Droga Redakcjo!
Bardzo zainteresował mnie artykuł o niedojrzałym zachowywaniu się a zawarciu małżeństwa, który jakiś czas temu ukazał się na łamach „Pielgrzyma”. Chciałabym poruszyć podobny problem, gdzie jednak niedojrzałe i nieprawidłowe zachowywanie się jest wynikiem choroby. Mój były mąż chorował na stwardnienie rozsiane, o czym dowiedziałam się po zawarciu z nim małżeństwa, które okazało się niemożliwe do utrzymania. Czy można zatem stwierdzić, iż był on niezdolny do zawarcia małżeństwa? Czy mam jakieś szanse na stwierdzenie jego nieważności?
Tematyka poruszona w liście nie należy do łatwych. Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. W celu naświetlenia złożoności tematu posłużę się artykułem pt. „Stwardnienie rozsiane a zdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich”, opublikowanym w jednym z periodyków poświęconych kanonicznemu prawu małżeńskiemu.
Stwardnienie rozsiane (łac. sclerosis multiplex) jest chorobą neurologiczną centralnego układu nerwowego. Dotyka ona bezpośrednio komórki nerwowe i może sprawiać poważne psychiczne, ale także fizjologiczne zaburzenia u pacjentów. Wśród skutków psychicznych SM wymienia się przede wszystkim zaburzenia poznawcze i emocjonalne. Pierwsze z nich objawiają się zanikiem pamięci, często prowadzącym do całkowitej jej utraty, oraz poważnymi trudnościami związanymi z myśleniem, rozumowaniem i podejmowaniem wolnej decyzji. Jednakże wspomnieć należy, iż tylko mała część chorych na SM ma takie zaburzenia poznawcze. Podobnie, jeśli chodzi o poważne zaburzenia emocjonalne prowadzące do zmiany osobowości diagnozuje się u stosunkowo małej liczby chorych.
Niemniej jednak jeśli SM skutkowałoby zmianą osobowości jeszcze przed ślubem, można by wnioskować w jakimś zakresie o niezdolności osoby do zawarcia małżeństwa – jej poważnym braku rozeznania oceniającego bądź niemożliwości podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej (kan. 1095 n. 2–3). W relacjach małżeńskich osoba chora na SM rzeczywiście może okazać się niezdolna do podjęcia podstawowych obowiązków małżeńskich, np. związanych z budowaniem prawidłowych relacji międzyosobowych lub tych wynikających z dobra potomstwa. Jednakże fakt, że ktoś choruje na SM nie przesądza definitywnie, iż jest on niezdolny do zawarcia ważnego małżeństwa. Choroba ta atakuje różnie, daje różnorodność objawów. W każdym indywidualnym przypadku należy stwierdzić z moralną pewnością, że niezdolność danej osoby istniała w momencie zawierania ślubu.
Autorka listu pisze, że o chorobie swego męża dowiedziała się po zawarciu małżeństwa, i pyta, czy ma szanse na stwierdzanie nieważności swego małżeństwa w Sądzie kościelnym. Może w tym wypadku chory mężczyzna zataił przed swoją przyszłą żoną, że poważnie choruje? Może w ten sposób dążył do celu, jakim było zawarcie małżeństwa? Kto zawiera małżeństwo zwiedziony podstępem dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie (kan. 1098). W takim podstępnym działaniu lub zachowaniu się chodzi o wyłudzenie zgody na małżeństwo, której strona zawierająca je nie powzięłaby w normalnych warunkach, bo znałaby obiektywny stan rzeczy. Przedmiotem podstępnego działania musi być jakiś ogólny przymiot strony wprowadzającej w błąd, który ze swej natury mógłby poważnie zakłócić wspólnotę przyszłego życia małżeńskiego. Niewątpliwie takim przymiotem osobowym jest poważna choroba, m.in. SM.
Warto zatem poradzić się kogoś biegłego w prawie kanonicznym, kto mógłby ocenić zasadność i podstawy prawne ewentualnej skargi powodowej o stwierdzenie nieważności małżeństwa. W tym celu można umówić się na spotkanie w Sądzie kościelnym, kompetentnym ze względu na stałe bądź tymczasowe miejsce zamieszkania jednej ze stron lub ze względu na miejsce zawarcia małżeństwa.
ks. Wiesław Mazurowski
„Pielgrzym” 2017, nr 22 (728), s. 8