Boże Ciało – Adam Hlebowicz

To jedno z najpiękniejszych świąt religijnych. Zewnętrzna manifestacja wiary, a jednocześnie poczucie, że to sam Bóg wychodzi na nasze ulice, odwiedza podwórka, krąży po dobrze nam znanej okolicy. To także święto naszej solidarności we wspólnym tworzeniu czterech ołtarzy. I nie ma w tym nic zdrożnego, że każdy chce, aby to jego dzieło było bardziej okazałe od innych.

REKLAMA


Podobno najpiękniejsze ołtarze na Śląsku przygotowują w Chełmie Śląskim. Kto nie miał czasu zaangażować się w tworzenie ołtarza przy swojej ulicy, zawsze może tak ozdobić swój dom, jego okna, drzwi, że to przykuje uwagę uczestników procesji.
Najbardziej lubię być tego dnia na wsi. Wiejskie procesje połączone z długimi przemarszami wśród pól z dojrzewającym zbożem, zapachami, kolorami przydrożnych kwiatów to taka manifestacja połączenia Ciała i Krwi Chrystusa z całym stworzeniem, które jest przecież jego dziełem.
Początki tej tradycji sięgają XIII stulecia, gdy św. Julianna z Cornillon w Belgii, zakonnica ze zgromadzenia augustianek, miała wizję uroczystości Bożego Ciała. Potem zdarzył się cud eucharystyczny w Orvieto, gdy hostia niespodziewanie zaczęła krwawić. To wydarzenie skłoniło papieża Urbana IV do formalnego ustanowienia tego święta.
Cuda eucharystyczne mają oczywiście też dawniejszą tradycję. Już w 700 roku pewien wątpiący w prawdziwość przeistoczenia kapłan w trakcie liturgii spostrzegł, że trzymana przez niego hostia zamieniła się we fragment ludzkiego ciała, a wino w krew. Przebadane nowoczesnymi metodami profesora Odoardo Linoli na początku lat siedemdziesiątych relikwie wykazały, iż jest to krew człowieka grupy AB, a cząstki ciała to fragment mięśnia sercowego. Obie reprezentują tę samą grupę krwi, co krew znajdująca się na Całunie Turyńskim.
Cuda te powtarzają się w różnych miejscach świata do dzisiaj. Tak było w Buenos Aires w 1996 roku, a ówczesny arcybiskup stolicy Argentyny kardynał Jorge Mario Bergoglio, dzisiejszy papież Franciszek, nakazał jego naukowe przebadanie. Tak zdarzyło się w naszej Sokółce w 2008 roku, ale Kościół katolicki w takich wypadkach nakazuje wstrzemięźliwość w szybkim wydawaniu ocen i opinii.
Wyjątkowość uroczystości Bożego Ciała uświadomiłem sobie jeszcze mocniej w trakcie lektury wspomnień Marii Jefimow z przedwojennego Mohylewa na terenie wschodniej Białorusi. Autorka zapisków „Kresowianka w młynach historii” stwierdza, że tak pięknych procesji, jak w Mohylewie, nie pamięta z Wilna, Gdańska czy Gdyni, gdzie potem mieszkała. Wówczas wszystko organizowali młodzi ludzie, w uroczystościach uczestniczyły prawdziwe tłumy, nawet osoby prawosławne, a na największe uroczystości przyjeżdżali ludzie z tak zwanej okolicy. Władza sowiecka przerwała tę piękną tradycję, na szczęście tylko do czasu.

Adam Hlebowicz


„Pielgrzym” 2017, nr 13 (719), s. 5

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *