XVIII i XIX NIEDZIELA ZWYKŁA
XVIII NIEDZIELA ZWYKŁA
„Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody!”
„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?”
Według przekazu Izajasza, Bóg zaprasza wszystkich głodnych i spragnionych (por. cytat w tytule; Iz 55,1), aby przyszli do Niego, a On ich nasyci. Nie będą musieli płacić za wino ani mleko, a będą mogli jeść do woli wszelkie przysmaki. Nie o wykwintność dosłownie rozumianej uczty tu chodzi, bo w tekście pojawia się termin „dusza”. Za pomocą wybornych potraw Bóg chce zobrazować dużo większe dobra, jakie staną się dostępne ludziom, po tym jak zawrze z nimi nowe, wieczyste przymierze. Już tu na ziemi Pan nie zostawia bez opieki swoich wiernych, o czym w swej dziękczynnej modlitwie informuje psalmista: „Ty ich karmisz we właściwym czasie” (Ps 145,16). O tej materialnie rozumianej hojności Boga mogły przekonać się tłumy słuchaczy Jezusa. Mając do dyspozycji zaledwie pięć bochenków chleba i dwie ryby, Nauczyciel zdołał nakarmić około pięć tysięcy mężczyzn (liczby dzieci i kobiet ewangelista Mateusz nie zanotował) (por. Mt 14,13–21). Ciągle jednak musimy pamiętać, że dobra doczesne, które z miłości Boga i w ramach Jego opatrzności otrzymujemy na tym świecie, ukierunkowują nas zawsze na dobra wyższe. A najwyższą wartością jest miłość. Św. Paweł przekonuje, że nikt nie jest w stanie nas odłączyć od miłości do Chrystusa (por. cytat w podtytule; Rz 8,35). Miłość Pana do nas pozostaje oczywiście nienaruszalna, ale miłość z naszej strony narażona jest na szwank wskutek różnych przeciwności i doświadczeń. Ta miłość zaradza wszystkim potrzebom człowieka: gasi wszelki duchowy głód i pragnienie.
XIX NIEDZIELA ZWYKŁA
„Pana nie było w wichurze”
„Przyszedł do nich, krocząc po jeziorze”
Okoliczności, w których Bóg przychodzi do człowieka, bywają różne. Prorok Eliasz musiał sprostać niekorzystnym fenomenom natury na górze Horeb. Najpierw była to wichura, potem trzęsienie ziemi, wreszcie ogień. Eliasz nasłuchiwał przychodzącego Pana, ale nie spotkał Go ani w wichurze (por. cytat w podtytule; 1 Krl 19,2), ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Wszechmocny przyszedł „w szmerze łagodnego wiatru” (1 Krl 19,12). Kiedy apostołowie przepływali przez jezioro Genezaret, zaskoczyła ich wichura. Fale miotały łodzią, prawie ją wywracając. W tych niesprzyjających okolicznościach pogody nagle ujrzeli Jezusa kroczącego po wodzie (por. cytat w podtytule; Mt 14,25). A kiedy wsiadł z nimi do łodzi, wiatr się uciszył. Gwałtowne zjawiska są w Biblii często tłem, w którym pojawia się Stwórca. Ale kiedy On już do człowieka przyjdzie, przyroda natychmiast się uspokaja. Pan przynosi pokój (por. Ps 85,9) i z łagodnością pochyla się nad człowiekiem, który pozostaje Mu wierny. Warto o tym pamiętać, nie tylko, kiedy sami znajdziemy się w niebezpieczeństwie z powodu gwałtownej pogody, ale także wtedy, gdy to fale nieprzychylnych doświadczeń miotają nami i próbują nas zniszczyć. Ileż to życiowych burz doświadczyliśmy! Ich przyczyną mogą być m.in. popełniane przez nas grzechy. Wyrzuty sumienia stają się wówczas wichrami, które nas niepokoją i nie pozwalają na doznanie ulgi. Potęgują „wielki smutek i nieustanny ból” (Rz 9,2). Warto w takich chwilach wołać jak Piotr: „Panie, ratuj mnie!” A On przywróci nam pokój.
Więcej przeczytasz w 16. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [6 i 13 sierpnia 2023 R. XXXIV Nr 16 (879)], str. 6-7.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.