Nie byłoby Piłsudskiego, symbolu niepodległej Polski, bez Magdeburga. Nie byłoby Magdeburga, gdyby wcześniej nie było Gdańska i tego
wszystkiego, co się tu wydarzyło.
Noc z 22 na 23 lipca 1917 roku. Na gdańskim dworcu zatrzymał się jadący z Warszawy pociąg z niecodziennymi pasażerami – Józefem Piłsudskim i jego zastępcą Kazimierzem Sosnkowskim. Polscy działacze bynajmniej nie przybyli do miasta nad Motławą w celach turystycznych. Po wyjściu z pociągu znaleźli się w kwartale obecnych ulic Nowe Ogrody, Strzelecka, Kurkowa i 3 Maja. W kompleksie budynków z czerwonej cegły mieściło się gdańskie więzienie. To tam dwóch Polaków miało oczekiwać na wyrok niemieckiego sądu. Groziła im kara śmierci.
Tydzień na restauracyjnym wikcie
Polaków aresztowano po tzw. kryzysie przysięgowym, gdy w odpowiedzi na wezwanie Piłsudskiego żołnierze I i III Brygady Legionów Polskich odmówili złożenia przysięgi na „wierne braterstwo broni z Niemcami i Austro-Węgrami”. Niemcy uznali to za przejaw buntu. Legiony zostały rozwiązane. Szeregowych i podoficerów, którzy odmówili złożenia przysięgi, internowano w obozie w Szczypiornie pod Kaliszem, a oficerów w obozie w Beniaminowie pod Zegrzem. (…)