Jedni mają tęczę w sercu, inni pragną nią wymachiwać. Dwie Polski, jeden świat. A może jedna Polska i dwa światy.
Dostrzegłem ich jadąc do pracy. Nie sposób było nie zauważyć takiej grupy. Wszyscy podobnie wyglądający, raczej młodzi, brodaci, zielone kurtki, kaptury na głowach, nieśli naręcza trzonków do flag, zwinięte transparenty, ktoś ciągnął wózek z generatorem. Przyciągali wzrok podobnym wyglądem, ale i zorganizowaniem. Drużyna, bojówka, wynajęta firma w jednolitych uniformach – takie można było odnieść wrażenie. Po chwili rozstawili się przed budynkiem. Było ich łącznie może trzydziestu. Traf chciał, że tego dnia wewnątrz odbywał się finał dziecięcego festiwalu „Okularnik”. Rodzice ze swoimi małoletnimi pociechami przeciskali się pomiędzy policją, rozstawiającą swoje transparenty, pikietą i ochroniarzami wewnątrz budynku. (…)