We Włoszech sos boloński to niemal świętość. A najlepszy przepis posiada każda włoska mamma, bez wyjątku.
Skoro tak kochamy cucina italiana (patrz rozmowa Iwony Demskiej z Maurycym Chodorowskim), to warto przypomnieć, że oprócz królowej pizzy w podobnej ilości pochłaniamy wszelkie makarony. Bo nie ma chyba nic prostszego na świecie niż ugotowanie rigatoni, spaghetti, penne czy farfalle i wymieszanie ich z dowolnym sosem.
Pamiętam swoje pierwsze eksperymenty ze spaghetti. Wiedziałem wtedy o gotowaniu mniej więcej tyle, co o rozpędzaniu cząstek elementarnych do prędkości światła w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Wszystko kupowałem w jednym sklepie, a moje zakupy to makaron, puszka kukurydzy, parówki i sos w torebce z napisem „boloński”. (…)