Wychowałem się w rodzinie, gdzie było wielu leśników. Zazwyczaj byli oni też myśliwymi. Dziś tzw. leśni ludzie trafili na języki.
Mój ojciec przez wiele lat piastował funkcję łowczego w kole myśliwskim. W dzieciństwie wielokrotnie uczestniczyłem w polowaniach, tych zbiorowych z wieloosobową naganką, jak i indywidualnych podchodach po dziką zwierzynę. Dzięki temu las stał się moim drugim domem, miejscem, gdzie nie czuję się obco i nigdy nie mam problemu z trafieniem na właściwą ścieżkę, choćbym las, bór czy nawet puszczę odwiedzał po raz pierwszy. Nie zostałem jednak myśliwym. Chyba przed laty zraził mnie, wtedy dorastającego chłopca, bardziej niż widok zwierzęcej krwi czy ciała padłych zwierząt brutalny, dosadny język myśliwych oraz ich brak higieny.
Dziś tzw. leśni ludzie, leśnicy i myśliwi trafili na języki. Leśnicy, bo wycinają lasy i zajmują się jedynie robieniem tzw. kasy. Myśliwi, bo obecnie zabijają tylko dla zabijania, tracąc dawne obyczaje i tradycje. Trwa prawdziwa nagonka na leśnych jako ludzi złych, nienowoczesnych, zapatrzonych jedynie w swoje własne interesy. Kulminacją tego ataku jest film „Pokot” Agnieszki Holland, nagrodzony już nawet na festiwalu filmowym w Berlinie. Zobaczyłem w kinie najnowsze dzieło wybitnej polskiej reżyserki i coś Państwu poradzę: nie marnujcie czasu i pieniędzy na ten film. Jest żenująco słaby, źle zagrany i nie wiadomo, co w nim gorsze: scenariusz czy reżyseria. Nade wszystko jest jednak bałamutny, przejaskrawia współczesne myślistwo, a końcowa teza tego obrazu, że życie jakiegokolwiek zwierzęcia może być więcej warte niż życie człowieka, trąci już prawdziwym absurdem, połączonym z jakimś prymitywnym pogaństwem.
Ten atak przeciwko leśnym prowadzi dziś wiele osób, w tym ludzi kultury i polityki. Jest ślepy, ideologiczny, nie oparty na faktach. Nie chcę w tym miejscu usprawiedliwiać całego świata łowieckiego i Lasów Państwowych. Na pewno i tu, jak w każdej grupie zawodowej czy społecznej, pojawiają się patologie i złe obyczaje. Jednak w dobie rozbuchanej, niekiedy mało mądrej ekologii, warto znaleźć właściwe proporcje pomiędzy tym, co dobre dla człowieka, a tym, co jest jedynie mrzonką niewielkiej, realizującej swoje cele grupy osób. Z pewnością dzisiaj warto na nowo zdefiniować pojęcia łowiectwa. Myślistwo z pewnością się spauperyzowało, zabijanie zwierzyny nie służy przede wszystkim zaspokojeniu głodu ludzi. W Lasach Państwowych chciałoby się częściej widzieć szlachetną obronę przyrody, mądre planowanie areałów leśnych niż tylko dobrze zarządzane, przynoszące krociowy dochód przedsiębiorstwo państwowe. Jednak warto poszukać i tu zasady złotego środka, a nie jedynie ekstremalnych rozwiązań współczesnej ideologii.
Adam Hlebowicz
„Pielgrzym” 2017, nr 7 (713), s. 5