Niech żyją policzki!

REKLAMA

Chef Kacper spowodował, że mój brat zjadł ozory. Spowodował także, że jak tylko w karcie są policzki wołowe, to pędzę tam tak szybko, że mój rower zmienia geometrię skrzydeł.

To kolejny dział kulinariów, który dzieli ludzkość. Oczywiście na tych, co jedzą, i na tych, co myślą o głowiźnie ze wstrętem. Cóż, przyczyny tej niechęci drzemią… w samej głowie. A dokładnie w dwóch głowach. Tej jednej nie mieści się w głowie, że można zjeść tę drugą, wieprzową, wołową czy jagnięcą. Wiem, nie brzmi to zbyt zachęcająco.

A głowizna przecież znana jest od dawna. Przede wszystkim dlatego, że wyhodowanie prosiaka czy krowy wcale nie było proste, a z pewnością było droższe niż dziś. Skoro więc hodowca zdecydował się na ubój, to wykorzystywał wszystko. Bo wyrzucić – to grzech. A że marnotrawienie jedzenia na szczęście nie jest naszą cechą narodową, stąd w naszej kuchni wszystkie móżdżki, ozorki, zimne nóżki i galaretki z głowizną. I pieczony świński łeb na kapuście. To nasz wkład w tę inną stronę kulinariów, ale za to jaki smaczny. (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *