Zazwyczaj mamy utartą wiedzę o różnych kuchniach. Najczęściej bardzo mylną.
Często jadąc w jakieś odległe miejsce, zastanawiacie się albo nawet martwicie, co będziecie tam jeść. Szczególnie, gdy zmierzacie do kraju na innym kontynencie, który jest porośnięty dżunglą, zdecydowana większość zwierząt jest tam jadowita, a komary przenoszą wyjątkowo zjadliwe szczepy pasożytów, które wywołują tak ostre zapalenie mózgu, że eksploduje wam głowa. Żeby dowiedzieć się czegoś praktycznego, szukacie w Internecie informacji o jedzeniu w danym kraju, ale jedyne filmy, jakie znajdujecie, pełne są scen wymiotujących lub krzywiących się i plujących turystów po zjedzeniu: węża, larwy, czegoś na wpół zgniłego, jakiegoś pęcherza, oka, języka, śmierdzącej rośliny, mchu czy suszonego nietoperza.
Martwicie się niepotrzebnie. Przede wszystkim pojedziecie do miejsca, gdzie jest tlen i woda. Z pewnością będą tam w miarę życzliwi ludzie. A jedzenie nie będzie takie dziwne. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że tak naprawdę wszędzie na świecie spożywa się podobne rzeczy. (…)