Być człowiekiem – aż czy tylko? – wywiad z księdzem Piotrem Pawlukiewiczem

Z księdzem Piotrem Pawlukiewiczem, rekolekcjonistą i wykładowcą homiletyki o Wielkim Poście rozmawia ks. Wojciech Węckowski

REKLAMA

– Czas Wielkiego Postu dla wielu osób jest okresem trudnym. Jednak należy szukać w nim swoistej atrakcyjności. Jak to robić?

– Lubię w rozważaniach duchowych czy teologicznych posługiwać się konkretnymi przykładami. Dajmy na to w upał na myśl o zimnym prysznicu, wzdrygamy się i odczuwamy pokusę, żeby z niego zrezygnować. A kiedy już się wykąpiemy to wiadomo, że sen i odpoczynek są lepsze. Wielki Post jest dla mnie obmyciem się rześką wodą, w którą niechętnie nieraz wchodzimy.
Bywa, że ludzie czują się zasłodzeni mdłą otaczającą nas kulturą. Ktoś, kto najadł się w nadmiarze słodkości mówi: mam ochotę na szklankę rześkiej, źródlanej wody.
Turysta wracający z Zakopanego, gdzie był dwa tygodnie, nie mówi ile zjadł hot-dogów, hamburgerów, ale wspomina jeden dzień, w którym poszedł na Giewont.
Nadzieją Kościoła jest, że ludzie przesłodzą się tym wszystkim, co proponuje świat i odkryją smak krzyża Chrystusowego, który jest właśnie wodą oczyszczającą.

– W nauczaniu Kościoła często podkreślamy, że Wielki Post to czas pokuty. Samo brzmienie tego słowa już łączy się z pewnym negatywnym oddźwiękiem. Na czym polega prawdziwa pokuta?
– Prawdziwa pokuta ma dążyć do pokory, czyli do czegoś dziś szczególnie niemodnego. Współcześni ludzie są zarozumiali. Na wszystkim się znają, wszystko wiedzą. Oceniają wszystko. Czują się ponad wszystkich i wszystkim, a to jest już pycha. Pokuta jest potrzebna, aby przypomnieć sobie kim jestem, że jestem aż człowiekiem i tylko człowiekiem, a wielu ludzi nie chce o tym pamiętać.

– Wielki Post to konkretny wymierny czas 40 dni. Jakie możemy dać wskazówki praktyczne, aby człowiek po przeżyciu tego okresu powiedział: udało się!
– Paradoksem Wielkiego Postu jest pytanie: czy człowiek ma prawo powiedzieć, że coś mu się udało dobrego zrobić. Takie stwierdzenie może być małym krokiem do pychy. Niektórzy podejmują postanowienia wielkopostne, bo wiedzą, że je spełnią i będą z tego dumni. Nasuwa mi się tu pewien przykład. Otóż jeden z mnichów starożytnych zwrócił się do swojego przełożonego z zapytaniem, czy zezwoli mu na wstawanie o czwartej rano. – A będziesz potrafił wstawać? – Będę! – To ci nie pozwalam – odpowiedział przełożony.
Powinniśmy zmierzyć się z czymś co jest naprawdę trudne, co nas upokarza. Można Wielki Post przegrać, gdy faktycznie ktoś przez 40 dni nie dotknie słodyczy, papierosów, a w Wielkanoc będzie pyszny i dumny. Mówię prowokacyjnie: najedz się cukierków w Wielkim Poście, wypal całą paczkę papierosów i stań pod koniec Wielkiego Postu z uczuciem, że jest źle ze mną. W takiej sytuacji możesz być bliżej Boga niż ten, co nie jadł słodyczy. Proszę pamiętać, że nie mamy zdobywać sprawności harcerskich, ale mamy doświadczyć naszej słabości. Nawet lepiej sobie dać postanowienie: będę dobry dla żony, naprawdę będę się starał ją zrozumieć, a to nieraz bywa większym wyrzeczeniem wielkopostnym, niż stawianie sobie za cel postanowień bardzo wymiernych, które mogą prowadzić do pychy.

– Wspomniał ksiądz o małżeństwie. W tym okresie, który przeżywamy, także oczekiwałoby się przemiany w życiu rodzinnym. Co zrobić, aby święta Zmartwychwstania Pańskiego przeżyć w atmosferze rodzinnej?
– Święta są miernikiem miłości rodzinnej. Niekiedy święto może być czasem wielkich awantur w domu, bo wszyscy są na miejscu, cały dzień ze sobą. Wielki Post polega na tym, żebym doświadczył kim jestem jako człowiek. Jest to też czas na zrozumienie, że mój bliźni tak samo jest aż człowiekiem, ale i tylko człowiekiem, że on też ma prawo mieć wady. Często od siebie wymagamy perfekcyjności i w takim wypadku jedna niestarta kropla wody na stole może być powodem wielkiej rodzinnej awantury. Problemem w małżeństwie może być to, że kiedyś ślubowaliśmy nie tyle drugiemu człowiekowi, co naszemu wyobrażeniu o nim. A potem nastąpiło rozczarowanie, bo anioł przerodził się w potwora. Małżonkowie nie są ani aniołami, ani potworami, ale ludźmi.


„Pielgrzym” 2009, nr 5 (503), s. 19

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *