A co mi tam. Zaryzykuję. Przeglądając dziś wszelakie portale społecznościowe, w co drugiej rubryce poświęconej hobby znajdziemy „podróże”. Ludzie w podróży widzą wiele: wolność, szansę na przewietrzenie zmęczonego pracą umysłu. Dla jeszcze innych to sposób na odreagowanie. Czasem okazja do zarobienia dodatkowych pieniędzy. A czasem czysta pasja. Po prostu.
U mnie na początku żaden z wymienionych powodów się nie pojawił. Corocznego wakacyjnego wypadu rodzinnego na Podlasie nie postrzegałem jako jakiejś „podróży”. To był raczej swego rodzaju obóz. Z podchodami, ogniskami, graniem w piłkę, kąpielą w jeziorze. Miesięczna idylla w lesie. Niezapomniany czas. Ale żeby „podróż”? Tą była raczej wycieczka co starszych z nas rowerami wokół jeziora Wigry. Ale czy to było znowu takie atrakcyjne? Odczuwały to na pewno nieprzyzwyczajone do takiego kilometrażu pośladki – obolałe po całodziennej jeździe. Był jakiś cel, do którego należało dojechać, bo inaczej wycieczka uznana byłaby za nieudaną. Nie, nie… Dla dziesięcioletniego malca „podróż” nie była spełnieniem marzeń. Wolałem raczej pogoń za piłką na letniej polanie i zabawy w przepychanki na kocu z młodszym bratem.
Marzenie
Mijały jednak kolejne lata. Czas robił swoje. Człowiek sięgał dalej. Wzrokiem, myślą. Także marzeniami. Poniższą scenkę opisałem we wstępie do książki „Czekając na Duida”. Można by ją nazwać „kiełkowaniem męskiego marzenia”. Chłopięcej wizji, która z każdym rokiem nabierała bardziej realnych kształtów. A jak to było?
– Mamo… – chłopiec wcale jeszcze nie spał, choć nadal tarł oczka. – A ta Nibylandia to naprawdę istnieje?
– Oczywiście, że istnieje, kochanie.
– Mamo…
– Tak, synku… – szeptała usypiająco.
– A jak do niej trafić?
– Widzisz… Musiałbyś zapytać Piotrusia Pana. Tylko on wie.
– Aha… – taka odpowiedź zupełnie malcowi wystarczała. Na ten moment, okres dziecięcej fantazji i nieskomplikowanych relacji jest czymś zupełnie akceptowalnym. Logicznym i jasnym.
Chłopiec rósł. Mijał kolejny rok. I kolejny. I jeszcze jeden. A tajemnicza kraina coraz częściej gościła w jego wyobraźni, w jego snach. Rozmyślał o niej podczas zabaw z rówieśnikami w piaskownicy. (…)