Powtórnie się narodzić – ks. Sławomir Kunka

Jezus ma różnych uczniów, a uczniowie ci mają różne ograniczenia. Łączy ich jednak Jego miłość. Zatem tak wiele może wydarzyć się „po drodze” od Judaszowego samooskarżenia: „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” (Mt 27,4), do Tomaszowego wyznania: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28).

REKLAMA

Pomiędzy tymi skrajnymi punktami wydarzeń paschalnych jest miejsce na nasze opamiętanie, nawrócenie i podążanie drogą ku nowemu życiu.

Oczyszczenie pragnień i obudzenie świadomości

Nie od posypania głowy popiołem zaczyna się Wielki Post, lecz od podjęcia decyzji, że potrzebne jest nam nawrócenie. Sam popiół niczego nie zmieni, a jedynie ma nam pomóc w uświadomieniu, że nasze serca potrzebują skruchy. Nawrócenie dokonuje się zawsze we wspólnocie. Potrzebujemy siebie, aby przeżyć łaskę tego okresu liturgicznego. Wyznaczenie pewnej drogi to darowanie urazów i naprawienie wyrządzonych krzywd w imię Jezusa. 

Zewnętrzne znaki i symbole mają jedynie ułatwić nam przeżywanie istotnych elementów roku liturgicznego, nie mogą zaś ich zastąpić. Choinka i opłatek nie stanowią alternatywy wobec stanu łaski uświęcającej człowieka wyczekującego spotkania z Nowonarodzonym. Podobnie i kolekcjonowanie obrazków rozdawanych za udział w nabożeństwie drogi krzyżowej czy poświęcenie pokarmów na wielkanocne śniadanie nie zastąpi nam radości odkrycia, że Ten, którego grzechami swymi posłaliśmy na Krzyż, zmartwychwstał i pragnie się z nami spotkać.

Tajemnica ludzkiego serca

Tylko Bóg zna nasze serca. Tylko On wszystko wie i wszystko rozumie. On „bada nasze serca” (1 Tes 2,4). Dobry Bóg wie doskonale, że serca nasze są dla nas samych wielką tajemnicą (Jer 17,9–10). Jeśli serce nasze jest dobre, wówczas i czyny, słowa i wszelkie myśli będą dobre. „Przecież z obfitości serca usta mówią” (Mt 12,34). Gdy zaś w sercu mieszka zło, wówczas czyny stają się wyrazem tego zła. „Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa” (Mt 15,19). Człowiekowi tak trudno wniknąć w głębię swego własnego serca. Dla Boga jednak jest to możliwe, gdyż On „rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc” (1 Kor 4, 5). Ostatecznie przecież „wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4,13). To owoc miłosierdzia Bożego, że sąd należy do Pana, a nie do nas samych.

Serce pierwszego spośród Apostołów

Jednym z trudniejszych do przejścia etapów na drodze ku Zmartwychwstałemu jest odkrycie własnej słabości, a nawet samemu przeżycia upokorzenia. Przypomnijmy sobie historię jednego z apostołów. Szymon Piotr bardzo kochał swego Pana. Poszedł za Nim z największą radością, czuł się przy Nim szczęśliwy. Wyrazem jego miłości do Jezusa była nawet nieudana próba odwiedzenia Pana od męczeńskiej śmierci, za którą został ostro upomniany (Mt 16,23). Podobnie złożona deklaracja: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć” (Łk 22,33), po której dowiedział się, że trzykrotnie wyprze się Chrystusa jeszcze tej nocy. Jak wreszcie rozumieć to, co wydarzyło się w Ogrójcu, gdy ludzie prowadzeni przez Judasza przyszli pojmać Jezusa? „Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho” (J 18,10). Przecież obrona to także wyraz troski o Mistrza, choć i tym razem zachowanie Piotra spotkało się ze słowami sprostowania: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?” (w. 11). Później Szymon Piotr razem z Janem szli za Jezusem, aby choć z ukrycia towarzyszyć Temu, którego tak kochał, choć wciąż jeszcze mniej niż samego siebie.

Potem były łzy, gdy już spełniła się zapowiedź wyparcia się Mistrza (Łk 22,62). Od tego czasu tak wiele działo się w sercu tego ucznia, że nawet trudno o tym myśleć. Co przeżywał, gdy po zaparciu się Mistrza spotkał Jego Matkę, co Jej powiedział? To pytania, które muszą pozostać bez odpowiedzi. Ostatecznie, gdy Piotr spotkał Zmartwychwstałego, mógł trzykrotnie wyznać Mu swoją miłość, a po latach oddał nawet za Chrystusa własne życie. Zranione Serce Pana uzdrowiło przebaczeniem zalęknione serce ucznia. Gdy Piotr oddawał swe życie, już nie myślał po ludzku, lecz po Bożemu (por. Mt 16,23).

Nawrócenie czy „przewietrzenie”?

Każdy etap życia jest odpowiedni, aby wzbogacić swoją wiarę i miłość do Boga. Nie ma chwili, której nie można by przeznaczyć na duchową odnowę. Uczniowie Chrystusa winni całe życie uczynić drogą swego nawrócenia. Wielki Post jest jednak szczególnym czasem łaski. Wiąże się on z udziałem w rekolekcjach szkolnych i parafialnych, w nabożeństwach Gorzkich żali i drogi krzyżowej. Już słowa z perykopy ewangelicznej, które liturgia słowa podaje nam w Środę Popielcową, stanowią Chrystusowe ostrzeżenie przed religijnością płytką i fałszywą: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli” (Mt 6,1). Chrystus pragnie ostrzec nas przed życiem na pokaz, dla ludzkich pochwał i doraźnych zysków. Jego uczniowie winni być skromni i pokorni, upatrując swoją nadzieję w miłosierdziu Ojca, który „widzi w ukryciu” (Mt 6,4).

Nawrócenie o 360 stopni to tylko „przewietrzenie”, a nam chodzi o prawdziwą zmianę, o odnowienie wszystkiego miłością Chrystusa. Jego wola ma zastąpić miejsce naszych zachcianek. Pełne obroty są dobrze widziane w łyżwiarstwie figurowym, ale nie w życiu duchowym. W nawróceniu obrót wykonuje się o 180 stopni, aby rozpocząć na nowo – z nowymi pragnieniami i z całkowitym oddaniem Ojcu przez Niepokalaną.

Przebaczenie płynące z Krzyża

Gdy Jezus został przybity do Krzyża, modlił się za swych oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Ukrzyżowany miał jasną świadomość ich grzesznej nieświadomości. Oprawcy bowiem nie wiedzieli, jaki wielki ból zadają, nie wiedzieli też, Komu tym razem go sprawili. Tym bardziej nie mieli pojęcia, że właśnie znaleźli się na pierwszym planie realizacji odwiecznych planów Ojca (Ef 1,4–12). Stojąca pod Krzyżem Maryja słyszała słowa tej modlitwy najwyraźniej. Ona też jako pierwsza ze wszystkich uczennic Pana przyjęła je za własne. Teraz tu, na Golgocie, ujawniła się Jej miłość do Ojca wszelkiego stworzenia, którą już przed wiekami po swojemu wypowiedział Abraham (Rdz 22). Maryjne „fiat” sięga od Nazaretu, poprzez Golgotę, aż do nieba i przyjmuje formę hymnu bez końca ku czci Trójjedynego Boga.

Już opis Zwiastowania ukazuje Najświętszą Pannę jako Tę, która rozważa i żyje słowem Pana (zob. Łk 1,29). Podobnie relacja mówiąca o pasterzach, pierwszych świadkach narodzin Zbawiciela, podaje, że „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Z opisu sceny ze świątyni dowiadujemy się, że „Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2,51). Jej Niepokalane Serce zawsze wsłuchane w słowo Pana pozostało wierne, nawet gdy wypełniało się proroctwo Symeona i Jej duszę przeniknął miecz boleści, aby „na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35).

* * *

Słowa Jezusa wypowiedziane do Nikodema: „Trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3,7), są najlepszym streszczeniem istoty wielkopostnych ćwiczeń duchowych. W tym czasie mamy odnaleźć się z naszymi ograniczeniami pod Krzyżem Pana. Jak dobrze, że obok nas zawsze stoi Matka. Pod Jej Niepokalanym Sercem nasze serca nauczą się bić rytmem odwiecznej miłości Ojca, który nas stworzył. Tylko Ona może nas przytulić do Serca Boga.

ks. Sławomir Kunka

„Pielgrzym” 2018, nr 3 (736), s. 18-19

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *