Jastrë, czyli o Wielkanocy na Kaszubach

O tym, jak Kaszubi kiedyś spędzali Święta Wielkanocne i jakie zwyczaje przetrwały do dziś opowiada w rozmowie z KAI Róman Drzéżdżón, kaszubski pisarz, poeta, satyryk i publicysta.

REKLAMA

Dawid Gospodarek (KAI): Czy na Kaszubach były jakieś wielkanocne zwyczaje, specyficzne dla tego regionu?

Róman Drzéżdżón: Najbardziej charakterystycznym symbolem Świąt Wielkanocnych są chyba, jak wszędzie w Polsce, jajka. Na Kaszubach nie zdobi się jednak jajek we wzory, tylko się je farbuje, np. używając do tego łupin cebuli. Farbowane jajka wręczały dziewczyny w Jastrowi Pòniedzôłk chłopcom za dëgòwanié, czyli smaganie rózgami jałowcowymi lub brzózkami.

KAI: Czyli farbowało się więcej jajek niż tylko do koszyczka ze święconką?

– Zwyczaj święconki przyszedł na Kaszuby dopiero po II wojnie światowej. Kiedyś to ksiądz objeżdżał parafię, święcił pokarmy, a w zamian dostawał coś od gospodarzy. Oczywiście nie wszystkich, tylko tych bogatych.
Jajek szukały też dzieci w poniedziałek wielkanocny, wierząc że przynosi je Zajc, czyli zajączek.

KAI: Co jeszcze robili Kaszubi w Święta?

– W Jastrową Niedzelã trzeba pójść po rezurekcji do najbliższego strumienia i obmyć się jastrową wodą, żeby mieć zdrową cerę. Po tym zabiegu szło się w milczeniu do domu, nie oglądając się za siebie.

Ciekawym zwyczajem, do dziś praktykowanym w Jastarni na Półwyspie Helskim, jest tzw. bãblowanié – czyli budzenie mieszkańców Jastarni na rezurekcję za pomocą wielkiego bębna.

KAI: Jest jakiś specjalny rytualny bęben i osoba odpowiedzialna za ten zwyczaj?

– Tak. Zwyczaj znany już na początki XIX wieku na jakiś czas z niewiadomych przyczyn zamarł, jednak od dwudziestu pięciu lat pan Stefan Kohnke go kultywuje.

KAI: A jak z wielkanocnym śniadaniem?

– Śniadania wielkanocnego kiedyś nie było – po przyjściu z kościoła jadło się tzw. prażnicã, czyli jajecznicę. Za to obiad był na bogato, z mięsem.

KAI: A jak to jest z kaszubskim śpiewaniem? Dlaczego nie są znane dawne kaszubskie pieśni wielkopostne czy wielkanocne? Kaszubi woleli nabożne treści śpiewać po polsku? A może jest coś z prawdy w powiedzeniu „Casubia non cantat”?

– Kaszubi oczywiście śpiewali, ale pieśni kościelne, nabożne, religijne śpiewali tylko po polsku. Związane to było z tym, że kaszubski był uważany za język domowy, polski – za język religii, natomiast niemiecki – za urzędowy.
Współcześnie powstają pieśni nabożne w języku kaszubskim, również wielkopostne. Są rozpowszechniane m. in. przez kaszubskie chóry.

KAI: Jakie wielkanocne zwyczaje przetrwały do dziś?

– M.in. szukanie Zajca czy dëgòwanié w poniedziałek wielkanocny. Niestety pod wpływem szkoły i mediów rozpowszechnił się śmingus-dyngus, czyli lanie wody. W tym czasie również robi się porządki w domach. Odwiedza się zmarłych na cmentarzu, porządkuje groby. Bardzo ważne jest też, że do dziś zachowała się kaszubska nazwa Wielkanocy: Jastra lub Jastrë.

KAI: Dziś język kaszubski wszedł już do kościołów. Są celebrowane Msze kaszubskie, przetłumaczono lekcjonarz, powstają pieśni – jakie to ma znaczenie dla całej kaszubskiej kultury? Co jeszcze można zrobić, jeśli chodzi o „promocję” języka?

– Idealnie by było, gdyby w seminariach duchownych klerycy byli przygotowywani do pracy na Kaszubach, m.in. poznając naszą kulturę, zwyczaje i oczywiście język. Czekamy też, kiedy będzie można całą Mszę odprawiać po kaszubsku. Jak na razie tylko liturgia słowa jest dozwolona.

Język w kościele ma bardzo duże znaczenie dla naszej kultury, między innymi dlatego, że przekonuje ludzi, szczególnie tych ze starszego pokolenia, że kaszubski to nie tylko mowa domowa, ale też można za jej pomocą rozmawiać z Bogiem.

Źródło: https://www.ekai.pl/jastre-wielkanoc-na-kaszubach/
Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *