Najtrudniejsza miłość – Piotr Wojciechowski

Krzyż na ścianie twojego domu, krzyż na szczycie twojego kościoła, krzyżyk, który wieszasz na szyi dziecka, krzyż na mogile – to wszystko symbole, które mają wołać: tak się kocha nieprzyjaciół, patrz, Ja tak was ukochałem! Jesteśmy tylko ludźmi i co chwila zdarzają się nam sytuacje, w których czujemy się skrzywdzeni przez bliźnich. Jak ich kochać? Cóż – niełatwo. Jezus nie zaprasza do rzeczy łatwych.

REKLAMA

Kiedy rozmowa dochodzi do Jezusowego nakazu miłowania nieprzyjaciół, wielu z nas powie: przecież ja nie mam wrogów! Wszystkim dobrze życzę, więc chyba jestem w porządku. Waham się, czy potwierdzić – tak, w porządku. Ten nakaz jest hasłem rewolucyjnym, jest najmocniejszym punktem Kazania na Górze Błogosławieństw, wystąpienia, w którym Jezus ogłasza pełnię czasów, prowadzi ze Starego Testamentu na wyższe piętro Przymierza. Męka i śmierć krzyżowa Zbawiciela to materialna pieczęć potwierdzająca to przykazanie – Bóg cierpi i umiera z miłości do grzeszników, czyli swoich nieprzyjaciół. Krzyż na ścianie twojego domu, krzyż na szczycie twojego kościoła, krzyżyk, który wieszasz na szyi dziecka, krzyż na mogile – to wszystko symbole, które mają wołać: tak się kocha nieprzyjaciół, patrz, Ja tak was ukochałem!

Przez ostatnie miesiące i tygodnie żyliśmy w czasie rozłupanym na pół. To przed wyborami, to po wyborach. Ten czas trwa, gdy piszę te słowa. Ten czas właśnie się kończy, raczej będziecie mieli go za sobą, kiedy będziecie to czytać. Czy można liczyć na to, że wszyscy spojrzymy z sympatią na tych, którzy głosowali inaczej niż my? Czy można liczyć na to, że czas po tych wyborach będzie na tyle twórczy, spokojny i pełen nadziei, że wymaże pamięć o oskarżeniach i podejrzeniach, znikną wszelkie niechęci i żale wzajemne?

Piszę to wszystko dla was i dla siebie, bo czuję potrzebę przypomnienia o miłości, która staje się czynem, która przemienia kochającego i działającego. Przemienia, przybliżając go do Bożego Wzoru. Jesteśmy tylko ludźmi i co chwila zdarzają się nam sytuacje, w których czujemy się skrzywdzeni przez bliźnich, albo czujemy, że oni nie życzą nam dobrze, że przegrywamy z nimi w wyścigu do mieszkania, samochodu, pieniędzy. Rodzi się żal, niechęć, a diabeł ciągnie nas na próg nienawiści. Hiszpański filozof Jose Ortega y Gasset już sto lat temu (1929) napisał „Bunt mas”, książkę o sytuacji człowieka w społeczeństwie tłumów.

Według niego to, czego można się spodziewać w społeczności bez twarzy,  to opinia „twoje miejsce jest już zajęte”. Wobec tego powiedzenie, że nie mam wrogów, życzę wszystkim dobrze, może być tylko maskowaniem albo samouspokojeniem. Jak realizować postulat miłowania nieprzyjaciół wobec takich uwarunkowań? Cóż – niełatwo. Jezus nie zaprasza do rzeczy łatwych. Każde spotkanie, które jest zagrożone wzajemną niechęcią czy wręcz wrogością wymaga przemyślenia, przepracowania. Wierzący wie – wypada zacząć od modlitwy. Modlitwa podpowie, jak iść dalej, poza słowa.

Piotr Wojciechowski

„Pielgrzym” [15 i 22 października 2023 R. XXXIV Nr 21 (884)], str. 4.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *