„Niech Ojciec nie myśli, że moje życie duchowe jest usłane różami – to kwiaty, których prawie nigdy nie spotykam na swej drodze. Całkiem przeciwnie, dużo częściej za swą towarzyszkę mam ciemność”. Powyższe słowa, zaczerpnięte z prywatnych pism Matki Teresy z Kalkuty, oddają istotę jej apostolstwa, którą pozostawiła swoim duchowym uczniom – Misjonarzom Miłości.
Działalność Misjonarzy Miłości, wbrew wszelkim pozorom, nie polega na jakichś medialnie nośnych dziełach socjalnych, lecz na odkrywaniu głębi, która płynie ze zjednoczenia z Chrystusem. A to często wiąże się z brakiem spektakularnych owoców.
Od wielu lat interesuję się duchowością i dziełami, które pozostawiła dzisiaj jeszcze błogosławiona, a niebawem (od 4 września 2016) już święta Matka Teresa z Kalkuty. Swoje poszukiwania realizowałem poprzez poznanie Jej duchowości od „zakrystii”, dzięki temu, że miałem możliwość przebywania we wspólnotach męskich założonych przy Jej współudziale.
Moja przygoda z Misjonarzami Miłości (Ojcami) rozpoczęła się już w czasach seminaryjnych, gdy po raz pierwszy udałem się do Rzymu, gdzie znajduje się ich dom formacyjny. Później właściwie co roku wracałem do Wiecznego Miasta. (…)