Stanisława Augusta Poniatowskiego królowanie między konfederacjami – ks. Antoni Dunajski

Wiele ważnych wydarzeń z czasu jego pontyfikatu (1764–1795) potwierdza właściwe przygotowanie do pełnienia powierzonej mu misji. Natomiast rozmiar jego klęski wyznaczają dwie konfederacje – barska i targowicka.

REKLAMA

Znawca biografii króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732–1798) Fryderyk Schulz wyraził opinię, że „żaden młody Polak nad Stanisława” nie korzystał lepiej ze swoich zagranicznych podróży. Cechowała go ponoć „szczególna chęć podobania się i odznaczania tak powierzchownością, jak przymiotami”, co stało się znamiennym rysem jego charakteru.  

Na początku jego politycznej kariery nic nie wskazywało jednak na to, by miał on szansę zostać królem. Zaczynał jako poseł ziemi zakroczymskiej, starosta przemyski, a potem stolnik litewski. W latach 1755 i 1757 w Petersburgu reprezentował „familię” Czartoryskich i Poniatowskich. Tam poznał przyszłą carycę Rosji Katarzynę Aleksiejewną i na dłuższy czas stał się jej kochankiem. Miało to kluczowe znaczenie nie tylko dla Stanisława, ale także dla dalszych losów całej Polski.

Wiele ważnych wydarzeń z czasu jego pontyfikatu (1764–1795) zdaje się potwierdzać właściwe przygotowanie króla Stanisława do skutecznego wykorzystania osobistych talentów w pełnieniu powierzonej mu misji. Warto tu wspomnieć między innymi założenie Szkoły Rycerskiej (1765), powołanie Komisji Edukacji Narodowej (1773), czteroletni Sejm Wielki oraz uchwalenie Konstytucji 3 Maja (1791). Niestety jako polityk ponosił „klęskę za klęską”. To właśnie za jego panowania trzykrotnie dokonano rozbioru Polski (w latach 1772, 1793 i 1795).

Według ówczesnych historyków rozmiar jego klęski wyznaczają dwie konfederacje – barska i targowicka. 22 lutego 1768 roku w Barze na Podolu zrażona uległością króla wobec Rosji szlachta – w obronie wiary i wolności – zawiązała „konfederację”, postrzeganą jako pierwsze w dziejach ówczesnej Polski „powstanie w obronie suwerenności”. Inicjatywa ta miała charakter głęboko religijny, czego symbolem były niesione na chorągwiach wizerunki Jezusa Ukrzyżowanego i Najświętszej Maryi Panny. Uczestnicy tej konfederacji nosili na piersiach ryngrafy z hasłem „Jezus, Maryja”, a w historycznej pamięci narodu utrwaliły się słowa marszałka konfederacji Michała Krasińskiego: „Niech nam Bóg będzie pomocą, tarczą i puklerzem w każdych utarczkach i potyczkach wojskowych. Niech Kościół swój święty wiarę i wolność naszą, którą w narodach wsławieni jesteśmy, mocą, potencją i łaską swoją wspiera”. Słusznie zauważył historyk Władysław Konopczyński, że „legenda Baru” stała się w późniejszych latach walki Polaków o niepodległość ojczyzny „moralnym skarbem narodu”.

Król Stanisław August przystąpił jednak do innej – haniebnej – konfederacji targowickiej, co stało się przyczyną jego dwukrotnej abdykacji. Zwłaszcza po drugim rozbiorze Polski stracił zaufanie podległego mu społeczeństwa. W czasie powstania kościuszkowskiego zachował bierność. W 1795 roku z polecenia carycy Katarzyny usadowił się w Grodnie. Tam został zmuszony do abdykacji ułatwiającej trzeci rozbiór Polski. Po dwóch latach, już po śmierci Katarzyny II, został zaproszony przez jej następcę cara Pawła do Petersburga, gdzie zmarł w lutym 1796 roku. Pochowano go w katolickim kościele św. Katarzyny. Jego szczątki wróciły do niepodległej już Polski w 1938 roku. Złożono je wówczas w jego rodzinnym Wołczynie, który jednak po II wojnie światowej znalazł się w obszarze ZSRR. Dlatego po raz kolejny pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku przeniesiono je – tym razem do katedry św. Jana w Warszawie.

ks. Antoni Dunajski

„Pielgrzym” 2018, nr 3 (736), s. 33

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *