Gdańskie oko świadomości – rozmowa z dr. Bartoszem Kunką, prezesem firmy informatycznej AssisTech

Urządzenie C-Eye (ang. Consciousness Eye, czyli oko świadomości), stworzone przez gdańską firmę informatyczną AssisTech, powstało z myślą o osobach, których jedyną szansą na kontakt z otoczeniem są ruchy gałek ocznych. Z jednym z jego twórców, dr. Bartoszem Kunką, prezesem AssisTech, rozmawia Anna Mazurek-Klein.

REKLAMA


– Od lat starano się stworzyć metodę, która pozwoli w prosty sposób zamienić ruchy gałek ocznych w słowa i komunikaty. Pozwala na to właśnie C-Eye. System ten jest ulepszonym i wyposażonym w dodatkowe funkcje następcą CyberOka,  urządzenia, które otrzymało tytuł Polskiego Wynalazku 2013 roku, którego również Pan był współtwórcą.
– Tak. Wszystko zaczęło się kilka lat temu na Politechnice Gdańskiej, gdzie wówczas pracowałem. Nasze badania dotyczyły prac nad interfejsami multimodalnymi, czyli mówiąc prościej nad sterowaniem komputerem w inny sposób niż za pomocą myszy i klawiatury. Naszą uwagę przykuł system śledzenia punktu fiksacji wzroku. W zespole pod kierunkiem prof. Andrzeja Czyżewskiego opracowaliśmy wówczas autorski projekt CyberOka. Okazało się, że nasz naukowo-badawczy projekt szybko zyskał dużą popularność w Polsce. Zdając sobie sprawę z tego, że uczelnia nie prowadzi działalności komercyjno-biznesowej, a widząc potrzebę takiego urządzenia, wspólnie z Robertem Kosikowskim i Tomaszem Szwejerem założyliśmy firmę, która przyjęła sobie za misję wdrożenie tego produktu na rynek, wyjścia naprzeciw oczekiwaniom wielu chorych i ich rodzin. Urządzenie w obecnej postaci (jak wygląda i w jaki sposób funkcjonuje) powstało w ramach prac naszej firmy. Z uczelni wynieśliśmy jedynie ideę, sposób pracy związany z wykorzystaniem kanału wzrokowego. Bardzo szybko podjęliśmy prace wdrożeniowe. Nasza spółka powstała w czerwcu 2014 roku, a już w październiku i listopadzie tego samego roku gotowe były pierwsze urządzenia.

– Na czym polega innowacyjność tego urządzenia?
– Innowacyjność C-Eye polega na tym, że wykorzystujemy w nim kanał wzrokowy, czyli ruch gałek ocznych pacjenta niekomunikującego się za pomocą mowy czy gestów, i w ten sposób dostarczamy lekarzom i terapeutom narzędzie do diagnozy, terapii i komunikacji. Twierdzę, iż ci ludzie są w najgorszym więzieniu świata, niby na wolności, a tak naprawdę zamknięci w ciele. Im właśnie ma pomóc nasze urządzenie. C-Eye dostępne jest w dwóch wariantach: w wersji profesjonalnej, dedykowanej placówkom medycznym i terapeutom, oraz w wersji do użytku domowego. Pomaga osobom z dysfunkcjami neurologicznymi, najczęściej po ciężkich uszkodzeniach mózgu, np. urazach czaszkowo-mózgowych, do których doszło na skutek wypadków komunikacyjnych, udarach,  niedotlenieniu wskutek zatrzymania krążenia czy podtopienia. Urządzenie umożliwia zobiektywizowaną ocenę stanu świadomości osób w śpiączce, które odzyskały przytomność, ale nie mogą nawiązać kontaktu z otoczeniem. Umożliwia komunikację z pacjentem sparaliżowanym, pozornie pozbawionym możliwości porozumiewania się. Niestety, w przypadku tej grupy pacjentów często dochodzi do błędnych diagnoz – chory zostaje zdiagnozowany jako osoba w stanie wegetatywnym, a tymczasem okazuje się, że w około 40 proc. przypadków osoby te mają zachowaną świadomość, co więcej – niejednokrotnie jest ona zachowana w pełni (to tzw. zespół zamknięcia). C-Eye nie tylko wspiera komunikację z pacjentami, ale przede wszystkim stymuluje ich funkcje poznawcze, poprawia koncentrację i koordynację wzrokową. Efektem pracy z urządzeniem jest zmniejszenie zdezorientowania i bezradności chorego oraz – w wielu przypadkach – zauważalne usprawnienie funkcjonowania mózgu dzięki uruchomionym wskutek stymulacji mechanizmom naprawczym, w szczególności plastyczności mózgu.

– Jak zatem działa system C-Eye, zapewniający niewerbalną komunikację?
– System wyznacza miejsce na ekranie, na które patrzy pacjent, wystarczy, że ma sprawne tylko jedno oko, i już może pracować z urządzeniem. Może nie tylko na ekranie wskazać wzrokiem odpowiedni rysunek czy zdjęcie, ale również litery, a więc formułować całe wyrazy, a nawet zdania. Nasz system wyposażony został w multimedia, które stanowią gotowy materiał diagnostyczno-terapeutyczny. Zawiera ponad 50 gotowych zestawów ćwiczeń, posiada możliwość tworzenia własnych ćwiczeń oraz weryfikacji odpowiedzi pacjenta i ich historii. To efekt pracy całego zespołu, współpracujących z nami neurologów, psychologów i logopedów.

– Obecnie urządzenie jest już wykorzystywane w niektórych szpitalach, ośrodkach rehabilitacji neurologicznej i opieki długoterminowej w Polsce oraz przez rodziny polskich pacjentów. Czy otrzymujecie Państwo informacje zwrotnie o jego zastosowaniu?
System C-Eye chwalą zarówno lekarze, jak i terapeuci, jednak najważniejsze jest to, czym jest dla pacjentów i ich najbliższych, którzy nareszcie mogą się ze sobą porozumieć. Otrzymujemy od rodzin listy, w których opisują sposób komunikowania się za pomocą C-Eye. Pozwolę sobie na przytoczenie niektórych wypowiedzi. Pani Beata, żona pana Tomasza, tak do nas napisała: „Przez 4 miesiące leczenia męża w szpitalu po udarze myślałam, że nie ma z nim kontaktu. A praca na C-Eye pokazała, że mąż jest świadomy tego, co dzieje się wokół niego. Co najważniejsze: mógł przekazać nam swoje emocje, obawy i potrzeby. I to «kocham cię», pokazane przez niego, dodało mi sił do dalszej walki z chorobą”.
Rodzice 27–letniej Kasi z mózgowym porażeniem dziecięcym napisali, że jest to dla nich urządzenie marzeń, na które czekali 25 lat. Dzięki niemu Kasia wykonuje wszystkie dostępne ćwiczenia. Najbardziej lubi zadania, w których użyte są kolorowe zdjęcia odwzorowujące rzeczywistość. Komunikuje się z otoczeniem za pomocą gotowych komend i obrazków (piktogramów). Kasia stawia przed sobą nowe wyzwania, chce nauczyć się biegle pisać za pomocą wirtualnej klawiatury. Obecnie powoli, literka po literce, zapisuje proste zdania. Z kolei pani Alicja doświadczyła rozległego udaru mózgu, w wyniku którego doszło do całkowitego unieruchomienia ciała, po czym nie wykazywała żadnych zewnętrznych objawów świadomości. Zgodnie z diagnozą lekarską pani Alicja nie poruszała celowo nawet gałkami ocznymi. Jej stan został określony jako wegetatywny. Przed różnymi zabiegami chirurgicznymi lekarze nie chcieli jej nawet znieczulać, twierdząc, że i tak niczego nie czuje i nie rozumie. Po 7 latach od zdarzenia chora trafiła do ośrodka rehabilitacji neurologicznej, wykorzystującego w codziennej pracy C-Eye. Mąż pani Alicji czuł, że stan żony nie jest tak beznadziejny, jak twierdzą lekarze, i wierzył w to, że żona udowodni wszystkim, że czuje i rozumie wszystko, co się z nią i wokół niej dzieje. Podczas pierwszej sesji badawczej pani Alicja wykonała prosty, ale rewolucyjny gest – odwróciła głowę w kierunku C-Eye. Wyniki kolejnych sesji były coraz bardziej optymistyczne. Już podczas 4 sesji chora była w stanie swobodnie obsługiwać urządzenie, co więcej, wykonała poprawnie wszystkie prezentowane zadania.
I to właśnie napawa mnie optymizmem. Opierając się na doświadczeniach pacjentów, terapeutów oraz lekarzy, cały czas będziemy poszukiwać nowych rozwiązań, które pomogą zaspokoić konkretne potrzeby osób, dla których C-Eye jest jedynym środkiem komunikacji ze światem.


„Pielgrzym” 2016, nr 23 (703), s. 26-27

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *