Zima to pora roku, za którą większość z nas nie przepada. Jednak gdy spojrzymy na nią z innej perspektywy, potrafi zachwycić. To surowa, a jednocześnie mądra nauczycielka życia, o ile jesteśmy gotowi wysłuchać tego, co ma nam do przekazania.
Zimowanie to termin, który stał się popularny za sprawą książki Katherine May „Zimowanie. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak”. W swej niezwykle kojącej opowieści autorka próbuje znaleźć sposób na przetrwanie życiowych zmian. „Czasami zimowanie przychodzi stopniowo, niekiedy spada na nas przerażająco szybko. Za każdym razem jest jednak nieuniknione. Chociaż lubimy sobie wyobrażać, że życie może być wiecznym latem, jego zim nie da się uniknąć” – pisze brytyjska pisarka.
Czas odpoczynku
Zima to czas, który wiąże się ze spowolnieniem naszych codziennych aktywności. Chcąc nie chcąc, zimą zwalniamy. Dni są krótkie, za oknem mróz, drzewa przykryte śnieżną pierzyną, a sikorki i wróble zaglądają do karmników, licząc na małe co nieco. Zaszywamy się w swoich domach, mamy więcej czasu dla bliskich i na zrobienie rzeczy, na które szkoda było czasu latem. Więcej czasu mamy również na mniej czy bardziej interesujące rozmowy. Grzejemy się przy kominku, zapalamy świece, pijemy pachnące i aromatyczne herbaty, czytamy też więcej książek. Zima „to czas na refleksję i rekonwalescencję, na powolną odnowę, na doprowadzenie domu do porządku. Robienie tych wszystkich kompletnie niemodnych rzeczy – spowolnienie, danie sobie większej ilości wolnego czasu, zapewnienie sobie odpowiednio długiego snu, odpoczywanie – teraz staje się działaniem radykalnym, ale niezbędnym” – pisze May. I dalej: „Zima to cichy dom oświetlony lampami, wyskoczenie do ogrodu, żeby w jasną noc zobaczyć gwiazdy, trzask ognia na kominku i towarzyszący mu zapach palonego drewna. Podgrzewanie wody w czajniku i szykowanie kubków gorzkiego kakao, gulasz wyczarowany z kości, na którym kluski unoszą się niczym chmurki. To spokojne czytanie i popołudniowy zmierzch z filmami. Grube skarpetki i ciepły sweter. Zima to czas bibliotek, stłumionego szelestu przeglądanych książek, zapachu starych kartek i kurzu”. Czyż to nie piękny czas?
Akceptacja smutku
Ale zima przypomina nam również o przemijaniu i kruchości życia. Uświadamiamy sobie, że co roku jesteśmy coraz starsi. Z drugiej strony uczy nas także tego, jaką wartość i mądrość mają przeżyte doświadczenia. Wchodzimy w nią za każdym razem z jakąś wiedzą, którą możemy wykorzystać, by przetrwać ten trudny okres. Zimowanie to także gorszy moment w naszym życiu, gdy chwilowo nie możemy się rozwijać i coś hamuje nasze plany. Metaforą zimy jest starzenie się, ale i choroba, złamane serce, czyli rzeczy, których nie planujemy ani nie wyczekujemy, ale które się dzieją. Zimą częściej też wspominamy tych, którzy odeszli i za którymi bardzo tęsknimy. Ale wracamy też wspomnieniami do pięknych chwil, które są niczym balsam dla zbolałej duszy. „Każdy czasem zimuje – pisze May. – Niektórym zdarza się to raz za razem. Zimowanie to spędzanie jakiegoś czasu w chłodzie. To jałowy okres w życiu, kiedy człowiek jest odcięty od świata, czuje się odrzucony, odstawiony na bok, zablokowany na drodze rozwoju lub zepchnięty do roli outsidera. Może być to skutkiem choroby albo jakiegoś wydarzenia, takiego jak strata kogoś czy narodziny dziecka. Może też wynikać z doznanego upokorzenia lub porażki. A może jest się w jakimś okresie przejściowym i chwilowo spadło się w dziurę między światami. Zimowanie jest zazwyczaj niedobrowolne, samotne i bardzo bolesne”. Ten zimowy smutek trzeba jednak zaakceptować, zrozumieć, bo wtedy łatwiej o uzdrowienie. „Obserwując zimę i naprawdę słuchając jej przekazów, uczymy się, że skutek często nie jest proporcjonalny do przyczyny, że maleńkie błędy mogą prowadzić do olbrzymich katastrof, że życie jest piekielnie niesprawiedliwe, ale toczy się dalej niezależnie od naszej zgody lub niezgody. Uczymy się przyjaźniej patrzeć na cudze kryzysy, bo tak często są omenami naszej przyszłości” – zauważa autorka „Zimowania”. Zima najwyraźniej uczy nas cierpliwości i pokory.
Przetrwanie
„Bardziej niż każda inna pora roku to właśnie zima potrzebuje swego rodzaju metronomu, który tykaniem odmierza jej najmroczniejsze rytmy, przynosząc nam melodię, która doprowadzi nas do wiosny. Rok będzie się toczył niezależnie od wszystkiego, ale zwracając uwagę, czując jego rytm, zauważając momenty przejścia, może nawet poświęcając czas na pomyślenie o tym, czego oczekujemy od następnej pory roku, możemy lepiej go pojąć (…) Rośliny i zwierzęta nie walczą z zimą, nie udają, że jej nie ma, i nie próbują żyć tak samo jak latem. Przygotowują się. Adaptują. Dokonują niezwykłych aktów metamorfozy, by te pomagały im przetrwać” – pisze Katherine May.
Przetrwanie zimy może nauczyć nas tego, o czym w sprzyjających okolicznościach pewnie w ogóle byśmy nie pomyśleli. Ten zimowy smutek, który się nam przydarza, każe się zatrzymać, zaprasza do refleksji o wartościach i o przyszłości. I to właśnie dzięki zimowaniu i adaptacji możemy potem żyć pełnią życia.
Anna Mazurek-Klein
„Pielgrzym” [8 i 15 stycznia 2023 R. XXXIV Nr 1 (864)], str. 22-23
Dwutygodnik „Pielgrzym” można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.
UWAGA!
Czasopismo do nabycia także w wersji elektronicznej (PDF)!