Nie musimy już przygotowywać jedzenia w domu. Czy to zbyt odważna hipoteza? Wydaje mi się, że nie. I spróbuję to udowodnić.
Jeśli wracacie do domu po pracy i nic wam się nie chce, tak bardzo, że nawet przygotowanie kanapki przypomina wam rąbanie drzew w tajdze, macie kilka możliwości. W najbliższym sklepie kupicie kilka gotowych potraw na zimno lub do podgrzania: sałatki, kanapki, pierogi, makarony, dania curry i wiele innych. Jest ich coraz więcej, a producenci ścigają się w serwowaniu dań bardziej „bio” lub „eko”. Nie oszukujmy się, w większości takich propozycji jest jakaś substancja lub związek chemiczny, pozwalający temu gulaszowi wypoczywać sobie tydzień na półce i nie zamienić się w pleśniowy zagajnik. Wybierajcie zatem takie, które mają naprawdę bardzo krótki czas przydatności do spożycia. (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika „Pielgrzym”.