Nawet podczas szarej i mokrej pory roku mamy kulinarne imprezy. Cieszą mnie te spotkania. Tam zawsze można znaleźć coś dobrego i kolorowego do jedzenia.
Poza tym jest to powód, by nie gnuśnieć w domu. Dla mnie w sumie jedyny, który potrafi mnie teraz wykopać z fotela spod miękkiego koca. Dlatego wychodzę i zmagam się z ulewą, szarpiącym wiatrem i chlapiącymi brudną breją z kałuż samochodami. Właśnie dla jedzenia. Przy okazji można wyciągnąć z czterech ścian przyjaciół. To jest moja recepta na jesienną deprechę.
W ostatni weekend października odbyły się dwie ciekawe imprezy. Festiwal Smaków Food Trucków postanowił pożegnać sezon obżerania się pod gołym niebem właśnie w Gdańsku i przyciągnął na duży parking ponad dwadzieścia ciężarówek. (…)