Piwo, lody i… egzekucja – Jan Hlebowicz

W letni, ciepły dzień ludzie, powoli popijając oranżadę, czekali na wykonanie wyroku. Potem rzucili się w kierunku wisielców. Zaplanowany przez władze „piknik” wymknął się spod kontroli…

REKLAMA


4 lipca 1946 roku w Gdańsku odbył się wstrząsający spektakl. Jeden z trzech w powojennej Polsce. Alojzy Nowicki, w latach 1946–1947 zastępca naczelnika aresztu śledczego, chcąc nie chcąc, został jego reżyserem. „Zorganizować egzekucję jedenastu zbrodniarzy, oprawców ze Stutthofu, i to publiczną? Wybudować szubienice? Byłem przerażony. To było wielkie logistyczne przedsięwzięcie. Sznury musieli pleść więźniowie, bo nie mieliśmy skąd ich wziąć” – wspominał.

Atmosfera pikniku
Tamtego dnia dawny Stolzenberg, zwany dzisiaj Wysoką Górą, przeżył prawdziwe oblężenie. Już trzy dni wcześniej gazety donosiły o terminie egzekucji. Niektóre zakłady pracy ogłosiły nawet dzień wolny i zapewniały pracownikom transport na miejsce kaźni. Zabroniono jedynie udziału dzieci. Nikt jednak nie przestrzegał tego zakazu. Z materiałów źródłowych wynika, że wieszaniu zbrodniarzy przypatrywało się od 10 tysięcy do nawet 250 tysięcy osób. Ludzie wchodzili na drzewa i dachy niższych budynków, żeby móc cokolwiek zobaczyć. Panowała atmosfera pikniku.


Więcej przeczytasz w 14. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [11 i 18 lipca 2021 R. XXXII Nr 14 (825)]

TUTAJ można zakupić najnowszy (14/2021) numer dwutygodnika „Pielgrzym”:
https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-142021/287

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *