Rzymskie rozważania o czasie – bp Wiesław Śmigiel

Chronometry dla każdego odmierzają czas tak samo, jednak poszczególni ludzie przeżywają go odmiennie. Mieszkańcy Rzymu, choć na drodze używają często klaksonu (bez zdenerwowania, raczej informacyjnie), to jednocześnie przekonują, że pośpiech nie ma sensu, a na wspólne spotkania z rodziną i znajomymi zawsze należy znaleźć odpowiednią ilość czasu.

REKLAMA

Czas towarzyszy człowiekowi przez całe życie i nikt nie może go oszukać. W Biblii oprócz chronosu, czyli czasu odmierzanego zegarkiem i kalendarzem, jest również kairos – czas zbawczy, który jest przez człowieka przeżywany bardzo indywidualnie. Termin ten pojawił się u początków cywilizacji greckiej. W najstarszych świadectwach oznacza to, co właściwe i słuszne, a także proporcję, symetrię oraz zachowanie właściwej miary. Kairos jawił się jako norma trafnego i bezpiecznego wyboru oraz roztropnego samoograniczenia się. Tak bogaty znaczeniowo termin znalazł szerokie zastosowanie w Biblii. Współcześnie dynamicznie rozwija się dział teologii nazywany kairologią (nauką o znakach czasu). Są też teorie, które czas wiążą z materią, co oznacza, że czym mniej materii, tym czas płynie wolniej. Od wieków pragnieniem człowieka było spowolnienie lub nawet zatrzymanie czasu. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to przecież mówimy: „Chwilo, trwaj!”. Nikomu się to nie udało, ponieważ Panem czasu jest Bóg, a już Kohelet powtarzał, że wszystko przemija oraz że jest pora na każdą sprawę pod niebem (por. Koh 3, 1–15).

Czas jest darem i pozwala człowiekowi zagospodarować oraz uporządkować życie. Można z nim powiązać pewne cnoty, takie jak punktualność, zgodę na przemijanie i umiejętność dobrego wykorzystania każdej chwili. Niestety czas można również zmarnować przez lenistwo, hulanki lub swawole. Tęsknota za minionym czasem towarzyszy człowiekowi od dawna, co trafnie wyraził Marcel Proust w tytule powieści „W poszukiwaniu straconego czasu”.

Początek Wielkiego Postu w tym roku spędziłem w Rzymie, głosząc rekolekcje dla studentów Papieskiego Kolegium Polskiego. Pielgrzymka do Wiecznego Miasta to nie tylko okazja do spotkania z papieżem Franciszkiem i przeżycie duchowe, ale również spotkanie z nieco odmienną kulturą. Ojciec Święty nieustannie przyciąga pielgrzymów i turystów oraz wzywa do nawrócenia. Pomodliłem się w Bazylice Świętego Piotra oraz odwiedziłem Watykan, który onieśmiela swoją potęgą i pięknem. Po raz kolejny również miałem okazję stwierdzić, że Włosi są nam bardzo bliscy, a jednak inaczej przeżywają czas. Żyją jakby wolniej, a jednocześnie intensywniej, ponieważ zawsze mają czas na rozbudowane (w naszym rozumieniu królewskie) posiłki i spotkania rodzinne oraz towarzyskie. W Polsce siadamy do stołu, by zaspokoić głód, a dla Włochów to rodzaj sztuki – rozwijanej przez lata. Mam wrażenie, że we Włoszech niemal wszyscy potrafią całkiem nieźle gotować. Możemy uczyć się, że stół powinien jednoczyć rodzinę i znajomych. Na wspólne posiłki zawsze powinien znaleźć się czas.

W Rzymie przeżyłem jeszcze jedno podniosłe wydarzenie. Nasz rodak i ziomek, kapłan diecezji pelplińskiej,  ks. Waldemar Sommertag został przez Ojca Świętego ogłoszony nowym nuncjuszem apostolskim w Nikaragui i wyniesiony do godności arcybiskupiej. Po ogłoszeniu nominacji miałem okazję spotkać się z nim w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej i złożyć mu życzenia. To ogromna radość, ponieważ serdeczny kolega z Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie otrzymał tak wielkie wyróżnienie. Praca w dyplomacji watykańskiej to trudne zadanie, wymagające mądrości, odwagi i taktu, dlatego nie zapominajmy w naszych modlitwach o ks. Waldemarze.

bp Wiesław Śmigiel

„Pielgrzym” 2018, nr 4 (737), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *