Bp Śmigiel: Pomagać zmęczonym, poszukiwać zagubionych

W kwestii towarzyszenia parom niesakramentalnym Kościół w Polsce przeżył swoiste nawrócenie pastoralne – przyznaje bp Wiesław Śmigiel. Przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny przypomina, że jeszcze niedawno w czasie „kolędy” ludzi tych nie odwiedzano. W rozmowie z KAI zauważa też, że w odpowiedzi na różne problemy biskupi ogłaszają komunikaty i protestują, ale to jest gaszenie pożaru i ostateczność. „Bardziej niż strażakami mamy być wytrwałymi ogrodnikami lub przewodnikami, którzy wskazują drogę, pomagają zmęczonym i poszukują zagubionych” – zaznacza ordynariusz diecezji toruńskiej.

REKLAMA

Pytany o parlamentarną debatę wokół dostępności pigułki „dzień po” od 15 roku życia i bez recepty biskup wyraził ubolewanie, że „nie zawsze polityka jest roztropną troską o dobro wspólne, a niekiedy lub nawet często, staje się bezwzględną walką o władzę”. Ocenia też, że „opinie autorytetów, które nie mieszczą się w dominującym nurcie liberalnym są marginalizowane”.

Tomasz Królak (KAI): Jak ocenia Ksiądz Biskup rządową propozycję dopuszczenia „pigułki po” bez recepty i od 15. roku życia?

Bp Wiesław Śmigiel: – Ocena moralna już wielokrotnie była przedstawiana przez specjalistów z zakresu z bioetyki i teologów moralnych. Nauczanie Kościoła na ten temat jest jasne i mam wrażenie, że powszechnie znane. Nie jestem lekarzem, więc odwołam się do Stanowiska Zespołu Ekspertów KEP ds. Biotycznych odnośnie do stosowania tzw. antykoncepcji doraźnej. Podkreślono w nim, że dostępne w Polsce preparaty mają działanie wczesnoaborcyjne oraz nie są obojętne dla organizmu kobiety.

Warto jednak dla jasności przypomnieć, że w Polsce owa tabletka jest dostępna, ale dla kobiet od 18 roku życia, po konsultacji z lekarzem oraz na receptę. Abstrahując już od argumentów teologicznych, to podawanie środków o działaniu hormonalnym młodzieży bez konsultacji lekarskiej, niesie spore niebezpieczeństwo dla zdrowia. Ponadto postrzegam to nie tylko jako paradoks, ale również jako poważną niekonsekwencję, ponieważ zakup energetyków, tytoniu i alkoholu (nawet tzw. niskoprocentowego) jest możliwy od 18 roku życia, a tabletka zażywana po stosunku seksualnym jest dostępna od 15 roku życia i bez kontroli dorosłych.  Przecież nawet niektóre filmy można oglądać po ukończeniu 16 lub nawet 18 roku życia.

Pytań jest znacznie więcej np. czy przez dopuszczenie pigułki dzień po dla młodzieży bez recepty, a nawet zgody rodziców, w pewnym sensie nie legitymizujemy lekkomyślnych i ryzykownych zachowań seksualnych?

Czuje się Ksiądz Biskup zawiedziony tym, że decyzja o nieograniczonym praktycznie dostępie do tego specyfiku okaże się w Polsce polityczną przynętą?

Jeżeli czuje się zawiedziony to tym, że niestety nie zawsze polityka jest roztropną troską o dobro wspólne, a niekiedy lub nawet często staje się bezwzględną walką o władzę. Jestem również zaniepokojony, że coraz częściej politycy różnych opcji działają według zasady, że cel uświęca środki. Mam wrażenie, że głównym siłom politycznym w Polsce zależy na awanturze, ponieważ mobilizują w ten sposób swoje elektoraty. Niestety podziały i napięcia polityczne przenikają do domów i rodzin, odbierają radość życia i utrudniają ludzkie relacje, a to już jest poważny problem.

Truizmem jest stwierdzenie, że społeczeństwo w Polsce się zmienia się, ale ja mam nadzieję, że w którymś momencie zmiany doprowadzą do tego, że procesy demokratyczne wyłonią polityków roztropnych, zrównoważonych, kompetentnych, którzy w sprawach zasadniczych będą współpracować ze sobą.

Jak ocenia Ksiądz Biskup sejmową debatę wokół ważnych kwestii moralnych – in vitro, pigułki, czy „legalnej i bezpiecznej” aborcji do 12 tygodnia ciąży?

Szczerze mówiąc poważnej i merytorycznej debaty nie zauważyłem. A jak sam pan zaznaczył, są to ważne kwestie moralne, które wymagają namysłu. Każda z nich to odrębny temat. Szacunek dla życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci wyklucza aborcję. Dla ludzi wierzących życie jest nie tylko owocem miłości kobiety i mężczyzny, ale także darem Boga.

Złożoność problemów najlepiej chyba widać na przykładzie procedury in vitro.  Z jednej strony pragnienie potomstwa jest głęboko zapisane w sercu małżonków, dlatego trudności związane z poczęciem dziecka są bardzo bolesne i naturalne jest współczucie i chęć pomocy tym, którzy tęsknią za własnymi dziećmi.  W takich sytuacjach ludzie wiary winni prosić Boga o pomoc, ale również trzeba korzystać z pomocy lekarzy, psychologów i terapeutów… Jednak Kościół katolicki jest zobowiązany do jasnego przedstawiania nauczania również w wymiarze moralnym oraz winien zachęcać do rzetelnej dyskusji wokół trudnych tematów.

Pragnienie potomstwa jest szlachetne, ale cel nie może uświęcać wszystkich dostępnych środków. Najpierw chciałbym zaznaczyć, że każde dziecko urodzone w wyniku zastosowania in vitro jest darem oraz powinno zostać przyjęte z miłością. Nie wolno tych dzieci stygmatyzować! Jednak sama procedura in vitro, według encykliki „Evangelium vitae”, oddziela prokreację od naturalnego kontekstu aktu małżeńskiego i budzi cały szereg wątpliwości. Moralnie niedopuszczalne jest powoływanie jednego życia kosztem innego. Nie wszystkie embriony wytworzone w procedurze in vitro otrzymają szansę na narodzenie. Procedura zakłada selekcję, niszczenie lub mrożenie embrionów.  Czy to nie jest kolejna niebezpieczna relatywizacja ludzkiego życia?

In vitro rodzi sporo poważnych wątpliwości również z bioetycznego, filozoficznego, medycznego i prawnego punktu widzenia. Pytań i wątpliwości jest naprawdę sporo.  Pojawia się m.in. pytanie o to, co dzieje się z zamrożonymi embrionami? Kto za nie odpowiada, gdzie są przechowywane i jak mogą zostać wykorzystane w przyszłości? Sprawa jest zbyt poważna, aby tych pytań nie stawiać.

Wydawałoby się, że decyzje polityków odnośnie do takich kwestii jak pigułka „dzień po”, aborcja czy in vitro skłonią autorytety różnych dziedzin – prawników, psychologów, ginekologów – do zabrania głosu i naświetlenia konsekwencji takich decyzji z perspektywy prawa, psychologii, medycyny. Tymczasem można odnieść wrażenie, że owi eksperci, poza nielicznymi wyjątkami i oczywiście środowiskami definiującymi się jako katolickie, nabrali wody w usta…

Pojawiają się nieliczne głosy, które podkreślają, że szacunek i ochrona życia ludzkiego wynikają z prawa naturalnego i w tak ważnej kwestii, nawet wyłącznie z pobudek humanistycznych, nie powinniśmy relatywizować wartości życia. Społeczność ludzka i każdy człowiek z osobna są zobowiązani do ochrony ludzkiego życia oraz nikt nie powinien rościć sobie prawa, nawet większość parlamentarna, do rozstrzygania komu można życie odebrać. Jednak takie głosy są niepopularne.

Moim zdaniem opinie autorytetów, które nie mieszczą się w dominującym nurcie liberalnym są marginalizowane. Zdarza się również, że ludzie kompetentni są zmęczeni stylem i poziomem debaty publicznej w Polsce, ponieważ ciągłe awantury i lekceważenie oponentów jest zaprzeczeniem rzetelnego dialogu. Niekiedy ludzie wierzący o jasnych poglądach boją się hejtu, ale oczywiście to nie usprawiedliwia dezercji.

Kard. Eijk, który ostatnio był w Polsce i promował swoja książkę pt. Więź miłości. Katolicka moralność małżeńska i etyka seksualna powiedział, że w Holandii widzi pewne małe znaki odrodzenia katolicyzmu, ale jego książka ze względu na niepopularne tezy w zlaicyzowanym świecie jest przemilczana. U nas jeszcze mamy media katolickie i inne, które nie lekceważą głosu Kościoła, choć mają one ograniczony zasięg.

Przeczytałem ostatnio ciekawy tekst, że Polska z powodu swojej historii powinna prowadzić samodzielną politykę praw człowieka i być liderem działań na rzecz cywilizacji życia i praw rodziny, ale takiej roli z różnych przyczyn nie spełnia. Ta odrębna droga, wynika przede wszystkim z drugiej wojny światowej, jej okrucieństwa i tego, że życie ludzkie zostało zrelatywizowane, zdeptane. Ponadto powinniśmy się odwoływać do doświadczenia stalinizmu, kiedy to życie ludzkie również było traktowane bardzo instrumentalnie. Trzecia specyfika tej naszej drogi to pontyfikat Jana Pawła II – nie możemy o tym zapominać. Jednak z takimi tezami trudno się przebić w dominującym nurcie poprawności myślenia.

Co z obecnych przemian obyczajowych, odzwierciedlonych we wzrastającej liczbie nieformalnych związków oraz dzieci rodzących się poza małżeństwem, przyzwolenia na partnerstwo utrzymywane latami ale też różne rozwiązania prawne dowodzące liberalnego podejścia do seksualności i prokreacji – wynika dla Kościoła w Polsce?

Kościół realizuje swoją misję w konkretnych uwarunkowaniach czasu i miejsca. Na te uwarunkowania wpływa wiele czynników. Najogólniej można powiedzieć, że żyjemy w świecie pluralistycznym, który charakteryzuje się wielością poglądów, propozycji i stylów życia. Ponadto oprócz wielości jest również konkurencja, czyli ciągłe przekonywanie do swoich poglądów. W takim świecie Kościół ze swoim głosem i przypomnienie o Ewangelii jest niezwykle ważne. Nikomu nie odbieramy głosu, ale sami musimy głośno mówić o wartości małżeństwa i rodziny.

Przemiany obyczajowe dotyczące małżeństwa i rodziny pokazują nam jak ważne jest duszpasterstwo rodzin. Nawet jeśli jakaś część społeczeństwa lekceważy głos Kościoła, to nadal jest on potrzebny, ponieważ przybliża Chrystusa i pokazuje, że życie wiarą jest drogą do szczęścia.

Czy przemiany obyczajowe, o których wspomniałem odzwierciedlają się w przygotowywanym Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin? Poprzednie opublikowano 20 lat temu. Można powiedzieć, że minęła nie jedna a dwie epoki…

Uaktualnione Dyrektorium zostało już opracowane w czasie spotkań z przedstawicielami duszpasterstwa rodzin. Mogłoby już zostać przekazane biskupom do konsultacji, ale w tym roku ma ukazać się watykański dokument nt. związków niesakramentalnych, dlatego chcemy jeszcze uwzględnić zawarte w nim wskazania.

Wobec tak szybkich przemian społecznych i zróżnicowania diecezji w Polsce Dyrektorium musi być w miarę ogólne, a jednocześnie konkretne w kwestiach zasadniczych i wskazywać kierunki pracy na teraz i w przyszłości.

Jak definiuje Ksiądz Biskup główne zadania Rady ds. Rodziny KEP? Czy jest coś, co należałoby tu zmienić, usprawnić?

Rada jak sama nazwa wskazuje spełnia rolę służebną wobec KEP, czyli doradza, pomaga, organizuje, inicjuje i koordynuje różne działania związane z troską Kościoła o małżeństwa i rodziny. Ważne jest również przygotowanie do sakramentu małżeństwa, a przede wszystkim do życia w rodzinie. Moim zdaniem udało się wiele zrobić, aby dać szansę na pozytywne ukazania małżeństwa i rodziny, które Bogu zawierzają swoje życie. W Polsce nastąpiły także zmiany w duszpasterstwie, które odzwierciedlają nauczanie papieża Franciszka i sugestie Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.

Duszpasterstwo rodzin w Polsce stopniowo realizujemy w kluczy transwersalności, synodalności i ciągłości. Czyli duszpasterstwo rodzin występuje we wszystkich działaniach Kościoła np. troska o dzieci, młodzież lub ludzi starszych to nic innego jak towarzyszenie rodzinie na różnych etapach jej życia. Troska o rodzinę nie może mieć charakteru okazjonalnego i akcyjnego, ale jest wpisana w codzienność Kościoła. Poza tym synodalność zaprasza wszystkich ludzi Kościoła do tego duszpasterstwa, czyli świeckich, duchownych i osoby konsekrowane.

Przykładem takiego działania może być beatyfikacja rodziny Umów, która zaowocowała peregrynacją ich relikwii we wszystkich diecezjach i pokazaniem siły i piękna rodziny silnej Bogiem. Bp Piotr Turzyński rozpoczął peregrynację relikwii błogosławionych Ulmów wśród Polaków za granicą, ona już trwa w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Ponadto w 2023 r. odbył się Światowy Kongres Rodzin Polonijnych w Gdańsku. Wraz z programem duszpasterskim powstają materiały dla małżeństw i rodzin. Najbliższy Kongres Nowej Ewangelizacji ma być poświęcony rodzinie, a właściwie komunikacji z dziećmi i młodzieżą, która dystansuje się od Kościoła. Będzie to próba pomocy rodzicom w rozmowie z dziećmi.

Ponadto co roku w ramach działalności Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, który realizuje zalecenia Rady odbywa się kilkanaście konferencji i spotkań z duszpasterzami rodzin, doradczyniami i doradcami życia rodzinnego z całej Polski. Są to spotkania szkoleniowe, integracyjne, naukowe i dyskusyjne. Organizujemy również coroczną pielgrzymkę małżeństw i rodzin na Jasną Górę.

Czy i jakie zmiany powinny nastąpić w procesie przygotowania do małżeństwa. Są różne modele, który wydaje się Księdzu Biskupowi najwłaściwszy na nasze czasy?

W Polsce mamy wypracowany model przygotowania do małżeństwa. Najogólniej polega on na przygotowaniu dalszym, bliższym i bezpośrednim. Jest on stopniowo uzupełniany o nowe elementy jako odpowiedź na wyzwania współczesności. Wspieramy ten model przez zaangażowanie w duszpasterstwie małżeństw, ich kompetencje i świadectwo.

Ponadto w ramach spotkań z przedstawicielami duszpasterstwa rodzin wypracowujemy drogę wprowadzenia kandydatów do małżeństwa w wiarę i życie Kościoła. Jest to wymagająca propozycja dla chętnych opracowana wg zaleceń Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia zapisanych w Drodze wtajemniczenia katechumenalnego dla życia małżeńskiego. Wskazania duszpasterskie dla Kościołów Partykularnych (2023).

A jak to jest z – by użyć jednego z kluczowych pojęć papieża Franciszka – „towarzyszeniem” Kościoła parom po ślubie, także tym, które mają za sobą długoletni staż, choć niekoniecznie usłany różami…

Towarzyszenie parom po ślubie to także jedna z form realizacji postulatu papieża Franciszka, aby duszpasterstwo rodzin miało charakter ciągły. Po części wypełnia się to przez troskę o małżeństwa w całym duszpasterstwie. Przeżywanie w rodzinie roku liturgicznego, przygotowanie do przyjęcia sakramentów przez dzieci, ważne wydarzenia rodzinne to jest szansa na towarzyszenie. Jednak sporo małżeństw przeżywa kryzysy, szuka pomocy lub po prostu szuka wsparcia, aby lepiej realizować swoje powołanie. Wówczas pomocą są katolickie poradnie małżeńskie, chociaż one zasadniczo działają w miastach, ale są gotowe udzielić kompleksowej i profesjonalnej pomocy.

W Polsce dynamicznie rozwijają się wspólnoty odnowy życia rodzinnego np. Domowy Kościół, czyli rodzinna gałąź Ruchu Światło-Życie czy Spotkania Małżeńskie. Jest to bardzo konkretna pomoc dla par i ich rodzin. W Polsce małżonkowie, jeśli szukają wsparcie i chcą z niego korzystać w Kościele to je znajdą, choć w mniejszych ośrodkach będzie się to łączyło z większym wysiłkiem.

Jak w praktyce wygląda towarzyszenie parom niesakramentalnym? Czy nie należałoby pomyśleć o bardziej zdecydowanym i powszechniejszym wyjściu Kościoła w Polsce do takich związków?

Jeśli chodzi o towarzyszenie parom niesakramentalnym to podejście duszpasterskie w Polsce bardzo się zmieniło. Mam wrażenie, że w tej kwestii przeżyliśmy swoiste nawrócenie pastoralne. Przecież jeszcze kilkanaście lat temu pojawiały się praktyki, że np. w czasie wizyty duszpasterskiej nie odwiedzano tych ludzi. Później stworzono odrębne duszpasterstwo osób niesakramentalnych, ono przeżywało rozwój w latach 80-90 XX wieku i na początku XXI wieku, wciąż funkcjonuje, ale jego dynamizm jest uzależniony od potrzeb i możliwości danej diecezji. Jednak obecnie troska o pary niesakramentalne jest częścią duszpasterstwa zwyczajnego i wpisuje się w codzienne działanie Kościoła.

Każdy związek kobiety i mężczyzny, z różnych powodów nieskaramentalny, który potrzebuje wsparcia, jest zaproszony do odnalezienia swojego miejsca w Kościele. Próby tworzenia grup dla takich związków nie zawsze przyniosły oczekiwane rezultaty, a sami zainteresowani często stwierdzali, że nie oczekują odrębnego duszpasterstwa, ale chcą być przyjęci ze swoimi oczekiwaniami, nadziejami i ranami do wspólnoty, jak każdy inny członek Kościoła.

W ubiegłym roku powiedział Ksiądz: „Jesteśmy świadomi, że ze swoim duszpasterstwem docieramy do dość wąskiej jednak grupy małżeństw i rodzin” czyli do systematycznie praktykujących. Tymczasem „przepis” Kościoła na małżeńskie szczęście ma jednak potencjał uniwersalny. Czy to, że nie jest powszechnie znany to wina wyłącznie „świata” czy może także Kościoła, który opowiada o tym niewłaściwym językiem: nazbyt teoretycznym, zrozumiałym wyłącznie dla ludzi religijnych, oceniającym?

Kościół rzeczywiście ma problem z językiem przekazu prawd wiary i dotyczy to duszpasterstwa w ogóle, a nie tylko duszpasterstwa rodzin.  Z jednej strony nie chcemy, aby był to język infantylny lub „chodnikowy”, ale nie chcemy również, aby był to język pompatyczny, hermetyczny i mało egzystencjalny. Powinien to być język zrozumiały, poprawny i piękny! Łatwo to wypowiedzieć i napisać, ale trudniej zrealizować. Pracujemy nad tym w ramach formacji seminaryjnej i kapłańskiej, ale z wielu powodów nie jest to łatwe zadanie.

Warto też zaznaczyć, że duszpasterstwo z natury jest skierowane do tych, którzy są w Kościele i praktykują, a preewangelizacja i ewangelizacja pierwsza dotyczą tych, którzy nie poznali Chrystusa lub utracili zmysł wiary. Mam świadomość, że najpierw trzeba pokazywać radosne i szczęśliwe małżeństwa, które budują swoje relacje na wierze w Boga.

W odpowiedzi na problemy ogłaszamy komunikaty, stanowiska lub protestujemy. Uważam, że takie działania są potrzebne, ale to gaszenie pożaru i ostateczność. A my bardziej niż strażakami, mamy być wytrwałymi ogrodnikami lub przewodnikami, którzy wskazują drogę, pomagają zmęczonym i poszukują zagubionych.

Warto zauważyć, że większość problemów moralnych, o które Pan pytał na początku, może z wyjątkiem procedury in vitro, w niewielkim stopniu dotyczy ludzi żyjących w związku małżeńskim. Małżeństwo sakramentalne, oparte na wierze, łasce, miłości i odpowiedzialności minimalizuje ryzyko rozwodu i stwarza naturalną przestrzeń szacunku dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Źródło: https://www.ekai.pl/bp-smigiel-pomagac-zmeczonym-poszukiwac-zagubionych/
Fot. BP KEP

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *