Będzie wigilijna kolacja. Będzie pasterka. W domach pysznić się będą choinki, a przed domami bożonarodzeniowe szopki. Tylko język będzie inny.
Już nie mogę się doczekać. Odliczam dni i godziny. Jak przed każdą podróżą. Czuję euforię na długo przed wejściem na pokład odrzutowego Boeinga. W tym roku po raz drugi przekroczę granicę Królestwa Hiszpanii. Święta Bożego Narodzenia spędzę bowiem w Andaluzji.
Hiszpanie zaczynają się przygotowywać do świąt od 6 grudnia. To święto konstytucji, a zaraz po nim – 8 grudnia – jest dzień wspomnienia Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Oba dni są wolne od pracy, zatem wykorzystuje się je do ustrajania ulic i domów, a majsterkowicze zaczynają budować szopki. Na Półwyspie Iberyjskim szopki pojawiają się właściwie w każdym domu, a także w wielu miejscach publicznych, na przykład na plażach. Choinka jest obowiązkowa. Zielone, obwieszone ozdobami drzewka stoją w salonach, a wielkie, mieniące się wszelkimi kolorami na placach i rondach miast. 22 grudnia w całym kraju odbywa się El Sorteo Extraordinario de Navidad, czyli świąteczna loteria, popularnie nazywana El Gordo de Navidad – czyli „świąteczny grubas”, ponieważ w loterii główna nagroda wynosi 4 miliony euro. Losy są koszmarnie drogie, ale można sobie kupić ich ułamki. Podczas transmisji losowania w telewizji zwycięskie numery i nagrody są wyśpiewywane przez dzieci z madryckiej szkoły San Ildefonso. W wigilię Bożego Narodzenia Hiszpanie zasiadają do stołu, ale później niż my, bo zazwyczaj około godziny 21. O północy przychodzą natomiast do kościoła na pasterkę, tutaj nazywaną La Misa del Gallo – dosłownie „Msza Koguta”. 25 grudnia wszyscy się odwiedzają, wspólnie biesiadują, a dzieci coraz częściej dostają prezenty. Dawniej podarki przynosili jedynie Trzej Królowie, i to dopiero 6 stycznia.
Nasza wigilia jest tradycyjnie postna, w Hiszpanii już nie. Dodatkowo liczba dań i ich rodzaj nie ma aż takiego znaczenia jak w naszym kraju, choć posiłek jest bogaty. Na stole pojawiają się wyborne gatunki szynek i kiełbas, pasztety, sery, ryby, krewetki, pikle, konfitury i mandarynki. Do picia oczywiście wino, anyżówka i musująca cava. Główne świąteczne dania to pieczone indyki, faszerowane owocami, orzechami, bekonem, a nawet truflami. Jest baranina i jagnięcina, są pieczone prosięta i króliki, dorady i okonie morskie. Nie może zabraknąć zup – czosnkowej, migdałowej czy rybnej. Andaluzja to oczywiście gęsty gulasz, cocido andaluz, pełen boczku, kaszanki, kurczaka, ziemniaków, fasolki szparagowej i ciecierzycy oraz dyni. Najbardziej cieszy mnie w nim właśnie morcilla (kaszanka), bo przecież zakochałem się w niej bez pamięci. Sprawdzę, czy w gulaszu jest tak dobra jak na tapas.
W Królestwie Hiszpanii nie ma świąt bez słodyczy, takich jak turrones z migdałami, orzechami laskowymi, piniowymi i miodem, ciasteczka polvorones (owalne) czy mantecados (okrągłe) z mąki, cukru i smalcu, z dodatkiem kakao, cynamonu, sezamu i orzechów. Do tego jeszcze marcepany. W Maladze, gdzie między innymi będę świętował, popularne są borachuelos – ciasteczka z miodem, anyżem, sezamem i skórkami pomarańczy, oraz bienmesabe – pasta z miodu i migdałów. A wśród dań obiadowych wyróżniają się zupy – de picadillo – z kurczakiem i szynką czy de ropa – rybna. Do tego faszerowane kalmary w sosie migdałowym, pieczona jagnięcina z ziemniakami smażonymi w głębokiej oliwie oraz polędwiczka wieprzowa z winem Malaga Muscat i rodzynkami.
Życzę wam wszystkim wspaniałych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, a także wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. ¡Feliz Navidad y próspero Año Nuevo!
Sławek Walkowski
„Pielgrzym” [24 i 31 grudnia 2023 R. XXXIV Nr 26 (889)], str. 37.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.