. Rosa dla ludzi żyjących w Palestynie była czymś bardzo ważnym. Rankiem cała ziemia, nawet pustynna, zwilżona była rosą. To te krople wody pozwalały roślinom wzrastać i nie umrzeć z pragnienia. Rosa jest więc pięknym symbolem Bożej łaski, która ożywia, odnawia, odświeża nasze życie. „Podobnie jak tęsknimy za rosą, która to, co w nas uschnięte, doprowadza do stanu kwitnienia, tak też tęsknimy za sprawiedliwym – pisze Anselm Grün (Boże Narodzenie – świętować Nowy Początek, Kielce 2000, s. 25-26) – za człowiekiem, który jest dobry, zrównoważony, bez skrytych celów, bez fałszywości i bezładu. Tęsknimy za sprawiedliwym, który podąża prostą drogą, który jest szczery i prawy. Być może doświadczysz siebie jako niesprawiedliwego. Wiele spraw w Tobie nie jest w porządku. W Twej miłości bliźniego znajdują się motywy egoistyczne (…). Dlatego tęsknisz za tym, żeby Sprawiedliwy zstąpił na suchą glebę Twej duszy, żeby także Ciebie uczynił sprawiedliwym”.
Adwent to nasze życie
Odczuwamy często brak czasu, żyjemy w pośpiechu i stresie, zaskakują nas boleśnie wypadki i choroby, które nagle przerywają życie. To wszystko budzi nasz wewnętrzny sprzeciw, ale często nie potrafimy się oprzeć szybko płynącemu nurtowi czasu. Adwent jest znakomitą okazją do tego, aby czas zacząć przeżywać świadomie. Przez uwagę i skupienie te upływające dni i treści, które te dni ze sobą niosą od wieków aż do dzisiaj, jak powracające fale, co wciąż coś wydobywają z głębin morza, staną się naszą duchową własnością. Oto Adwent, czas podarowany nam przez Boga, jak duchowe szczególne ćwiczenie, które trzeba dobrze wykonać. Może także dlatego, aby odkryć, że całe nasze życie jest Adwentem.
ks. Dariusz Drążek
„Pielgrzym” 2009, nr 24 (522), s. 14-15