Nie spoileruj… – Elżbieta Ruman

Był drugi dzień świąt wielkanocnych około godziny 14, dzieci zmęczone dyngusowym szaleństwem wróciły do domu. Dwóch chłopców – dziesięcioletni Gabriel i dwunastoletni Kajo – usiedli na kanapie w salonie i zaczęli rozmawiać. Dyskretnie przysłuchiwałam się ich rozmowie.

REKLAMA

Gabryś: – Wszyscy mnie spoilerują. Kajo: – Mnie też. Gabryś: – Jechaliśmy kolejką nad Soliną i chciałem powiedzieć rodzicom, jak to wygląda w mojej kamerce. Ledwie zacząłem mówić, a już tata mi przerwał i dokończył za mnie. Kajo: – Ja mam tak samo, nic nie mogę powiedzieć do końca, bo moje rodzeństwo natychmiast mi przerywa!

Rozmowa w tym duchu trwała kilka minut, ja w tym czasie zajrzałam do słownika miejski.pl, żeby sprawdzić słowo „spoiler”. Otóż angielskie „spoil” oznacza „zepsuć, zmarnować” i ma dziś szerokie zastosowanie. Spoilerem określa się dowolną informację, której wyjawienie może zepsuć wrażenia z filmu, książki, gry komputerowej itp. Spoilery zazwyczaj zdradzają kluczowe elementy fabuły, takie jak śmierć bohatera, nieoczekiwane zwroty akcji lub zakończenie.

Słuchając chłopców, doszłam do wniosku, że słówko „spoiler” jest używane przez nastolatków już nie tylko w opowiadaniach treści obejrzanych filmów. Chodzi o coś istotniejszego – o opowiadanie życia, własnych doświadczeń i przeżyć. Gabryś zobaczył cuda natury i ludzkiej inżynierii – potężny zalew i tamę zdumiewającą swoim ogromem – i chciał o tym opowiedzieć. Z kolei Kajo – najmłodszy z rodzeństwa – nie może przebić się z własnymi spostrzeżeniami, „gaszony” przez starszych, którzy przecież „wiedzą lepiej”.

Czy tylko oni nie są wysłuchiwani? Wielu socjologów i psychologów bije na alarm: zalewa nas fala depresji, farmakologia już sobie z tym nie radzi, a jednocześnie we współczesnych badaniach uniwersyteckich pojawiają się „zaskakujące nowości”. Naukowcy z Oxfordu opublikowali wyniki badań nad dużą grupą osób z depresją, wśród nich są takie spostrzeżenia: wystarczy krótka życzliwa rozmowa z zupełnie nieznanym człowiekiem, aby podnieść nastrój osoby w depresji; bezinteresowne dobro wyświadczone drugiej osobie pomaga wyjść z depresji itd.

Kilka lat temu na warszawskim Żoliborzu grupa wolontariuszy rozpoczęła projekt pod tytułem „Wysłuchiwanie zwierzeń”. W kilku kawiarniach wyznaczono jeden stolik, przy którym przez trzy godziny dziennie siadywali wolontariusze wyłącznie po to, aby każdy, kto chce porozmawiać, mógł się dosiąść i być wysłuchanym. Z początku niewiele się działo przy zwierzeniowych stolikach, ale z każdym dniem przybywało chętnych. Wysłuchiwanie zwierzeń trwało prawie dwa lata, setki osób w różnym wieku spędzało godziny z wolontariuszami – wielu z nich wyszło z samotności i depresji.

I jeszcze jeden z moich ulubionych obrazów – droga do Emaus, uciekający z Jerozolimy uczniowie i Wędrowiec, który do nich się przyłączył. On spokojnie i cierpliwie wysłuchał ich dramatycznych opowieści, oni zarzucili go swoim lękiem i rozpaczą – tak wielką, że całkowicie ich oślepiła. Nie rozpoznali Jezusa. Jednak On nie odszedł, został na wieczerzę i właśnie wtedy uczniowie Go rozpoznali. Co było dalej? Niemal biegiem wrócili do Jerozolimy – już bez lęku, strachu i przerażenia, bo wszystko opowiedzieli Jezusowi i zostali wysłuchani.

Starajmy się nie „spoilerować” ani naszych dzieci, ani znajomych lub nieznajomych dorosłych. Wysłuchanie opowieści, wsłuchanie się w przeżycia może uratować życie. Weekend majowy to wspaniały czas, aby wysłuchiwać się nawzajem.

Elżbieta Ruman

„Pielgrzym” [30 kwietnia i 7 maja 2023 R. XXXIV Nr 9 (872)], str. 4

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *