Amerykański brzeg Leopolda Tyrmanda

„Leopold Tyrmand był nie tylko bezlitosnym krytykiem komunizmu, ale także arbitrem warszawskiej elegancji, znawcą i namiętnym propagatorem zakazanego w czasach stalinowskich jazzu”, między innymi te słowa przeczytać można w uchwale Sejmu ustanawiającej rok 2020 Rokiem Leopolda Tyrmanda. Z Katarzyną Igą Gawęcką, współautorką książki i dokumentu o amerykańskim etapie życia pisarza, rozmawia Iwona Demska.

REKLAMA


– Wyzwanie, jakie podjęłaś, wydaje się być z gatunku tych mission impossible. Wtedy jeszcze bez artystycznego portfolio, kontaktów i – jak przypuszczam – dużych pieniędzy. Leopold Tyrmand musiał mocno zawładnąć twoją wyobraźnią.
– (śmiech) Tak rzeczywiście było! Przeczytałam i zafascynowałam się „Dziennikiem 1954” Tyrmanda, i od razu pomyślałam, że chciałabym się z nim spotkać. Jak się później okazało, nie było go już wtedy w Polsce i mało kto tak naprawdę wiedział, co się z nim działo po wyjeździe z Polski w 1965 roku. Kilka lat później wyjechałam do Stanów Zjednoczonych i chyba jak większość młodych ludzi w tym czasie, zabrałam ze sobą kilka książek, w tym „Dziennik…” Tyrmanda. Proszę sobie wyobrazić, że w małej miejscowości niedaleko Nowego Jorku, w New Canaan w stanie Connecticut, w której zamieszkałam, mieszkał także Leopold Tyrmand i to tam opracowywał swoje dzienniki! (…)


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika „Pielgrzym” (02/2020).

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *