Klęski, zwątpienia i radości króla Stanisława Leszczyńskiego – ks. Antoni Dunajski

Ogołocony z dóbr materialnych, nie zdawał sobie sprawy, jak drogocenny w swoim domu przechowywał – można nawet powiedzieć „wyszlifował” – diament w osobie swojej córki Marii.

REKLAMA

W opinii historyków wybór wojewody poznańskiego Stanisława Leszczyńskiego (1677–1766) na króla Polski był od samego początku nielegalny, ale w tamtej sytuacji – pod naciskiem króla Szwecji Karola XII –  konieczny, a przynajmniej politycznie uzasadniony. Według zapisów Woltera sam Leszczyński próbował się przed tą elekcją bronić – choćby dlatego, że ewentualni kandydaci, królewicze Jakub i Konstanty Sobiescy, byli w rękach Augusta Sasa, który ze swoim wojskiem podążał do Warszawy jako kandydat „oczywisty”. Niekonstytucyjny w tym momencie był fakt, że zanim dotarł będący już w drodze kontrkandydat
z dynastii Sasów, elekcję otworzył grający rolę interrexa biskup poznański Mikołaj Święcicki, a na „marszałka koronnego” zamianowano doraźnie pierwszego z rzędu kanonika. Koronacja Stanisława Leszczyńskiego na króla Polski odbyła się w kościele św. Jana
w Warszawie w roku 1704.
Leszczyński miał wielu kontestujących go przeciwników, więc jego w miarę skuteczne władanie mogło się realizować wyłącznie pod parasolem króla Szwecji Karola Gustawa. Gdy ten w lipcu 1709 roku poniósł klęskę pod Połtawą, Stanisław Leszczyński utracił nie tylko praktyczną możliwość sprawowania władzy królewskiej, ale musiał się z Polski ewakuować: przez Pomorze, Sztokholm i dowództwo nad wojskami szwedzkimi w walkach z Danią. Za swoją lojalność wobec Karola Gustawa otrzymał od niego w użytkowanie dziedziczną posiadłość w Palatynacie Nadreńskim ze skromnym, ale gwarantowanym dochodem z księstwa. Potem przyszły dalsze, spowodowane materialnymi kłopotami, przeprowadzki, aż wylądował z rodziną w Wissemburgu we francuskiej Alzacji.
Ogołocony z dóbr materialnych, nie zdawał sobie sprawy, jak drogocenny w swoim domu przechowywał – można nawet powiedzieć „wyszlifował” – diament. Uświadomili mu to niespodzianie francuscy dyplomaci, którzy przyjechali poprosić o rękę jego dwudziestojednoletniej córki Marii dla czternastoletniego wówczas króla Francji Ludwika XV. Wyglądało to na żart, ale bardzo szybko okazało się, że był to wybór świadomy i mądrze wykalkulowany. Francuski dwór, który – jak mawiano – przypominał raczej bawialnię, potrzebował mądrej, rozsądnej (niekoniecznie pięknej) żony i matki. Dla Leszczyńskich była to transakcja stulecia. Maria okazała się wspaniałą, mądrą i lubianą żoną, matką dziesięciorga dzieci i świątobliwą królową, inicjatorką wielu dzieł charytatywnych. W laicyzującej się już Francji stała się radosną twarzą katolickiego Kościoła, a w praktyce subtelną, ale skuteczną misjonarką.
W dużym stopniu dzięki niej po śmierci Augusta II Sasa Stanisław Leszczyński mógł wrócić do Polski i ponownie objąć tron królewski, ale już jako wzbudzający szacunek „teść króla Francji”. Pomogli mu w tym polscy magnaci, zwłaszcza Czartoryscy i Potoccy. Jednak to drugie królowanie – na skutek interwencji Rosji – trwało zaledwie trzy lata (1733–1736) i to tylko teoretycznie. Leszczyński abdykował więc po raz drugi. Przytulił go jako teścia król Francji Ludwik XV i dał mu we władanie księstwo Lotaryngii i Baru. Historyk Marcin Pielesz odnotował, że były wojewoda poznański i król Polski „zostawił po sobie pamięć dobrego gospodarza, opiekuna uczonych oraz mecenasa kultury i sztuki”. W 1743 roku wydał po polsku ważne dzieło „Głos wolny wolność ubezpieczający”, w którym sygnalizował Polakom konieczność kompromisu „między koniecznością reform a tradycją wolności szlacheckich”.

ks. Antoni Dunajski

„Pielgrzym” 2018, nr 1 (734), s. 33

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *