Czy można przerwać Mszę św.?

Droga Redakcjo!

REKLAMA

Już po raz drugi w życiu byłam świadkiem następującego zdarzenia w kościele: trwała Msza św., ksiądz wygłaszał homilię, której wszyscy w ciszy i skupieniu słuchali. Naraz w ławkach środkowej nawy zaczął się ruch, nerwowe rozmowy, wreszcie wybiegła stamtąd osoba z telefonem komórkowym przy uchu. No tak – pomyślałam – pewnie ktoś źle się poczuł. Faktycznie, wkrótce wyniesiono na powietrze starszą kobietę, za nią kilka krzeseł, na których ją położono. Po chwili usłyszeliśmy sygnał karetki pogotowia. Przez cały ten czas ksiądz mówił swoje kazanie. Zastanowiłam się – a gdyby ta kobieta w tym momencie umierała, gdyby potrzebna jej była bezpośrednia rozmowa z kapłanem? Czy jednak któryś z księży celebrujących Mszę (niekoniecznie ten, który mówi kazanie) w takiej sytuacji nie powinien podejść, zareagować, zachować się mniej więcej tak jak przy wypadku drogowym? Wdzięczna będę za odpowiedź.

Emilia K. (nazwisko i adres do wiadomości Redakcji)


Szanowna Pani Emilio!

Długo się zastanawiałem nad odpowiedzią na przedstawiony przez Panią problem – sytuację, która wydarzyła się i co więcej, zapewne będzie miała jeszcze miejsce w przyszłości. Takie zdarzenia przecież, szczególnie gdy na Mszy św. jest większa liczba wiernych, nie należą do rzadkości. Pamiętam taki przypadek, gdy podczas odprawianej przeze mnie Mszy św., w trakcie składania darów ofiarnych, podszedł do ołtarza pracownik firmy kurierskiej i położył na nim paczkę zaadresowaną na moje nazwisko, prosząc o pokwitowanie.
Zastanawiam się, skąd bierze się obawa, lęk, przed zmianą przebiegu Mszy św. Zapewne dotyczy to samego faktu wielkiej świętości, jaką jest ofiara dokonywana podczas Mszy św. Dlatego zrozumiała jest troska o właściwy i godny  jej przebieg. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego precyzuje: „Lud Boży zostaje zwołany razem na Mszę świętą, to jest na Wieczerzę Pańską, aby pod przewodnictwem kapłana, który uobecnia osobę Chrystusa, sprawować pamiątkę Pańską, czyli Ofiarę eucharystyczną”. Co więcej, we wspomnianym wprowadzeniu posiadamy dwie cenne informacje, które mogą być pomocne w udzieleniu odpowiedzi. Jeden i ten sam kapłan winien zawsze wykonywać urząd posługi przewodniczenia we wszystkich częściach celebracji, z wyjątkami właściwymi Mszy św., w której bierze udział biskup.
W takiej sytuacji pytanie pozostaje dalej otwarte: czy kapłan, który opuszcza miejsce przewodniczenia znajdujące się w prezbiterium, aby podejść do osoby, która w tym momencie zasłabła, aby zobaczyć czy nie potrzebuje duchowej pomocy (może nawet zaistnieć potrzeba udzielenia odpustu zupełnego i rozgrzeszenia na godzinę śmierci), dalej przewodniczy świętej liturgii? Prawodawca daje kapłanowi, który przewodniczy, pewne prawo modyfikacji. Jednak najczęściej przystosowania te polegają na doborze pewnych obrzędów i tekstów, to znaczy śpiewów, czytań, modlitw, zachęt i gestów, bardziej odpowiadających potrzebom, przygotowaniu i sposobowi myślenia uczestników. Kapłan jednak winien pamiętać, że jest sługą świętej liturgii i że nie wolno mu na własną rękę w celebracji Mszy św. niczego dodawać, opuszczać ani zmieniać.
Jeśli więc jest kapłan sługą świętej liturgii, a nie jej panem, łatwiej zrozumieć jego wahanie, jak ma postąpić w sytuacjach niestandardowych. Można w tej sytuacji narazić się na zarzut pewnego formalizmu, który nie uwzględniłby realnych potrzeb wiernych. Jednak taka postawa ma również swoje uzasadnienie. W książce ks. dr. Antoniego Witkowiaka Decus clericorum (Etyka towarzyska), wydanej w 1960 r. znajdziemy wskazania, w jaki sposób ksiądz powinien zachowywać się w kościele.
„Kościół jest przybytkiem Bożym – jeśli wszyscy wierni są zobowiązani o tym pamiętać i okazywać Bogu cześć przez poważne i skupione zachowanie się, to tym bardziej kapłan. Zachowujemy się w kościele poważnie i pobożnie nie tylko z potrzeby własnego serca, lecz także dlatego, że patrzą na nas wierni i biorą sobie wzór z naszego zachowania się. Ze względu na cześć domu Bożego dołożymy starań, by nasz wygląd zewnętrzny, czystość ciała, ubiór prywatny i liturgiczny przy spełnianiu funkcji kościelnych był bez zarzutu. Ponieważ ośrodkiem zainteresowania w kościele jest Bóg, dlatego też w kościele ustają takie obowiązki towarzyskie, jak np. ukłony, witanie się. Kłanianie się znajomym lub uśmiechanie się do nich w kościele jest gorszące”,
Inna to już rzecz, czy wskazania te dostosowane do dzisiejszych czasów i potrzeb.

ks. Wojciech Klawikowski

„Pielgrzym” 2009, nr 20 (518), s. 8

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *