Wiem, tytuł felietonu brzmi złowrogo, a nawet obrazoburczo. Nie martwcie się. Wcale nie zamierzam wywalić z menu potrawy równie popularnej, jak schabowy.
Marchewka z groszkiem. Ech… Ten obiadowy dodatek to król naszych stołów. Przypomnijcie sobie obiady z ubiegłego tygodnia. Albo zajrzycie do przedszkolnych, szkolnych czy zakładowych stołówek, do barów czy restauracji. Znajdziecie go wszędzie. Spójrzcie też na sklepowe półki. Możecie go kupić zamrożonego, w puszce lub w słoiku. A czasami już gotowy i jeszcze gorący. I chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że każdy z nas ma jakieś wspomnienie związane z tą potrawą. Moje jest takie: kiedyś, dawno, dawno temu, pod nieobecność rodziców opiekowała się mną mama Zbycha z siódmego piętra. Zbyszek, zwany Zbyniem, był moim kolegą i całą podstawówkę przesiedzieliśmy w jednej ławce. Na wszystkich lekcjach. Mama Zbynia ugotowała dla nas zupę, a na drugie danie przed każdym z nas postawiła talerz z porcją marchewki z groszkiem. Dlaczego to pamiętam? (…)