MIĘDZY KOŚCIOŁEM a…

Wydawało się, że powoli starzejąc się, będę zamierał. Jak sosna pozbawiona szyszek. Jak pustynia, której piasek zasypuje ostatnie spłowiałe źdźbła. Tymczasem nie, bo wraz ze mną idzie niespodzianka.

REKLAMA

Będą emocje, jakiś stres, napięcia umysłu i ciała – adrenalina. Na tym polegała tajemnica organizowania przeze mnie kilkunastodniowych obozowisk namiotowych i biwaków. Zawsze mówiłem, że szkoda czasu i autokaru dla mniej niż 30–40 osób. Odpowiadała mi wioska namiotów z dużą kuchnią, z wielkim namiotem wojskowym (prowizoryczną świetlicą podczas deszczów lub wiatrów, Miejsce, ciepłej wody dla kąpieli i mycia, zwłaszcza włosów u dziewcząt). Ta praca, podział zajęć, program dnia, zabawy, kąpiele w jeziorze, msze polowe, drogi krzyżowe, gry, śpiewy, ogniska, no i smaczne jedzenie… rozbudzały we mnie pozytywne napięcie. Stres dodatni. Energię. Przyznaję, kochałem napięcie w obozowisku, twórczość grupy i wychowawców, ryzyko i spontaniczność, planowanie i swobodę. (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *