Sieć pielgrzymich dróg – ks. Tomasz Huzarek

Święty Jan Paweł II w 1982 roku podczas pielgrzymki do Santiago de Compostela powiedział między innymi: „Moje spojrzenie ogarnia w tej chwili cały kontynent europejski, tę olbrzymią sieć dróg, komunikacji, które łączą z sobą składające się nań miasta i narody (…). Cała Europa odnalazła się wokół (…) św. Jakuba, w tych samych wiekach, w których budowała się jako kontynent jednorodny i zjednoczony duchowo. Dlatego to sam Goethe stwierdził, że świadomość europejska zrodziła się w pielgrzymowaniu”.

REKLAMA

Sieć dróg Europy (i nie tylko przecież) stanowiła od najdawniejszych czasów (i stanowi po dzień dzisiejszy mimo uporczywych prób wyrugowania tego fenomenu) niejako krwiobieg, po którym pielgrzymi rozprzestrzeniali ewangeliczne idee do najdalszych zakamarków świata, wyruszając często od progu własnego domu.

Pielgrzymowano do różnych miejsc kultu religijnego, traktując pielgrzymi szlak jako formę pokuty, przebłagania czy prośby w jakiejś szczególnej intencji. Najbardziej znaczącymi i znanymi destynacjami pielgrzymiego trudu, obok lokalnych sanktuariów, były dla chrześcijan pierwszych wieków Jerozolima, Rzym oraz Santiago de Compostela. Pątników zmierzających do grobu Chrystusa w Jerozolimie nazywano palmeros – od symbolu pielgrzymki, czyli palm. Tych, którzy pielgrzymowali do grobu św. Piotra w Rzymie, nazywano romeros, symbolem tej drogi był krzyż. Pielgrzymów zdążających do grobu Apostoła Jakuba w Santiago de Compostela nazywano peregrinos, ich symbolem stała się muszla. Ruch pielgrzymkowy do miejsca spoczynku św. Jakuba rozpoczął się około 814 roku. W XVI wieku – jak mówią historycy – w szczytowym okresie popularności tego pielgrzymiego szlaku – każdego roku przemierzało ten szlak około miliona osób.

Dwie intencje

Modnie jest dzisiaj nazywać różne wyjątkowe przedsięwzięcia „projektem”. Ulegając nieco tej tendencji, nasze pielgrzymowanie nazwaliśmy „Projektem Peregrinationes Maiores”. Chcieliśmy w ten sposób osobiście doświadczyć źródeł „świadomości europejskiej, która zrodziła się w pielgrzymowaniu”. Przyświecały nam dwie główne intencje. W pierwszej kolejności to pokorna modlitwa o powołania do kapłańskiej służby w Kościele w łączności z prośbą o świętość kapłańskiego życia dla tych, którzy już pełnią tę posługę. Druga intencja to uruchomienie wyobraźni miłosierdzia: zaproszenie wszystkich ludzi dobrej woli do wsparcia budowanego w Kartuzach niepowtarzalnego dzieła, jakim jest tak bardzo potrzebne tam hospicjum. Chcieliśmy w ten sposób przejechane przez nas kilometry zamienić na przysłowiowe „złotówki”, a my w duchu wdzięczności za taką ofiarę na hospicjum każdego dnia naszej pielgrzymiej drogi za każdego z darczyńców odprawialiśmy mszę św. Jako środek lokomocji – trochę z racji osobistych pasji, a trochę z racji praktycznych – wybraliśmy rowery. Team wydawał się dobrany dość przypadkowo (jeden świecki i trzech duchownych), ale już po kilkudziesięciu kilometrach wspólnej drogi bez większego zaskoczenia odkryliśmy, że w życiu wiary nie ma przypadków.

Projekt kilkuletni

Cały projekt Peregrinationes Maiores  rozłożony jest na kilka lat. I tak pierwszą z pielgrzymek odbyliśmy w 2019 roku z Łeby do Santiago de Compostela. Nazwaliśmy tę część drogi „Santiago de Łeba – Santiago de Compostela”. Dlaczego Santiago de Łeba? Ta nieco zabawna nazwa pochodzi od śp. biskupa Jana Bernarda Szlagi, który na znanym od średniowiecza Jakubowym szlaku Via Baltica erygował parafię pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła (w Polsce mamy również Jakubowe drogi zorientowane głównie wokół trzech podstawowych szlaków: Via Baltica – ciągnąca się z Braniewa do Świnoujścia, Camino Polaco – z Suwałk przez Gniezno i dalej do Frankfurtu, oraz Via Regia – z Przemyśla do Zgorzelca; wszystkie te szlaki dalej przez Niemcy, Francję, Hiszpanię prowadzą do Santiago). Najlepiej to, czego doświadcza peregrinos, oddają słowa Listu pasterskiego biskupów Camino Francés: „Camino de Santiago nie jest zwykłą trasą wytyczoną na mapie, nie jest ciągiem miejsc, przez które się przechodzi, nie jest jedynie geograficznym obszarem. Camino to droga i wędrowanie, ruch i zatrzymanie się, marsz i spotkanie, dawanie i przyjmowanie, ewangelizowanie i bycie ewangelizowanym. Camino to dynamiczna przestrzeń; ma swój biegun, który nas prowadzi i przyciąga. Prawdziwym celem naszej pielgrzymki jest spotkanie z Jezusem Chrystusem, Drogą, Prawdą i Życiem; w Nim wyjaśnia się tajemnica człowieka”.

W dwadzieścia siedem dni przejechaliśmy 3500 kilometrów. Na wstępie nie pomyśleliśmy nawet o dniu wypoczynku, planując codziennie średnio około 130 kilometrów. Ale nasz brak doświadczenia w tak długich wyprawach nie stanowił problemu dla Bożej Opatrzności. Kiedy mniej więcej w połowie drogi ukradziono nam dwa rowery, musieliśmy przymusowo zrobić sobie dzień pauzy, co stało się bezcennym wypoczynkiem.

W roku 2021 ruszyliśmy w tym samym składzie osobowym z Pelplina do Rzymu. Tym razem trasa była nieco krótsza, było to „tylko” 2500 kilometrów, ale wyzwania większe – góry! Skorzystaliśmy z pomocy Stowarzyszenia Romea Strata – miłośników, którzy, inspirowani Bożym natchnieniem, postanowili odnaleźć i przywrócić do życia średniowieczny szlak pielgrzymkowy z Tallina do Rzymu. Przygód jak zwykle mieliśmy co niemiara. Nie miejsce, by o nich wszystkich pisać (zapraszam do lektury wspomnień z drogi „Romea Strata. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”, Wydawnictwo Bernardinum). Wspomnę tylko jedną historię: maleńka wioseczka w samym centrum Austrii, przejeżdżając przez nią spokojnym tempem odmawialiśmy głośno koronkę do Bożego Miłosierdzia, oczywiście po polsku. A tu nagle zza żywopłotu, wprost z domowego ogródka, na powiedziane głośno wezwanie: „Dla Jego bolesnej męki”, ktoś tubalnym głosem przesyconym radością odpowiada (po polsku oczywiście): „Miej miłosierdzia dla nas…”. Ogromnie miłe było to dla nas zaskoczenie!

Przed nami ostatnia z pielgrzymek (w tym projekcie oczywiście!): Pelplin – Jerozolima. Wiele jednak uwarunkowań każe nam podzielić tę trasę na dwa etapy i oczywiście ominąć kraje ogarnięte wojną. Dlatego pierwszy etap to Pelplin – Medjugorie. Trasa licząca około 1500 kilometrów, którą chcemy przebyć w dwanaście dni. Ruszamy, podnosząc ciągle te same intencje – z nadzieją, że uda nam się zrealizować ostatnią część trasy w przyszłym roku.

ks. Tomasz Huzarek

„Pielgrzym” [9 i 16 lipca 2023 R. XXXIV Nr 14 (877)], s. 20-21

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *