Strapionych pocieszać – to jest dopiero coś! – ks. Dariusz Drążek

Jakże szeroki wachlarz wyrazów bliskoznacznych posiada słowo „strapienie”. Są to: udręka, troska, zmartwienie, przygnębienie, smutek, żal, gorycz, frasunek, zniechęcenie i wiele innych. Świadczy to wymownie, że strapienia „przychodzą na nas” w rozlicznych sytuacjach życiowych, czasem bardzo niespodzianie, i chyba nie omijają nikogo.

REKLAMA

Kiedyś po wielokroć wsłuchiwałem się w piosenkę pt.: „Nie brookliński most” Starego Dobrego Małżeństwa, w której mowa o tym aspekcie naszego życia. Wydaje mi się, że tą swoją poezją śpiewaną muzycy trafiają prosto w serce: „Rozdzierający jak tygrysa pazur, antylopy plecy jest smutek człowieczy…” . Sytuacja strapienia, i smutku woła o pomoc! Przyjście z pomocą człowiekowi w takiej sytuacji nie jest nigdy sprawą łatwą, a czasami wydaje się niemalże niemożliwą. W następnej więc zwrotce wspomnianej piosenki słyszymy słowa: „Nie brookliński most, ale przemienić w jasny, nowy dzień, najsmutniejszą noc, to jest dopiero coś…”.

Tak oto znaleźliśmy się w krainie człowieczego strapienia. Jesteśmy uczniami Jezusa, więc bierzemy sobie do serca to, co dość wcześnie usłyszeliśmy na katechezie, a mianowicie, że strapionych pocieszać jest jednym z najważniejszych uczynków miłosierdzia względem duszy. Im bardziej posuwamy się w latach, tym bardziej widzimy, jak wielka jest wokół nas potrzeba pocieszenia. „O, Panie, uczyń mnie narzędziem Twego Pokoju!” – tak zaczyna się znana modlitwa św. Franciszka z Asyżu. A w niej – dalej modlił się św. Franciszek: „pozwól mi nie tyle szukać pociechy, co innych pocieszać”. To bardzo dobra podpowiedź ze strony tego świętego. On przykładem swego życia pokazuje, że jako chrześcijanie, to znaczy „Chrystusowi”, czyli „należący do Chrystusa”, możemy być „Jego narzędziem”, czyli kimś, kto sprawia to samo, co chciałby zrobić sam Jezus Chrystus na naszym miejscu. Pan Jezus całym swym życiem przynosił  prawdziwą pociechę napotkanym strapionym ludziom. I to pociechę zapowiedzianą już przed wiekami: „Pocieszcie, pocieszcie mój lud!” (Iz 40, 1) – to serdeczne słowa, jakie prorok Izajasz pozwala usłyszeć także dzisiaj, aby do tych, którzy cierpią i są pogrążeni w bólu, mogły dotrzeć słowa nadziei.

Nigdy nie pozwólmy się okraść z nadziei płynącej z wiary w zmartwychwstałego Pana. To prawda, że często jesteśmy wystawieni na ciężką próbę, ale nigdy nie może zabraknąć pewności, że Pan nas kocha. Jego miłosierdzie wyraża się także w bliskości, czułości i wsparciu, które wielu braci i sióstr może zaoferować, kiedy przychodzą dni smutku i nieszczęścia. „Ocieranie łez to konkretne działania, przełamujące krąg samotności, w którym często jesteśmy zamknięci. Wszyscy potrzebujemy pocieszenia, ponieważ nikt nie jest wolny od cierpienia, bólu i niezrozumienia” – oto myśl, którą podpowiada nam papież Franciszek.

W krainie człowieczego smutku wielką pomocą jest wrażliwość na cierpienie drugiego człowieka i delikatność w podejściu do innych, a także uwaga, uważna obserwacja, czasem nawet tylko milcząca obecność z sercem wypełnionym współczuciem. Wszystko po to, aby nie było nigdy jak w innej jeszcze piosence z dawnych lat pod smutnym tytułem „Kochających brak serc”:  „Kochających brak serc, każdy bawić się chce, każdy cieszyć się chce. Syn sąsiada dziś zmarł, obok taniec i gwar, nie dostrzega nikt łez. (…) Kochających brak serc, każdy bawić się chce, każdy cieszyć się chce, komuś tak bardzo źle, dusza z bólu się rwie, próżno patrzy we drzwi, nie odwiedzi go nikt, nie pocieszy go nikt”.

ks. Dariusz Drążek

„Pielgrzym” [17 i 24 września 2023 R. XXXIV Nr 19 (882)], str. 9.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *