Profesor Akademii Muzycznej w Gdańsku, Hanna Dys, w tym roku obchodzi 20-lecie pracy artystycznej. Występowała na najważniejszych festiwalach muzyki organowej w Polsce i w Europie. Kocha organy miłością bezwarunkową. Dlaczego? Jaką tajemnicę kryją? Światowej sławy organistka opowiada o tym Alicji Samolewicz-Jeglickiej.

– Jak rozpoczęła się pani przygoda z muzyką?
– Wszystko zaczęło się od szkoły muzycznej. Na początku byłam w klasie fortepianu, sześć lat uczyłam się grać na tym instrumencie. Z czasem zafascynowało mnie brzmienie organów, które mieliśmy w sali koncertowej. Były to naprawdę piękne, wyjątkowe organy o trzech klawiaturach ręcznych i jednej nożnej. Ten instrument mnie zaczarował… Chwilę potem rozpoczęłam naukę gry na organach. Okazało się, że jest to instrument bogaty w różne możliwości kolorystyczne, na które zawsze byłam wrażliwa. Literatura organowa jest pasjonująca. Znalazłam w niej muzykę wcześniejszą niż ta, którą grałam na fortepianie. Zagłębiając się w różne epoki i rzeczywisty kontakt z tym instrumentem, zaczęłam się jeszcze bardziej wciągać.
– A stanęła pani przed wyborem: fortepian czy organy?
Na szczęście nie było tak, że musiałam rezygnować z fortepianu. To był mój drugi instrument. Do tej pory bardzo lubię na nim grać, szczególnie utwory Chopina czy Bacha. Lubię również na nim grać muzykę bardziej rozrywkową. Jednak w pewnym momencie trzeba wybrać, który instrument jest tym głównym – zdecydowałam się na organy.
– Mówi się, że organy skrywają w sobie wiele tajemnic. Zgodzi się pani z tą opinią?
– Z pewnością! Szczególnie że usytuowane są w pięknych wnętrzach kościołów – czy to barokowych, czy współczesnych. Dużą rolę odgrywa również akustyka. (…)
Więcej przeczytasz w 9. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [27 kwietnia i 4 maja 2025 R. XXXVI Nr 9 (924)], str. 24-25.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.