Nie zjadłem pieczonych kanarków – Sławek Walkowski

Miało być mnóstwo egzotycznych smaków. A było tak, jakbym wszedł do popularnego dyskontu i trafił akurat na tydzień hiszpański.

REKLAMA


Na lotnisku Reina Sofia na Teneryfie wysiadłem z wnętrza Boeinga 737 i skierowałem się w stronę hali przylotów. Głęboko wciągnąłem powietrze. O, tak. To było to, za czym nieustannie tęsknię – specyficzne powietrze, powietrze południa i tropików. Ciepłe, pełne zapachu oceanu, wiecznie zielonych roślin i czegoś, czego nie potrafię w pełni określić. Wydaje mi się, że to aromat niespodzianki, przygody, zapach luzu, beztroski i wolności. Powiew ciepłego wiatru sprawił, że uśmiechnąłem się szeroko i mruknąłem: „Nareszcie”. Teneryfa gościła mnie zaledwie kilka godzin. Na pokładzie samolotu śmigłowego ATR-72 przemknąłem nad oceanem i przywitałem w ciemnościach Gran Canarię. Kiedy rzuciłem swój plecak na łóżko w mieszkaniu w Maspalomas, mój brat zdecydował: „A teraz chodźmy po piwo”. (…)

Sławek Walkowski


Więcej przeczytasz w 2. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [24 i 31 stycznia 2021 R. XXXII Nr 2 (813)]

TUTAJ można zakupić najnowszy (2/2021) numer dwutygodnika „Pielgrzym”:
https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-22021/287

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *