Sprawy beznadziejne nie istnieją – ks. Rafał Barciński

Właściwie jej imię świeckie brzmiało Margherita lub Margarita. W języku polskim zatem byłaby Małgorzatą. Imię to z języka greckiego oznacza perłę bądź kwiat. Zdrobnieniami imienia były formy: Greta i Ryta lub Rita, w Polsce zaś Gosia i Gośka.

REKLAMA

Margherita Mancini była jedyną córką Antoniego i Amaty Lotti. Urodziła się w małej włoskiej wiosce Roccaporena niedaleko miasteczka Cascia w Umbrii prawdopodobnie w roku 1381. Już od najmłodszych lat Rita widziała siebie jako siostrę zakonną. Z każdym rokiem umacniała się jej żarliwa od dzieciństwa wiara. Nadto Rita wyróżniała się prostolinijnością, szczerością, dobrocią i uczynnością. Ubodzy i prości rodzice – pomimo pragnienia swojej córki, by zostać siostrą zakonną – wydali ją za mąż, gdy ta ukończyła czternasty rok życia. Jej mężem został Paolo Mancini, który choć pochodził z bogatego rodu, nie posiadał wysokiej kultury życia. Paolo okazał się rozpustnikiem, hulaką i gwałtownikiem nieprzebierającym w środkach. Rita wielokrotnie doświadczyła przemocy z jego strony. Swoje cierpienie ofiarowała nie dla samej ofiary i że tak trzeba było, ale dla nawrócenia swojego męża, który dzięki tym modlitwom i postawie żony z czasem złagodniał. Trudno jednak było zmienić zupełnie jego charakter. Wskutek waśni między rodami Paolo został zamordowany. Przed swoją śmiercią jednak zdążył jeszcze żałować za swoje występki i prosić Ritę o przebaczenie. Z małżeństwa Rita miała dwóch synów, którzy niestety byli podobni charakterem do swojego ojca i nie stronili od przemocy, również domowej. Nagła śmierć ojca wystawiła ich na próbę. Zamierzyli zemstę na mordercach ojca w imię instytucji rodowej vendetty – pomimo błagań swojej matki, by nie dopuszczali się zbrodni i tak wielkiego grzechu.

Mówi się, że Rita gorąco modliła się za synów, by Pan Bóg raczej zabrał ich do siebie, niż mieliby ściągnąć na siebie morderstwo z wszystkimi jego konsekwencjami. Wkrótce potem obaj synowie zachorowali na czerwonkę, ostrą chorobę zakaźną jelit, i zmarli. Po śmierci swoich synów Rita opłakała zarówno męża, swoje dzieci, jak i własny wdowi stan i poświęciła się zupełnie życiu duchowemu. Nie przyjęto jej jednak tak szybko do klasztoru. Spotykając się z odmową, Rita najpierw zajęła się porządkowaniem relacji rodzinnych, szukając pokoju dla zwaśnionych osób i rodów. Kiedy jej się to udało, została przyjęta do zakonu augustianek. Tam w codzienności zakonnego życia prowadziła życie pokutne, pełne wyrzeczeń. Jeszcze za swojego świeckiego życia często posługiwała ubogim i chorym, troszcząc się również o zakaźnie chorych i trędowatych, dla których w Roccaporena Rita znalazła miejsce. Będąc w klasztorze, Rita często modliła się leżąc krzyżem i ofiarując  Bogu morze łez. Prosiła Pana, by dał jej łaskę doświadczenia Jego cierpień, które podjął dla zbawienia ludzi. Dzięki jej głębokiemu, mistycznemu zjednoczeniu w miłości z Jezusem otrzymała dar specyficznego stygmatu w postaci bolesnej rany na czole, która na zmianę otwierała się i goiła i która była doświadczeniem cierpienia jednego z cierni korony cierniowej Jezusa. Trwało to piętnaście lat. Rita zmarła w roku 1457 w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat, z których czterdzieści spędziła w zakonie.

Kiedy papież Leon XIII dokonywał uroczystej kanonizacji, która odbyła się dopiero czterysta czterdzieści trzy lata później – w 1900 roku, nazwał Ritę „drogocenną perłą Umbrii”. Tak śmiało możemy i my ją postrzegać – niczym drogocenną perłę w całym skarbcu świętych Kościoła katolickiego. Dlaczego warto jej szukać i ją odnaleźć dla siebie i dla osób i spraw, które są przedmiotem naszej pełnej miłości troski? Dlatego, że uważa się Ritę, która już za swego życia dzięki swym modlitwom stała się pośredniczką wielu cudów, za patronkę spraw trudnych czy po ludzku – niemożliwych. Owszem, w całym skarbcu Kościoła jest wielu świętych, którzy wezwani szczególnie nam pomagają. Każdy z nich ma jednak jakiś swój predykat, swoje wezwanie, wyznaczony dział. I tak obok św. Judy Tadeusza mamy jeszcze jedną perłę od spraw trudnych – Ritę. I tu warto pamiętać, byśmy przestali mówić, że są to sprawy beznadziejne. Dla nas, ludzi wierzących w Chrystusa, nie powinno być takich spraw. Wszędzie bowiem Pan przychodzi, niosąc nam nadzieję, nawet jeśli po ludzku nie rozumiemy tego, co się w naszym życiu wydarza. W takich momentach szczególnie potrzebujemy łaski wiary, wiary żywej, prostej, ufnej. Takiej, jaką miała św. Rita, która dzisiaj spieszy z pomocą tym, którzy ją o nią proszą.

Znamy już wiele dowodów na jej pomoc z nieba, tysiące cudów, które dokonało się dzięki modlitwie za wstawiennictwem św. Rity. Dzięki wielu polskim kapłanom, którzy posługiwali we Włoszech, spowiadając w Cascia, sława św. Rity trafiła również do Polski, gdzie ta święta znalazła pełne miłości i szczególne miejsce w sercach i modlitwach wielu Polaków i Polek.

Obok predykatu święci mają również swoje symbole. I tak na przykład św. Barbara malowana jest z wieżą, św. Katarzyna Aleksandryjska z kołem, św. Ambroży z ulem, a św. Teresa od Dzieciątka Jezus z naręczem róż. Róża to też symbol św. Rity. Dlaczego właśnie róża? Kiedy Rita umierała, poprosiła swoją kuzynkę właśnie o różę z jej domowego ogrodu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że była zima. Kuzynka zatem nie wzięła na poważnie „majaczenia” umierającej. Kiedy jednak wracała z odwiedzin, dostrzegła nad warstwą śniegu w ogrodzie piękną czerwoną różę.

Róża nie jest tylko symbolem św. Rity. Płatki róż poświęca się także w Cascia podczas specjalnego nabożeństwa 22 maja każdego roku. Tym poświęconym różom przypisuje się działanie uzdrowieńcze. Pamiętajmy jednak, że nie jest to działanie magiczne. Wystrzegać się musimy takiego myślenia, gdyż nie byłoby to ani miłe Bogu, ani świętym, za których wstawiennictwem się modlimy. Jeśli pragniemy Bożego działania w naszym życiu, Bożej interwencji w różnych sprawach, jeśli poruszamy w tym całe niebo ze świętymi i aniołami, to fundamentem i podstawą naszego działania musi być wiara w Boga. Kiedy więc borykać się będziemy z jakąkolwiek trudną sprawą, pamiętajmy, że nie istnieją sprawy beznadziejne. I choć nie będziemy widzieć sensu, módlmy się za wstawiennictwem św. Rity z wiarą i ufnością w Bogu, a doświadczymy cudów – być może takich, jakich zupełnie się nie spodziewamy. 

ks. Rafał Barciński

„Pielgrzym” [14 i 21 maja 2023 R. XXXIV Nr 10 (873)], str. 16-17

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *